Elektryczny buz na Morskie Oko. Fot. X/@hennigkloska
Elektryczny buz na Morskie Oko. Fot. X/@hennigkloska

Elektryczny bus na Morskie Oko zakończy cierpienie koni. Trwają testy

Redakcja Redakcja Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 64
Elektryczny bus w niedalekiej przyszłości ma chociaż trochę odciążyć konie, które wożą turystów na Morskie Oko. Właśnie ruszyły pierwsze testy pojazdu, ale to dopiero początek.

Pierwsze testy busa na Morskie Oko 

Kwestia zamęczania koni wożących turystów na Morskie Oko, była poruszana wielokrotnie. Czarę goryczy przelała ostatnia sytuacja, jak jedno ze zwierząt upadło na drogę. Zareagowała szefowa resortu klimatu Paulina Hennig-Kloska, a do Tatrzańskiego Parku Narodowego przekazano elektryczny bus, który w przyszłości mógłby zastąpić konie. 

Właśnie ruszyły pierwsze testy pojazdu. – Pojazd wykona kursy z Palenicy Białczańskiej nad samo Morskie Oko. Chcemy go także przetestować na trasie z Zakopanego nad Morskie Oko – powiedział dyrektor TPN Szymon Ziobrowski. Sprawdzana będzie wytrzymałość pojazdu na górską drogę z podjazdami, wytrzymałość baterii, ilość kursów i czas ładowania.

Ziobrowski podkreśla jednak, że to początkowe testy, ponieważ będzie trzeba również sprawdzić, jak pojazd zachowuje się zimą. – Wiadomo, że w tym okresie na drodze do Morskiego Oka jest dużo śniegu i lodu. Te testy trzeba będzie przeprowadzić także w okresie zimowym. (...) My potrzebujemy pojazdu, który będzie odporny na różne, trudne warunki atmosferyczne. Nie wyobrażam sobie, by meleksy tutaj kursowały w zimie – wyjaśnił. 

Nie tylko busy 

Jak podaje Interia, testowany pojazd to Automet MiniCity Electric, czyli autobus wyprodukowany przez firmę z Sanoka. Bazuje on na podwoziu do zabudowy Mercedesa Sprintera. Może przewieźć do 16 osób, a jego zasięg to 200 km. Nie będzie on jednak jedyny, ponieważ w połowie czerwca na testy ma dojechać inny pojazd produkcji polskiej. Zgłoszenia wysyłają także inne firmy, w tym producent z Turcji.


Co ciekawe, Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka prowadzi inne prace. Starają się stworzyć wóz z silnikiem elektrycznym, który wspomaga pracę koni.

Efekt porozumienia 

Podejmowane działania, to efekt porozumienia, które zawiera 12 punktów. Podpisali je 17 maja przedstawiciele wozaków, organizacji prozwierzęcych, weterynarzy, samorządowców, Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN) i szefowa resortu klimatu Paulina Hennig-Kloska.

Kompromis przewiduje, że obciążenia dla koni zostaną ponownie przeliczone przez osobę wskazaną wspólnie przez Tatrzański Park Narodowy, organizacje społeczne i samorząd. Ekspert w tej dziedzinie zostanie dodatkowo zaopiniowany przez Państwową Radę Ochrony Przyrody. TPN ma także wstrzymać czasowo wydawanie kolejnych licencji dla fiakrów. W kolejnym punkcie wozacy zobowiązali się do wydłużenia do 60-minut odpoczynku koni na górnym przystanku, czyli na Włosienicy.

TPN ponadto zainstaluje czujniki badające korelację między temperaturą i wilgotnością na przystanku początkowym na Polanie Palenicy oraz na Włosienicy. Urządzenia te mają informować o przekroczeniu parametrów, które mogą być groźne dla zdrowia koni. Ponadto komisja weterynaryjna ma wyznaczyć nowe warunki, bezpieczne dla pracy koni na trasie w powiązaniu z zainstalowanymi czujnikami.

Ustalono, że do okresowych badań koni zostanie przyjęta piąta osoba – kolejny lekarz weterynarii. Komisja weterynaryjna będzie badała konie nie tylko przed sezonem, ale dodatkowo wyda rekomendacje po letnim sezonie. Komisja weterynaryjna ma też wydać rekomendacje dotyczące podkuwania koni. Ponadto TPN zobowiązał się do zorganizowania spotkania w sprawie możliwości rekreacyjnego wykorzystania koni w innych miejscach parku, np. w Dolinie Kościeliskiej. Takie spotkanie zostanie wyznaczone w ciągu kolejnych 30 dni.

Kolejny punkt dotyczy obniżenia limitu osób na wozie. Do tej pory na wozie mogło jechać 12 osób dorosłych i dwoje dzieci. Teraz będzie to 10 osób. Po ponownym przeliczeniu obciążeń dla koni może zapaść decyzja o ewentualnych dalszych rekomendacjach w tej sprawie.

Strony zadeklarowały, że przyjęte rozwiązania nie wyczerpują problemu i będą elementem dalszego dialogu.

Konie pracują zbyt ciężko 

Zdaniem organizacji Viva! konie na trasie pracują zbyt ciężko; aktywiści domagają się całkowitego usunięcia tych zwierząt z tego szlaku. Likwidacja transportu konnego do Morskiego Oka oznaczałaby wycofanie jednocześnie ponad 300 koni. Funadcja Viva! wylicza, że w latach 2012-2022 zostało wycofanych z pracy na tej trasie 712 koni i przyznała, że w ciągu dziesięciolecia różne fundacje prozwierzęce wykupiły jedynie 17 koni, z czego 60 proc. trafiło do rzeźni.

Fundacja Viva! wyliczyła również, że w ciągu pięciu lat transport konny na drodze do Morskiego Oka doprowadził do transmisji do atmosfery parku nawet 70 ton toksycznego pyłu bitumicznego z wysoką zawartością metali ciężkich.

MP

Elektryczny buz na Morskie Oko. Fot. X/@hennigkloska

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości