Prezes PZPN Cezary Kulesza zaprzeczał, jakoby brał udział w imprezie z politykami PiS, podczas której śpiewano religijne pieśni. Teraz ujawniono nagranie, które potwierdza niekorzystną dla niego wersję. To nie pierwsza sytuacja, gdy Kulesza nie ma nic wspólnego z dobrem polskiej piłki – ale coraz więcej z partyjnym układem.
Impreza z "Barką" i politykami PiS
Kiedy w lipcu serwis Goniec opublikował reportaż pt. "Polski Związek Wódki Nożnej”, wydawało się, że to kolejny mocny, ale trudny do potwierdzenia materiał. W centrum znajdował się prezes PZPN Cezary Kulesza – politycznie powiązany, wpływowy, ale coraz częściej krytykowany. Redakcja sugerowała, że szef polskiej piłki bawił się z politykami Zjednoczonej Prawicy przy alkoholu, śpiewając religijną "Barkę".
Kulesza wszystkiemu zaprzeczył. Uznał doniesienia za "pomówienia", zagroził pozwami, domagał się sprostowań. Twierdził wprost: nie ma żadnych nagrań, nic się nie wydarzyło.
Dziś wiemy, że nie mówił prawdy. Goniec opublikował nagranie, na którym Kulesza w towarzystwie Kamila Bortniczuka i Łukasza Mejzy – a więc ówczesnego ministra i wiceministra sportu – trzyma się z nimi za ramiona i śpiewa ulubioną pieśń Jana Pawła II. Według relacji informatorów, impreza była zakrapiana alkoholem i miała miejsce pod koniec 2021 roku.
Szef PZPN zamiast piłki – imprezy i polityka
Dla tych, którzy śledzą działania Kuleszy od początku jego kadencji, nagranie nie jest zaskoczeniem. Od objęcia funkcji po Zbigniewie Bońku w 2021 roku, Kulesza bardziej kojarzony jest z układami, PR-em i polityką niż z reformą polskiej piłki nożnej. Obiecywał przejrzystość, profesjonalizację i odbudowę pozycji kadry – a dostarczył chaos, afery i pogłębiające się kolesiostwo.
Zamiast realnych zmian w szkoleniu młodzieży czy rozliczeń za nieudane występy reprezentacji, kibice dostają nagłówki o imprezach, politycznych koneksjach i zamykaniu ust krytykom. Sam PZPN przez ostatnie lata skutecznie zablokował jakąkolwiek debatę o nieprawidłowościach – zarówno w federacji, jak i na linii trenerzy–związek.
Nieudolność i kompromitacja na wielu frontach
Kadencja Kuleszy to nie tylko medialne "Barki" i uśmiechy z Mejzą. To również:
- brak reform systemu szkolenia młodzieży i chaos w strukturach związkowych,
- kontrowersyjne wybory trenerów reprezentacji – bez realnej wizji i długofalowej strategii,
- brak odpowiedzialności po fatalnych występach reprezentacji Polski,
- blokowanie kandydatów opozycyjnych w wyborach na prezesa PZPN,
- oraz jawne związki z politykami PiS, które wystawiają PZPN na oskarżenia o upolitycznienie.
Dziś nagranie ze śpiewania "Barki" w towarzystwie byłych ministrów tylko symbolicznie dopełnia obraz. To nie jest incydent. To kolejny element układanki, w której polska piłka staje się zakładnikiem ludzi, którzy nie mają z nią nic wspólnego poza władzą i wpływami.
Co dalej z PZPN i Kuleszą?
Kulesza chciał wyciszyć temat, groził prawnikami i oskarżał dziennikarzy o manipulację. Teraz powinien wytłumaczyć się z nagrania, ale co ważniejsze – ze swoich działań na szkodę polskiej piłki. Federacja, która ma służyć piłkarzom, trenerom i kibicom, nie może być dłużej folwarkiem politycznych koneksji.
Jeśli Kulesza ma w sobie choć odrobinę poczucia odpowiedzialności, powinien ustąpić i oddać stery komuś, kto naprawdę rozumie futbol. Bo na razie najgłośniejszym dźwiękiem tej kadencji nie są okrzyki radości po golach – tylko fałszywe nuty z "Barki".
Warto również przypomnieć, że Kulesza na początku sierpnia został odznaczony przez prezydenta Dudę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Być może za tak "patriotyczne" podejście i "promowanie" polskiej kultury.
Mateusz Pacak
Cezary Kulesza i zabawa z politykami PiS, fot. X/Goniec.pl, PAP/Leszek Szymański
Inne tematy w dziale Sport