PAP/EPA/CLEMENS BILAN
PAP/EPA/CLEMENS BILAN

Protesty w Niemczech. „To początek, system sypie się na naszych oczach”

Redakcja Redakcja Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 121
Sprawa jest bardzo poważna. Mamy do czynienia z protestami nie tylko rolników i rybaków, choć o nich jest najgłośniej, buntują się też jednak rzemieślnicy, przedstawiciele firm spedycyjnych. Bez wątpienia Niemcy są w kryzysie strukturalnym, ich model gospodarczy, tworzony i funkcjonujący przez ostatnie dekady, rozsypuje się na naszych oczach – mówi Salonowi 24 prof. Bogdan Musiał, polsko-niemiecki historyk, badacz dziejów Polski, Niemiec i Rosji.

W Niemczech trwają bardzo ostre protesty rolników i rybaków. Jak bardzo poważna jest sytuacja u naszych zachodnich sąsiadów?

Prof. Bogdan Musiał: Sprawa jest bardzo poważna. Mamy do czynienia z protestami nie tylko rolników i rybaków, choć o nich jest najgłośniej, buntują się też jednak rzemieślnicy, przedstawiciele firm spedycyjnych. Bez wątpienia Niemcy są w kryzysie strukturalnym, ich model gospodarczy, tworzony i funkcjonujący przez ostatnie dekady, rozsypuje się na naszych oczach. Jesienią koalicja rządząca znacznie, bo aż o 12 proc. podniosła świadczenia socjalne dla osób niepracujących, żyjących na zasiłku. Okazało się, że ojciec, który utrzymuje dwójkę dzieci i pracuje, zarabia mniej, niż rodzina żyjąca wyłącznie z zasiłku socjalnego. Po drugie okazało się, że ponad 60-80 proc. osób korzystających z ochrony socjalnej stanowią albo migranci, albo osoby pochodzenia imigranckiego. To jedno. Po drugie, 15 listopada ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny wymusił na koalicji SPD-FDP-Zieloni kompromis budżetowy, w myśl którego niemiecki rząd musiał szukać oszczędności.

Pakiet cięć wyniósł aż 17 miliardów euro i uderzył w wiele branż. Rybakom ograniczono połowy, uszczuplono fundusz wspierający spełnianie wytycznych rządu dotyczących ochrony środowiska. Mocno uderzył też w rolników.

Tak, tu warto sprostować nieścisłości niemieckich mediów, bo one donoszą, że państwo obcina subwencje. To nie jest prawdą. W rzeczywistości państwo drastycznie podniosło podatki rolnikom. Chodzi o tzw. podatek drogowy, którego rolnicy nie płacili – korzystając z kombajnów, czy traktorów, nie musieli od nich płacić podatków. Teraz muszą. I to jest istotne, bo nie było żadnych dodatków, dopłat, które by rolnikom cofnięto, ale doszło do sytuacji, w której osobom niepracującym znacznie podwyższono świadczenia, a w ramach szukania oszczędności zaczęto podnosić podatki ludziom pracującym, czyli klasie średniej. A więc grupy społecznej, z której pracy i podatków państwo żyje. Do tego wszystkiego dochodzi drastyczny wzrost biurokracji, a na wszystko nakłada się trwający od 2015 roku kryzys migracyjny. W ostatnim czasie on znów się bardzo zaostrzył. Wychodzą na jaw szokujące wręcz informacje.

To znaczy?

Osobiście byłem w szoku, gdy usłyszałem jak przedstawicielka władz jednego z landów, przedstawicielka Zielonych z dumą twierdziła, że rozwiązali problem nielegalnych migrantów z Afryki Północnej. A „cudownym” sposobem okazało się zawarcie umowy z hotelem czterogwiazdkowym. Oznacza to, że osoby przyjeżdżające do Niemiec nielegalnie, trafiają do luksusowego ośrodka, miesięcznie za rodzinę płaci się 7,5 tysiąca Euro. Władze zapewniły tym ludziom jedzenie, sprzątanie itd. Wyobraźmy teraz sobie sytuację, że taka rodzina z Afryki, z czterogwiazdkowego hotelu przyśle informacje do bliskich, zdjęcia, jak im się świetnie powodzi. Efekt będzie oczywisty. Wzrośnie liczba chętnych do przyjazdu do Niemiec.


Jest też jednak druga strona medalu. Pracująca w tym hotelu sprzątaczka, miesięcznie zarabia np. 500 euro Przeciętny Niemiec, który słyszy takie informacje w publicznych mediach, może czuć się sfrustrowany, bo on i jego bliscy często pięciogwiazdkowy hotel widzieli z zewnątrz, a jeśli już do niego trafił to raz, dwa razy w życiu, odkładając długi czas pieniądze. I teraz z podatków ludzi pracujących finansuje się pobyt migrantów. Mówienie, że rośnie niezadowolenie, to mało powiedziane. Przy okazji protestów mówi się głównie o rolnikach, rybakach, ale do tego buntu dołączyły się inne grupy, rzemieślnicy, kierowcy ciężarówek. Na to nakłada się strajk maszynistów kolejowych, którzy chcą podwyżek.

Czy można dziś określić, w którym kierunku rozwinie się sytuacja?

Ciężko być optymistą. Gdy w trakcie parlamentarnej debaty padły argumenty, że nie wolno podwyższać podatków pracujących na rzecz świadczeń tych, którzy nie pracują, raban podniosła lewica, że to jest rozgrywanie słabszych i tak dalej. Jesteśmy świadkami kryzysu modelu gospodarczego Niemiec, który opierał się na tanich surowcach energetycznych, brudnych geszeftach z Putinem. Do tego dochodzi polityka rządzącej w Niemczech koalicji, która ma dużo ideologii, przez co ten kryzys jeszcze zaostrza. Do tego dochodzi panika, że rośnie poparcie dla AFD. Szacuje się, że w Turyngii, będzie to prawie 40 proc. I już pojawiły się pomysły, żeby skoro nie można wygrać ze skrajną prawicą politycznie, AFD zdelegalizować.

AFD faktycznie ze swoją prorosyjskością i niemieckim nacjonalizmem jest również z naszej perspektywy opcją, której możemy się obawiać?

Sam bardzo krytycznie oceniam AFD. Jednak demokracja polega na tym, że prowadzi się debatę, dyskutuje na argumenty, przedstawia program zmian. Problem polega na tym, że rządzący w Niemczech jako jedyną receptę widzą delegalizację tej partii. Jednocześnie ani kanclerz Scholz, ani jego koalicjanci nie mają pomysłu na to, jak wyjść z tego strukturalnego kryzysu. A to dopiero początek, problemy będą się nasilać.

na zdjęciu: protest rolników w Berlinie przeciwko polityce gospodarczej rządu. fot. PAP/EPA/CLEMENS BILAN

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka