Grupa starszych osób nie pozwoliła pracować reportowi TVP INFO, wyrywając mu słuchawki i popychając go przed kamerami.
Politycy PiS krytykują zachowanie swoich wyborców po wczorajszym incydencie pod Pałacem Prezydenckim.
Radosław Wit z TVP Info zaatakowany przez "mohery" pod Pałacem Prezydenckim
Radomir Wit usiłował zrelacjonować przebieg obchodów, które po raz pierwszy odbyły się przy asyście wojska. Jarosław Kaczyński zapowiedział w czwartek, że pod Pałacem Prezydenckim stanie tablica, upamiętniająca ofiary katastrofy smoleńskiej. Apelował również do zgromadzonych, by przybyli na coroczny marsz 13 grudnia pod hasłem naprawy Rzeczpospolitej.
Dziennikarz nie mógł relacjonować wydarzeń w tłumie. Starsze osoby krzyczały, że nie ma prawa tam stać, a jedna pani z krzyżem w ręku wypięła mu słuchawki.
- To tyle - skwitował reporter TVP INFO. - Proszę się uspokoić - mówił Wit do ludzi. - Oni chcą, byśmy się mieli teraz kłócić. Idźcie stąd, już was nie ma - odpowiedziała jedna ze starszych pań. - Won stąd do Moskwy! Resortowe sługusy! Sprzedałeś się - to inne okrzyki w kierunku dziennikarza i operatora telewizji, które padły wczoraj pod Pałacem Prezydenckim po marszu.
- Bardzo niedobrze się stało, że reporter TVP INFO został zaatakowany po uroczystościach miesięcznicy smoleńskiej. Nic tego nie usprawiedliwia - napisała Joanna Lichocka na Twitterze zaraz po zdarzeniu.
Zgodził się z nią Jerzy Polaczek: - Tak postępować nie wolno, nic tego nie usprawiedliwia.
- To nie jest w porządku. To jest naganny fakt. Apeluję do wszystkich uczestników tych uroczystości, aby nie atakować dziennikarzy - stwierdził szef MSZ, Witold Waszczykowski.
- Ten incydent nie powinien się zdarzyć. Komuś widocznie puściły nerwy - mówił rano w TVN24 Krzysztof Łapiński z PiS. - Jeśli dziennikarz tylko wykonywał swoją pracę i w żaden sposób nie przeszkadzał, i nie prowokował, powinno mu się dać dobrze wykonywać swoją pracę. Myślę, że takich incydentów już nie będzie - dodał. Łapiński zwrócił uwagę, że większość w skupieniu i ciszy uczestniczyła w uroczystościach.
Część prawicowych komentatorów w sieci sugeruje, że atak na dziennikarza mógł być prowokacją w stylu Andrzeja Hadacza - osobę, która przebywała wśród zwolenników krzyża na Krakowskim Przedmieściu w 2010 roku. W kampanii prezydenckiej Hadacz próbował sprowokować sympatyków PiS do bójki po debacie Bronisława Komorowskiego z Andrzejem Dudą.
Radomir Wit wykonywał jednak swoją pracę. Reporter zawsze jest w miejscu, gdzie rozgrywają się wydarzenia. W sobotę i niedzielę odbędą się marsze zwolenników PO i PiS na ulicach Warszawy. Czy te emocje, które prowadzą do obrażania i przeszkadzania w pracy dziennikarzowi, uda się jeszcze powstrzymać? Jeśli tak, to w jaki sposób? Czekamy na Państwa opinie.
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka