Marcin Palade Fot. Arch.
Marcin Palade Fot. Arch.

Marcin Palade: Przed Hołownią trudne dni, tygodnie, miesiące

Redakcja Redakcja Jastrzębowski wyciska Obserwuj temat Obserwuj notkę 11
Moim zdaniem przed Szymonem Hołownią są trudne dni. Dni, tygodnie i miesiące. Im szybciej marszałek zda sobie sprawę z tego, że staje się coraz bardziej śmieszny i jest przedmiotem memów, tym lepiej dla niego - powiedział w Salonie 24 Marcin Palade.

Oni zaakceptują wszystko, byle PiS nie rządziło

Marcin Palade, socjolog polityki, był gościem programu Sławomira Jastrzębowskiego. Sto dni rządu to temat rozmowy Jastrzębowskiego z Palade. Socjolog mówił między innymi o rządowych obietnicach, które nie zostały spełnione. Zwrócił uwagę, że spośród „stu konkretów na sto dni rządzenia” zrealizował jedynie niewielką ich część.

Pytany o to, czy rządzący tracą na tym, że w kampanii obiecali paliwo po 5,19 zł i 60 tysięcy złotych kwoty wolnej od podatku i obietnic nie zrealizowali stwierdził, że premier z przekazem trafia na bardzo podatny grunt - do najtwardszego elektoratu Koalicji Obywatelskiej.

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo


– Silni Razem są w stanie zaakceptować absolutnie każdą argumentację, żeby tylko PiS nie rządziło – stwierdził gość Sławomira Jastrzębowskiego. Dodał, że poza twardym elektoratem rośnie niezadowolenie w związku z niespełnieniem obietnic. Na podsumowanie 100 dni rządów Donalda Tuska ukazał się sondaż dla RMF-u i dla Dziennika Gazety Prawnej, przygotowany przez United Service. – Wyobraźcie sobie państwo, że 52 proc. respondentów powiedziało, że jest niezadowolonych, czy też uznaje za porażkę fakt niezrealizowania obietnic przedwyborczych – mówił Palade.

Czemu Tusk obiecywał?

Zdaniem socjologa polityki mogą być różne powody, dla których Donald Tusk złożył w Tarnowie deklarację realizacji 100 obietnic w ciągu 100 dni. – Są różne możliwości. Pierwsza jest taka, że tak jak w kampaniach bywa, uznano, że trzeba obiecać jak najwięcej i mieć nadzieję, że pamięć wyborców będzie krótka i że nie będą stosunkowo szybko rozliczać. Druga jest taka, że po prostu w otoczeniu Donalda Tuska byli doradcy, doradcy marketingowi, którzy podjęli ten dokument. Podjęli decyzję o tym, żeby zasuflować to Tuskowi, nie mając świadomości, jakie będą tego konsekwencje – mówił Palade.

– A konsekwencje już są widoczne – stwierdził gość programu. Dodał, że skończyły się czasy, gdy można było składać obietnice bez pokrycia. Przez ponad dwie dekady formacjom, które dochodziły do władzy, udawało się w miarę bez szwanku unikać odpowiedzialności za to, że dużo obiecywały w kampanii wyborczej, a niewiele zrealizowały, sytuacja uległa znaczącej zmianie po 2015 roku - podkreślił rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego.


– PiS zobowiązał się do wielu rzeczy, w tym do kilku takich fundamentalnych, między innymi 500+, 13. emerytura, cofnięcie podwyżki wieku emerytalnego i co najważniejsze, to obietnicę Prawo i Sprawiedliwość zrealizowało. Co to oznacza w umysłach wielu Polaków? To, że oni będą już na każdą następną władzę, która będzie po Prawie i Sprawiedliwości patrzyli bardziej sceptycznie. Właśnie pod kątem tego, czy te obietnice, te fundamentalne obietnice będą realizowane, czy nie. Do tych fundamentalnych z całą pewnością możemy zaliczyć deklarację o podwyższeniu kwoty wolnej do 60 tysięcy, o której cicho – mówił Marcin Palade.

Pytany o to, czy jest możliwość, że politycy ponosić będą odpowiedzialność za niespełnione obietnice, odpowiedział: problem jest systemowy.

– Na dobrą sprawę, z racji tego, że w Polsce funkcjonuje system subwencji partyjnych, prawdopodobieństwo pojawienia się nowej siły jest bardzo niewielkie, ponieważ ona ma bardzo niewielkie szanse na przebicie się wśród tych, którzy funkcjonują. Dwa, w Polsce, jak wiemy, kandydować mogą tylko ci, którzy podporządkują się wielkim machinom partyjnym. Wobec tego ci od najwyższego szczebla po szczeble samorządowe obiecują, ale i tak mają świadomość tego, że ten przeciętny wyborca
będzie i tak postawiony przed faktem dokonanym, znaczy nie będzie żadnej większej dekompozycji sceny politycznej, bo w dużej mierze te karty są już rozdane i ułożone – tłumaczył gość Sławomira Jastrzębowskiego.

Przed Hołownią trudne dni

Palade odniósł się też do spadających sondaży Trzeciej Drogi, przed którą - jego zdaniem - są trudne dni.

– Mieliśmy po wyborach dwa bardzo miodowe, dobre, słodkie miesiące dla Trzeciej Drogi. Skoczyła popularność nowego marszałka Sejmu Szymona Hołowni. To przełożyło się na wzrost poparcia właśnie dla Trzeciej Drogi. Wydaje się, że powoli to nowe marszałkowanie, tak byśmy określili Szymona Hołowni, się wyczerpuje. Szybko przyszło, tak jak w przypadku Ryszarda Petru i Nowoczesnej - i szybko może odejść.

Jak dodał problemem jest fakt, że PSL-owska część Trzeciej Drogi za bardzo nie chce się odróżniać od Koalicji Obywatelskiej. – A jednak szła z hasłem, że to jest ta trzecia droga, co oznacza, że będzie jakaś forma podmiotowości w stosunku do głównego trzonu koalicji – stwierdził Marcin Palade.


Pytany o incydent z udziałem rolników, którzy pod domem, w którym mieszkają rodzice marszałka Sejmu rozsypali obornik i umieścili napisy „zdrajca polskiej wsi” socjolog polityki stwierdził, że marszałek musi się do takich sytuacji przyzwyczajać.

– Moim zdaniem przed Szymonem Hołownią są trudne dni. Dni, tygodnie i miesiące. Im szybciej marszałek zda sobie sprawę z tego, że staje się coraz bardziej śmieszny i jest przedmiotem memów, tym lepiej dla niego – podkreślił gość Sławomira Jastrzębowskiego. – Widać, że formacja PL 2050 jest kompletnie nieprzygotowana do rządzenia. Ten skład, który wystawili do rządu, to jest zdecydowanie poniżej oczekiwań – podsumował Marcin Palade.

(Maks)

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka