Poprzednik Donalda Tuska w Radzie Europejskiej, Herman Van Rompuy jest pewny, że kandydatura Jacka Saryusz-Wolskiego nie uzyska poparcia na szczycie unijnym. Podobne zdanie wyraził szef EPL, Joseph Daul. Sprzymierzeniec polskiego rządu, Viktor Orban, wciąż milczy.
Rompuy za Tuskiem, wbrew PiS
- On jest niepoważny - brzmiała odpowiedź byłego przewodniczącego Rady Europejskiej w latach 2009-2014, Hermana Van Rompuya, na pytanie dziennikarki RMF FM o szanse kandydata polskiego rządu w starciu z Donaldem Tuskiem. Według belgijskiego polityka, traktat unijny nie mówi nic o konieczności poparcia kraju, z którego pochodzi ponownie ubiegający się o funkcję przewodniczącego RE. Rompuy przypomniał, że sam uzyskał reelekcję po konsultacjach z Duńczykami - wówczas przewodzili UE. Belg jest przekonany: w przypadku Tuska będzie tak samo, czyli zgłosi go delegacja Malty, obecnie sprawująca prezydencję unijną.
Irytacji decyzją Jacka Saryusz-Wolskiego nie ukrywa Joseph Daul, szef frakcji europejskich chadeków. - Dlaczego pani zadaje to pytanie, skoro dobrze pani wie, że nie ma żadnych szans? I on też to wie - stwierdził w rozmowie z RMF FM. Saryusz-Wolski musiał się liczyć z konsekwencjami, łącznie z wyrzuceniem z Europejskiej Partii Ludowej - przekonuje Daul.
Węgry zwlekają, wielkie poparcie dla Tuska
- Nasz premier ogłosi decyzję w stosownym czasie i miejscu - tak brzmi z kolei odpowiedź węgierskiego rządu na pytanie, którego Polaka poprze Viktor Orban. Polski rząd w niezręcznej sytuacji postawił premiera Węgier, który utrzymywał dobre relacje z Donaldem Tuskiem, a jednocześnie ceni sobie współpracę z Jarosławem Kaczyńskim. Dodatkowym kłopotem dla Orbana jest fakt, że Fidesz wchodzi w skład frakcji EPL, która wyrzuciła ze swoich szeregów Saryusz-Wolskiego i jednogłośnie wspiera obecnego szefa Rady Europejskiej. Wszystko wskazuje na to, że odpowiedź Węgrów poznamy tuż przed samym szczytem UE, zaplanowanym na 9-10 marca.
Za kandydaturą Tuska opowiedzieli się Czesi, Słowacy, Niemcy, Francuzi, Hiszpanie, Holendrzy i Łotysze. Nie znamy jeszcze stanowiska m.in. Skandynawów, Włoch i Wielkiej Brytanii, Litwy i Estonii. W czwartek dojdzie do rozmowy Beaty Szydło z Angelą Merkel. Premier polskiego rządu będzie starała się przekonać kanclerz Niemiec do osoby Jacka Saryusz-Wolskiego.
Unia "dwóch prędkości"
Unijny szczyt w Brukseli, który rozpocznie się w czwartek, to nie tylko wybór przewodniczącego Rady Europejskiej, ale przede wszystkim dyskusja nad kierunkiem, w jakim zmierza Unia Europejska. W Wersalu w poniedziałek prezydent Francji, Francois Hollande, przyjął Angelę Merkel oraz premierów Hiszpanii i Włoch, Mariana Rajoya i Paola Gentiloniego. - Należy odważyć się, by niektóre kraje szły do przodu, jeżeli nie wszyscy będą chcieli brać udział - mówiła po spotkaniu kanclerz Niemiec, a wtórował jej Hollande. Do tej pory Merkel była przeciwna tej koncepcji.
Oznacza to podążanie drogą "dwóch prędkości", którą krytykuje Grupa Wyszehradzka i polska dyplomacja od lat. Mocarstwa we własnym gronie ustalałby politykę monetarną, obronną czy kulturalną. Oznaczałoby to wykluczenie z grona decyzyjnego takich państw, jak Polska czy Węgry i większe problemy ze zdobywaniem ogromnych dotacji unijnych.
Źródło: PAP, RMF FM
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka