fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

Zwrot w polityce zagranicznej Polski. Szukanie poparcia w UE ma jednak swoją cenę

Redakcja Redakcja Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 158
Kongres USA od miesięcy blokuje wsparcie dla Ukrainy. W efekcie jeszcze w tym roku może się załamać ukraiński front. W kręgach władzy w Warszawie można usłyszeć, że na fali takiego zwycięstwa Putin weźmie sobie na cel NATO. Wyjściem dla Polski jest zaangażowanie w budowę europejskiej polityki obronnej - pisze "Rzeczpospolita". Oznacza to zmianę kursu polityki zagranicznej z Waszyngtonu na Berlin i Paryż.

Odbudowa współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego

Z informacji „Rz” wynika, że dziś na szczytach władzy dominuje zupełnie inna ocena. To przekonanie, że Waszyngton szykuje się do ostatecznej rozgrywki z Chinami o hegemonię na świecie i nawet jeśli Donald Trump przegra wybory, zainteresowanie Europą będzie w USA słabło.

Dlatego Radosław Sikorski z entuzjazmem poparł pomysł Brukseli powołania funduszu 100 mld euro na rozwój produkcji broni w Unii. Rozmowy szefa MSZ w Berlinie z szefem urzędu kanclerskiego Wolfgangiem Schmidtem dotyczyły głównie koordynacji polityki wobec Ukrainy. Francja, Niemcy i Polska zgadzają się, że trzeba ją wspierać aż do zwycięstwa, które zdefiniuje sam Kijów. Stąd tak usilne zabiegi wokół przełamania oporu Viktora Orbána i uwolnienia 50 mld euro unijnej pomocy dla Ukrainy. Obecne władze Niemiec i Francji obawiają się także rosnącej popularności skrajnie prawicowych populistów, którzy podsycają antyukraińskie nastroje. Stąd Emmanuel Macron i Olaf Scholz po raz pierwszy są gotowi traktować po partnersku nasz kraj w ramach Trójkąta Weimarskiego - czytamy w "Rz".

Polska musi odpuścić "trudne tematy"

Ale nie ma nic za darmo. Warszawa musi odsunąć na bok niewygodne tematy, jak np. żądanie reparacji od Niemiec. "Po raz pierwszy nad Wisłą widać też gotowość do głębokiej reformy Rady UE, w tym ograniczenia weta w sprawach zagranicznych i obronnych, choć pod warunkiem korzystniejszej dla Polski definicji kwalifikowanej większości" - czytamy w dzienniku. Z kolei  Francuzi mogą zaś liczyć na to, że to oni, a nie Amerykanie dostaną kontrakty na budowę nowej elektrowni jądrowej i zakup broni.

– Polska nie ma wyboru: musi się angażować w rozwój europejskiej polityki obronnej – przekonuje „Rzeczpospolitą” Mark Leonard, brytyjski politolog i dyrektor ważnego europejskiego think tanku European Council on Foreign Relations. – Po pierwsze, Ameryka nie będzie się już dłużej godzić na to, by płacić więcej za europejskie bezpieczeństwo, niż płaci sama Europa. Po drugie, nic nie odciągnie Amerykanów od rozgrywki z Chinami. Nawet klęska wyborcza Trumpa.

W poniedziałek szef MSZ Radosław Sikorski wybiera się do Francji na spotkanie szefów MSZ Trójkąta Weimarskiego. Zaznaczył, że spotkania w ramach Trójkąta Weimarskiego są ważne, jako że "to nasz bilet do kręgu quasi decyzyjnego w UE". - Obecna opozycja będąc w rządzie wolała szczuć na naszego zachodniego sąsiada niż z nim wspólnie decydować o losach Europy - zaznaczył.

Spotkanie szefów MSZ Polski, Niemiec i Francji

Sikorski podkreślił, że choć jego spotkanie w Paryżu "będzie miało charakter zapoznawczy", to są do omówienia na nim bardzo ważne kwestie, w tym wsparcie dla Ukrainy, rozszerzenie i polityka obronna UE. Ocenił, że właśnie polityka obronna UE stanowi "trzecią polisę ubezpieczeniową Polski" - po wojsku polskim i współpracy z sojusznikami w ramach NATO. "Ale, moim zdaniem, obronność europejska to idea, której czas właśnie nadszedł" - podkreślił minister.

- Będziemy przekonywać naszych niemieckich i francuskich partnerów do kompromisu, jeśli chodzi o podwyższenie europejskiego budżetu obronnego. To jest kwestia 5 mld euro przeznaczonych na broń dla Ukrainy. I tu jeszcze nie ma zgody, są różne stanowiska. Polska akurat mieści się gdzieś pomiędzy stanowiskiem niemieckim a francuskim, więc możemy być akuszerem kompromisu - zaznaczył.

Dopytywany, w jaki sposób możemy stać się akuszerem tego kompromisu, Sikorski odpowiedział, że kwestią do uzgodnienia jest to, "na co te środki powinny pójść i na ile powinny być przeznaczone na finansowanie dostaw z zapasów, które się ma, na ile na nowe zakupy, i w jakiej proporcji w Europie, a w jakiej szerzej, od sojuszników, i jaka proporcja powinna być zarezerwowana na misje zagraniczne".


Sikorski: Putin nie może wygrać na Ukrainie, bo pójdzie dalej

We wtorek prezydent USA Joe Biden w przemówieniu wzywał Kongres do poparcia pakietu środków dla Ukrainy i reform imigracyjnych. Ostrzegł, że jeśli Putin wygra, nie zadowoli się tylko Ukrainą, a "koszt dla nich i dla amerykańskich sojuszników wzrośnie". - Do tych republikańskich kongresmenów, którzy myślą, że mogą sprzeciwiać się funduszom dla Ukrainy i uniknąć rozliczenia: historia patrzy. Wasze stanowisko w sprawie wsparcia Ukrainy w tym krytycznym momencie nigdy nie zostanie zapomniane - dodał.

Szef MSZ Radosław Sikorski podkreślił, że sytuacja obecnie jest dramatyczna, bo Ukrainie brak amunicji i przy różnicy w sile rażenia między nią a Rosją Ukraińcy muszą racjonować pociski. Zaznaczył, że 50 mld euro uchwalone niedawno w UE na wsparcie funkcjonowania i odbudowę państwa ukraińskiego nie wystarczą, jeśli zabraknie amerykańskich środków na broń dla Ukrainy.

- W scenariuszu, w którym Kongres USA nie uchwali pakietu pomocy dla Ukrainy staniemy - jako Polska i Europa - przed dramatycznym wyzwaniem: czy podwoić naszą pomoc dla Ukrainy, tym samym zastępując środki amerykańskie, czy też pozwolić Putinowi podbić Ukrainę. Ja wiem, co ja bym wybrał, ale mam nadzieję, że do takiej sytuacji nie dojdzie - powiedział.

- Ukraina nie może tej wojny przegrać. Putin nie może podbić Ukrainy, bo wtedy użyłby jej zasobów przemysłowych i ludzkich do pójścia dalej - podsumował Sikorski.

ja

Na zdjęciu minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski, fot. PAP/Tomasz Gzell

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka