fot. PAP/Artur Reszko
fot. PAP/Artur Reszko

Mistrzowie Polski nie zdobyli "Twierdzy Białystok"

Redakcja Redakcja Ekstraklasa Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Szybki, emocjonujący mecz stojący na wysokim, ligowym poziomie oglądali kibice w mroźny, niedzielny wieczór w Białymstoku. Mistrz Polski zasłużenie przegrał z Jagiellonią, która odniosła ósme zwycięstwo na swoim boisku w tym sezonie i zbliżyła się na punkt do lidera ekstraklasy Śląska Wrocław.

Hiszpan bohaterem pierwszej połowy

Goście z Częstochowy próbowali zacząć mecz z wiceliderem od gry wysokim pressingiem, ale podobnie na akcje Rakowa reagowała też Jagiellonia. Już w 4. min. częstochowianie mieli pierwszą dobrą okazję bramkową, ale Zlatan Alomerovic obronił strzał Fabiana Piaseckiego.

Minutę później gospodarze objęli prowadzenie - po podaniu Jesusa Imaza do jego rodaka Jose Naranjo - ale okazało się, że hiszpański skrzydłowy pomógł sobie przy uderzeniu piłki ręką i ten gol nie został uznany.

Ale to właśnie Naranjo był bohaterem pierwszej połowy. W 12. min. popisał się uderzeniem zza pola karnego w długi róg i nie dał szans Vladanovi Kovacevicowi. Sędziowie analizowali przy użyciu VAR, czy zanim Hiszpan dostał piłkę, ktoś z jego kolegów nie był na pozycji spalonej, ale gol został uznany.



Jagiellonia dominowała, utrzymywała się przy piłce, pressing Rakowa nie przynosił efektów. Ale w 22. min. wyrównał; w polu karnym gospodarzy pierwszy przy piłce był Stratos Svarnas, jego strzał głową jeszcze Alomerovic zdołał obronić, jednak przy dobitce już był bezradny.

W 33 min. znowu na listę strzelców wpisał się jednak Naranjo. Hiszpan "zamknął" akcję po dośrodkowaniu Nene i z bliska trafił do bramki Rakowa. W 40. min. goście mogli wyrównać, ale chyba tylko Zlatan Alomerovic wie, jak obronił strzał z linii pola karnego Gustava Berggrena. W doliczonym czasie tej połowy znowu bramkarz Jagiellonii zaliczył znakomitą interwencję, broniąc strzał z kilku metrów Piaseckiego.


Jagiellonia rozbija Raków

Na drugą część meczu goście wyszli od razu z dwoma ofensywnymi zmianami i... od razu stracili gola. Pululu wygrał pojedynek biegowy i siłowy o piłkę ze Svarnasem, w polu karnym odegrał ją piętą do Nene, a portugalski pomocnik podwyższył wynik. W 49. min. Jagiellonia powinna zdobyć kolejną bramkę. Znowu bohaterem akcji był napastnik z Angoli, wyłożył piłkę Dominikowi Marczukowi, który z siedmiu metrów przestrzelił. W 56. min. miała miejsce kolejna doskonała okazja dla gospodarzy - tym razem z bliska nie trafił Imaz.

Ale w 63. min. było już 4:1 dla Jagiellonii. Marczuk zdołał płasko dośrodkować z linii końcowej, o piłkę walczył z obrońcami Imaz, ta trafiła do Nene, który uderzeniem prawą nogą pod poprzeczkę zdobył swoją drugą bramkę w meczu.

Mistrzowie Polski nie byli w stanie odpowiedzieć na dobrze zorganizowaną grę Jagiellonii, a jeśli mieli sytuacje podbramkowe, to świetnie grał bramkarz Jagiellonii Alomerovic. "Twierdza Białystok" - skandowali kibice, nawiązując do faktu, że gospodarze nie przegrali u siebie w tym sezonie ani razu (osiem zwycięstw i remis).

Raków zdołał jedynie zmniejszyć rozmiary porażki, w 86. min. Łukasz Zwoliński trafił z bliska do siatki, ale to było wszystko, na co było gości stać.


Trener Jagi: Kibice ponieśli nas dzisiaj do zwycięstwa

- Naprawdę serce się raduje momentami, patrząc na ten zespół, na to co boisku robią, jak grają, jak są intensywni, jak wierzą w to, co robimy. Dla mnie - jako dla trenera - to chyba nie ma lepszej nagrody za pracę. Też duże podziękowania dla kibiców, którzy nas wspierali, było czuć to wsparcie i ponieśli nas dzisiaj do zwycięstwa - mówił po meczu Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii Białystok.

Więcej do powiedzenia miał Dawid Szwarga, trener Rakowa Częstochowa, który pogratulował Jagiellonii zwycięstwa. Zwrócił uwagę, że mimo przygotowania zespół nie umiał się przeciwstawić i tracił bramki. - Zbyt wolno reagowaliśmy w niektórych sytuacjach i ze zbyt dużą łatwością przygrywaliśmy pojedynki, które prowadziły potem do sytuacji dla rywala. Oczywiście jest to dla nas bolesna porażka, natomiast jest to część życia sportowca. Trzeba teraz dobrze zareagować i zrobić wszystko, żeby się odpowiednio przygotować do meczów z Atalantą i Koroną, i mimo tej dzisiejszej porażki, udanie zakończyć rok - podsumował.


ja

Na zdjęciu zawodnik Jagiellonii Białystok Jose Naranjo (P) i Deian Sorescu (L) z Rakowa Częstochowa podczas meczu 18. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy, fot. PAP/Artur Reszko

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Sport