Zagraniczni politycy reagują na nocny atak dronów i masowe naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Głos zabrał między innymi prezydent Emmanuel Macron, który zapewnił Warszawę o wsparciu. Przywódca napisał oświadczenie w języku polskim.
Unia solidarna z Polską po incydencie z dronami
- Wtargnięcie rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną podczas ataku przeprowadzonego przez Rosję na Ukrainę jest po prostu nie do przyjęcia. Potępiam to w najostrzejszych słowach. Wzywam Rosję do zakończenia tej niebezpiecznej eskalacji. Ponawiam wobec narodu polskiego i jego rządu nasze pełne wyrazy solidarności - napisał Emmanuel Macron. - Wkrótce odbędę rozmowę z Sekretarzem Generalnym NATO Markiem Rutte. Nie pójdziemy na żadne kompromisy w kwestii bezpieczeństwa Sojuszników - dodał przywódca Francji.
W dorocznym przemówieniu przed Parlamentem Europejskim szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nazwała naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej "bezmyślnym i bezprecedensowym”. Jak zaznaczyła, chodziło o ponad 10 dronów Shahed. - Europa w pełni solidaryzuje się z Polską [ powiedziała, a jej słowa zostały nagrodzone owacją na stojąco. - Wyrażam w imieniu włoskiego rządu pełną solidarność z Polską z powodu poważnego i niedopuszczalnego naruszenia przestrzeni powietrznej Polski i Sojuszu Północnoatlantyckiego przez Rosję - zakomunikowała włoska premier, Giorgia Meloni.
Podobny ton wybrzmiewa z innych wystąpień europejskich liderów. Przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola zapewniła, że Polska ma pełne prawo do obrony, a przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa ocenił, że działania Warszawy w zakresie ochrony suwerenności są w pełni uzasadnione. Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas określiła incydent jako "najpoważniejsze naruszenie europejskiej przestrzeni powietrznej od początku wojny w Ukrainie".
NATO i USA analizują sytuację
Rzeczniczka NATO Allison Hart poinformowała, że rosyjskie drony napotkały opór polskiej i sojuszniczej obrony powietrznej. Do akcji poderwano polskie myśliwce F-16, holenderskie F-35 oraz włoskie samoloty rozpoznawcze AWACS. Reuters, powołując się na źródła w Sojuszu, podał, że wstępne dane wskazują na celowy charakter incydentu, choć NATO nie traktuje go jako ataku na państwo członkowskie.
O sprawie poinformowany został także sekretarz stanu USA Marco Rubio. Amerykańscy politycy i wojskowi ocenili zdarzenie jednoznacznie krytycznie. Republikanin Joe Wilson nazwał naruszenie przestrzeni powietrznej "aktem wojny” i wezwał prezydenta Donalda Trumpa do wprowadzenia nowych sankcji wobec Rosji. Senator Demokratów Dick Durbin ostrzegł, że Putin testuje determinację NATO, a były dowódca wojsk lądowych USA w Europie Ben Hodges uznał incydent za celowe sprawdzanie sojuszniczych systemów obronnych.
To test dla NATO
Potępienie incydentu wyrazili także przywódcy Finlandii, Szwecji, Norwegii i Łotwy, wskazując na bezpośrednie zagrożenie dla regionu. Szef MSZ Litwy Kestutis Budrys wezwał do pilnego wzmocnienia obrony powietrznej państw frontowych NATO. - Rzeczywistość jest jasna: dopóki Putin będzie mógł kontynuować krwawą wojnę przeciwko Ukrainie, żadne państwo – nawet należące do NATO – nie jest bezpieczne - podkreślił.
Eksperci wojskowi zgodnie twierdzą, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej nie było przypadkiem. - Jeden dron to błąd, ale wiele dronów to nie jest błąd - zauważył były urzędnik Pentagonu Jim Townsend. Media międzynarodowe, w tym BBC i norweski "Aftenposten", opisują incydent jako eskalację wojny i test dla Zachodu.
Fot. Prezydent Francji Emmanuel Macron/PAP arch.
Red.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo