- Nie ulega wątpliwości, że charakter prowokacji rosyjskiej jest bezprecedensowy, ale nie jesteśmy w stanie wojny - mówił premier Donald Tusk w Sejmie. Szef gabinetu złożył posłom informacje na temat nocnego ataku dronów na Polskę. Jak podał, wojsko zestrzeliło co najmniej trzy bezzałogowce. Republika opublikowała zdjęcie jednego z nich, który spadł 100 km od Warszawy.
Bezprecedensowy atak
Szef rządu podczas wystąpienia w Sejmie wskazał, że dotychczasowe naruszenia były efektem rosyjskich ataków na Ukrainę i miały charakter błędów lub drobnych prowokacji. – Po raz pierwszy w czasie tej wojny drony nadleciały nie znad Ukrainy, jako efekt błędów, dezorientacji dronów czy małych rosyjskich prowokacji na minimalną skalę. Po raz pierwszy spora część tych dronów nadleciała nad Polskę bezpośrednio z Białorusi – mówił Tusk. - Nie jesteśmy w stanie wojny, choć sytuacja była bezpredensowa - dodał.
Premier zaznaczył, że liczba 19 przekroczeń może jeszcze ulec zmianie. – Liczba 19 odnotowanych i precyzyjnie namierzonych przekroczeń i naruszeń przestrzeni powietrznej Polski nie jest ostateczna. Szef Sztabu Generalnego chce przekazywać opinii publicznej tylko dane potwierdzone – wyjaśnił. Jak dodał, co najmniej 3, a może i 4 bezzałogowce zestrzeliła armia.
"Operacja trwała całą noc"
Tusk zrelacjonował także przebieg wydarzeń. – O godz. 22.06 we wtorek Wojsko Polskie miało pierwszą informację o rozpoczęciu zmasowanego ataku powietrznego ze strony Rosji na Ukrainę. W związku z tymi informacjami Dowództwo Operacyjne podjęło gotowość sił i środków, m.in. samoloty i śmigłowce – powiedział premier.
Dodał, że pierwsze naruszenie polskiej przestrzeni odnotowano około godziny 23.30 we wtorek, a ostatnie około godziny 6.30 w środę. – A więc daje to wyobrażenie o skali tej operacji, ona trwała dokładnie całą noc – zaznaczył.
Premier podkreślił, że mimo intensywnych działań Rosji, nie ma doniesień o ofiarach. – W tej chwili mamy jedną bardzo dobrą wiadomość. Nie ma żadnej informacji, aby ktokolwiek odniósł obrażenie lub zginął wskutek akcji rosyjskiej. Podkreślam, to jest na tę chwilę – zaznaczył Tusk.
Szef rządu zaapelował także do obywateli o rozwagę w kontaktach z potencjalnymi szczątkami dronów. – Każdy podejrzany przedmiot, który może przypominać na przykład szczątki drona, może stanowić zagrożenie. Jeśli natkniecie się na tego typu nietypowe elementy, proszę się nie zbliżać. Proszę nie dotykać pod żadnym pozorem, tylko wezwać natychmiast odpowiednie służby. Może być to i policja, i straż pożarna, i one podejmą odpowiednie działania – apelował premier.
"Jak jedna pięść"
Donald Tusk chwalił też współpracę z prezydentem Karola Nawrockiego. Ocenił, że z głową państwa, mimo trudnej kohabitacji, w kwestii bezpieczeństwa "jest jak jedna pięść". Premier potwierdził, że Nawrocki zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego, na której stawi się rząd. Tusk nawoływał też do jedności w obliczu niebezpieczeństwa przez wszystkie partie polityczne.
Dron zestrzelony w Mniszkowie
Michał Rachoń - dyrektor programowy Republiki - i stacja Tomasza Sakiewicza pokazały szczątki zestrzelonego przez wojsko rosyjskiego drona. To Shahed, wykorzystywany do nalotów na Ukrainę. Bezzałogowiec spadł 100 km od Warszawy w Mniszkowie, w powiecie opoczyńskim.
Fot. Służby w Wyrykach, gdzie poszukiwane są szczątki drona/PAP
Red.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo