Doradca prezydenta Donalda Trumpa, gen. Keith Kellogg w ostatnim wywiadzie stwierdził, że cztery wojskowe kontyngenty europejskie mogłyby pilnować układu rozejmowego między Rosją a Ukrainą. Mówił o Niemcach, Francji, Wielkiej Brytanii o Polsce, co wzmogło dyskusję na temat wysłania wojsk Rzeczposolitej na Ukrainę. Rządzący od wczoraj odpowiadają na sugestie Kellogga, a Marcin Kierwiński oskarżył go nawet o kłamstwo.
Kellog o misji stabilizacyjnej NATO na Ukrainie
Generał Keith Kellogg, specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy, we wtorkowym wywiadzie dla telewizji Fox Business stwierdził, że w gronie krajów rozważających udział w misji stabilizacyjnej na Ukrainie znajdują się m.in. Wielka Brytania, Francja, Niemcy oraz Polska. Siły te miałyby być rozmieszczone na zachód od Dniepru, z dala od linii frontu. Na wschód od rzeki miałyby działać siły pokojowe z udziałem "państwa trzeciego”.
- Mówimy o "siłach odporności". W ich skład weszliby Brytyjczycy, Francuzi, Niemcy, a teraz także Polacy, którzy rozmieszczą swoje siły na zachód od rzeki Dniepr, co oznacza, że będą poza zasięgiem Rosji - brzmi wypowiedź Kelloga.
Według redakcji Defence24 Polska będzie uczestniczyć w rozmowach z wielką "trójką" na temat rozmieszczenia wojsk na Ukrainie w ramach misji stabilizacyjnej. Słowa Kelloga wywołały gorące reakcje ze strony przedstawicieli rządu.
Sikorski: To nadinterpretacja
Szef MSZ Radosław Sikorski podkreślił w rozmowie z Onetem, że generał mógł po prostu nadinterpretować intencje strony polskiej. - To, że generał uważa, iż Polska powinna uczestniczyć w operacji, nie oznacza, że tak się stanie - powiedział. Sikorski zaznaczył, że żadni polscy żołnierze nie pojawią się na terytorium Ukrainy. - To będzie wsparcie logistyczne, ochrona hubów, pomoc w organizacji mostu powietrznego i zabezpieczenie naszej 600-kilometrowej granicy z Rosją i Białorusią - wyjaśnił.
Z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i szef MON, potwierdził stanowisko rządu. - Polska nie planuje i nie wyśle żołnierzy na Ukrainę - zapewnił. Jak twierdzi, nasze terytorium odegra kluczową rolę w logistyce i infrastrukturze misji stabilizacyjnej, jeśli do niej dojdzie. - Bez Polski taka operacja nie mogłaby się odbyć. Ale nasza rola to zaplecze, a nie linia frontu - dodał Kosiniak-Kamysz.
"Kellogg mija się z prawdą"
W RMF FM na pytanie o deklaracje Kelloga odpowiadał Marcin Kierwiński, pełnomocnik rządu ds. powodzi. - To jest nieprawda. Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale administracja pana prezydenta Donalda Trumpa jednak często mówi bardzo mocne rzeczy i potem się z tego wycofuje. Trudno z tym polemizować. Pan generał nie ma racji - zarzekał się polityk KO.
Kierwiński zarzucił też - w dyplomatyczny sposób - Kelloggowi kłamstwo. - Nie ma takich rozmów i nie będzie takiej sytuacji, w tej sprawie pan generał mówi nieprawdę. Temat jest moim zdaniem jasny i zamknięty. Polska pomaga Ukrainie, Polska ma swoją rolę w tym procesie pokojowym. Władysław Kosiniak-Kamysz w imieniu polskiego rządu, w imieniu też pana premiera Donalda Tuska bardzo jasno powiedział, że nie ma żadnych rozmów na ten temat i żadnych takich planów - podsumował.
Opozycja: Tusk znowu chce oszukać
- Najpierw dowiedzieliśmy się z mediów, że Tusk pojechał do Kijowa w ramach tzw. koalicji chętnych. Teraz słyszymy od amerykańskich polityków, że trwają rozmowy na temat wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę. Tusk już nie raz oszukał Polaków i planuje znów to zrobić. Nie ma żadnego uzasadnienia dla wysyłania polskich wojsk na Ukrainę. Przypominam, że na użycie Sił Zbrojnych poza granicami państwa niezbędna jest zgoda prezydenta - krytykował rząd Jarosław Kaczyński, lider PiS.
- Nigdy nie zgodzę się na wysłanie polskiego wojska na Ukrainę - zadeklarował kandydat Konfederacji, Sławomir Mentzen.
Z badań sondażowych wynika, że 62 proc. respondentów jest przeciwnych wysyłaniu polskich wojsk na Ukrainę. Może to tłumaczyć niechęć ze strony wszystkich partii i kandydatów na prezydenta w tej kwestii.
Fot. Wojsko Polskie/DORSZ
Red.
Inne tematy w dziale Polityka