Minister złamał prawo, ale wysoką karę poniosą wszyscy. UODO było bezwzględne

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 29
Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nałożył 100 tys. zł kary na Adama Niedzielskiego, byłego ministra zdrowia, za ujawnienie danych o stanie zdrowia jednego z pacjentów. - To maksymalny wymiar kary dla podmiotu z sektora publicznego. W decyzji UODO podkreślił, że gdyby nie ustawowy limit kary, byłaby ona znacznie wyższa – przekazał zastępca prezesa UODO Jakub Groszkowski.

Recepta, dymisja, kara 

Zareagowało już ministerstwo i osoba, której dane ujawniono. Wszystko zaczęło się w sierpniu, kiedy Adam Niedzielski ujawnił, jakie leki przepisał sobie dr Piotr Pisula. Sprawa stała się bezpośrednią przyczyną odejścia szefa resortu zdrowia. Lekarz domagał się 100 tys. zł dla hospicjum oraz opublikowania na portalu X przeprosin: „Przepraszam Pana Piotra Pisulę o naruszenie jego dóbr osobistych. Ubolewam, że z mojej winy sprawy dotyczące Pana sytuacji osobistej były przedmiotem dyskusji w przestrzeni publicznej. Przepraszam, że wpis naraził Pana na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania przez Pana zawodu lekarza. Przepraszam również, że w swoim oświadczeniu z dnia 5 sierpnia 2023 roku, niesłusznie napisałem, że upubliczniał Pan nieprawdziwe informacje".

Adam Niedzielski nie zareagował na to wezwanie. Odpowiedział tylko na prośbę wyjaśnienia, o który wystąpił Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich dostrzegając w ujawnieniu danych pacjenta, jaki w tym przypadku był lekarz, wypisujący receptę dla siebie. W odpowiedzi Adam Niedzielski powtórzył swoje wcześniejsze wyjaśnienia, że upublicznienie informacji o wystawieniu przez danego lekarza recepty pro auctore (dla samego siebie) bez wskazywania, jakiego konkretnie leku dotyczyła ta recepta, podyktowane było dbałością o ochronę interesu pacjentów. Leki, w odniesieniu do których wcześniej wypowiedział się publicznie lekarz należą bowiem do grupy objętej szczególnym nadzorem oraz monitoringiem z uwagi na ich wpływ na bezpieczeństwo pacjentów. Przekazanie do publicznej wiadomości informacji o rzekomym braku możliwości wystawiania recept na leki z tej grupy godziło w mojej byłego ministra w zbiorowy interes pacjentów.  


Niedzielski tak wyjaśniał ujawnienie recepty

Dalej Adam Niedzielski pisał, że podstawą prawną przez Ministra Zdrowia danych dotyczących wystawienia określonej recepty jest ustawa o systemie informacji w ochronie zdrowia, która umożliwia w szczególności dostęp ministra do danych gromadzonych za pośrednictwem tej Elektronicznej Platformy Gromadzenia, Analizy i Udostępnienia Zasobów Cyfrowych. Adam Niedzielski przekonywał także, że Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych (RODO) nie zabrania przetwarzania danych osobowych dotyczących zdrowia danej osoby, jeżeli przetwarzanie jest niezbędne do wypełnienia obowiązków i wykonywania szczególnych praw przez administratora w dziedzinie zabezpieczenia społecznego, a przetwarzanie jest niezbędne ze względów związanych z ważnym interesem publicznym oraz do celów zarządzania systemami i usługami opieki zdrowotnej, zabezpieczenia oraz zapewnienie bezpieczeństwa opieki. Zdaniem byłego ministra tak właśnie było w tym przypadku.

Swoją odpowiedź Adam Niedzielski zakończył słowami: „Na marginesie dodam, iż dyskusyjne - w mojej ocenie - jest stwierdzenie o ujawnieniu danych o charakterze wrażliwych danego lekarza z uwagi na fakt, iż upublicznione informacje nie obejmowały danych dotyczących konkretnego leku, którego dotyczyła recepta wystawiona przez tę osobę. Z daleko idącej ostrożności przedstawiam powyżej pogłębioną analizę stanowiącą podstawę legalności podjętych działań wierząc, iż będzie ona wystarczająca do uznania przez Pana Ministra ich zasadności". 

UODO nie podzielił jednak argumentów Adama Niedzielskiego i uznał, że Minister Zdrowia, będąc administratorem danych przetwarzanych w elektronicznym systemie, pozyskał z niego dane, które opublikował w jednym z serwisów społecznościowych. Wpis zawierał informację na temat lekarza, który wystawił sobie receptę na lek z grupy psychotropowych. Tym samym Minister Zdrowia bezprawnie ujawnił dane o stanie zdrowia tej osoby. Prezes UODO po przeprowadzeniu postępowania administracyjnego wydał decyzję, w której nałożył na ministra zdrowia administracyjną karę pieniężną w wysokości 100 tys. zł. Problem polega na tym, że ukarano nie obywatela Adama Niedzielskiego, a Ministra Adama Niedzielskiego i w taki wypadku kara ma zostać pokryta z pieniędzy podatników. 


Będzie skarga resortu zdrowia

Dlatego Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało, że wniesie skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na decyzję prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który nałożył 100 tys. zł kary na MZ. Resort zapowiedział, że "w przypadku utrzymania w mocy decyzji Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych przez sądy administracyjne Ministerstwo będzie dochodziło regresem zapłaty kary od Adama Niedzielskiego.

Urząd wskazał , że dane lekarza zostały ujawnione z naruszeniem przepisów RODO oraz krajowych regulacji szczególnych, za przestrzeganie których odpowiedzialność ponosi administrator danych, czyli minister zdrowia. I dodał, że bez znaczenia jest miejsce publikacji danych osobowych, gdyż minister zdrowia nie miał prawa publikować ich w żaden sposób. Ponadto cele, w jakich jest uprawniony je przetwarzać, są ścisłe określone w ustawie o systemie informacji w ochronie zdrowia. Przekazanie danych pozyskanych z rejestru nastąpiło za pomocą komunikatora WhatsApp, co stworzyło też możliwość utraty kontroli nad tymi danymi, w tym ich bezpieczeństwem. 


UODO nie miał wątpliwości

Wymierzając karę, UODO wziął pod uwagę zarówno umyślny charakter naruszenia, jak i brak odpowiednich działań po stronie administratora po wystąpieniu tego incydentu. Poza usunięciem wpisu w mediach społecznościowych nie podjęto działań takich, jak np. przeproszenie lekarza, wyrażenie ubolewania czy publicznego przyznania się do błędu.

Tymczasem dr Piotr Pisula, którego dane osobowe ujawnił ówczesny minister zdrowia Adam Niedzielski, po karze nałożonej w tej sprawie przez UODO, zdecydował się dodatkowo skierować sprawę do sądu cywilnego. Nie wiadomo, jak zakończy się ta kompromitująca byłego szefa resortu zdrowia sprawa. 


Fot. Adam Niedzielski jeszcze jako minister zdrowia/KPRM

GW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj29 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Rozmaitości