Wacław Berczyński. Fot. PAP
Wacław Berczyński. Fot. PAP

Berczyński: Nie uciekłem. Caracale to przekręt, a Siemoniak rżnie głupa

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 188

Wacław Berczyński przerwał milczenie i w rozmowie z "Super Expressem" wyjaśnił, na czym polegało "wykończenie Caracali" oraz dlaczego wyjechał z Polski. Były szef podkomisji smoleńskiej nie ma sobie nic do zarzucenia.

Kwietniowy wywiad w "Dzienniku Gazecie Prawnej" doprowadził do dymisji Wacława Berczyńskiego w podkomisji smoleńskiej. Kilka dni po wypowiedzi na temat zerwanego przetargu ws. zakupu śmigłowców Caracal, bliski współpracownik Antoniego Macierewicza z przyczyn osobistych postanowił wyjechać z Polski. Pierwszy raz od tamtego czasu, Berczyński tłumaczy się ze swoich słów, po których rząd atakuje opozycja.

- "Uciekłem" do domu, w którym mieszkam od 1987 roku. Chciałem spędzić Wielkanoc z rodziną. A to chyba nie przestępstwo - powiedział w rozmowie z dziennikarzami "Super Expressu". Wacław Berczyński zapewnia, że stawi się na przesłuchanie w prokuraturze, jeśli do niego dojdzie. Dlaczego był przeciwnikiem zakupu Caracali przez rząd? - Bo to była próba kradzieży z Polski miliarda albo więcej dolarów. To był duży, a może największy przekręt w historii Polski. Moje polskie sumienie, a są jeszcze tacy ludzie, nie pozwoliło mi przejść nad tym obojętnie - odpowiedział.

Berczyński był pytany również o to, do jakich dokumentów miał dostęp. Z tłumaczeń byłego szefa podkomisji smoleńskiej wynika, że chodziło o "zapytania ofertowe" ws. Caracali. - Te, które miałem do wglądu, nie wymagały przechowywanie w sejfie - zaznaczył. - Berczyński ujawnił, że posiada autoryzację dostępu do tajnych informacji amerykańskich - certyfikat Security Clearence. - Byłem w tym zakresie szkolony zarówno w USA, jak i w Polsce. O czym panowie Siemoniak, Tomczyk i Kierwiński wiedzą doskonale. Ale udają zaskoczenie, czyli rżną głupa - dodał Berczyński.

Były szef podkomisji smoleńskiej podkreślił w wywiadzie, że nie miał nic wspólnego z przetargiem na samoloty dla VIP-ów. Opozycja i część mediów krytykują Berczyńskiego za to, że wpływał na przetargi jako były pracownik Boeinga. - Nie pracuję dla nich od 10 lat i nie mam z nimi nic wspólnego - deklarował.

Współpracownik Antoniego Macierewicza jest przekonany, że jeszcze wróci do Polski, ale nie po to, by wyjaśniać katastrofę smoleńską, a "odbudować polski przemysł lotniczy".

Źródło: Super Express

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.





Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka