Wspinaczka na szczyt w łańcuchu Karakorum. Fot. Polski Himalaizm Zimowy
Wspinaczka na szczyt w łańcuchu Karakorum. Fot. Polski Himalaizm Zimowy

Problemy w drodze na K2 - kolejny wypadek. Himalaista nie wytrzymał w rozmowie z TVP INFO

Redakcja Redakcja Alpinizm Obserwuj temat Obserwuj notkę 78

Rafał Fronia to kolejny uczestnik narodowej wyprawy na K2 w Himalajach, który odniósł poważne obrażenia. Spadający kamień złamał mu rękę. Jeden z najbardziej znanych ekspertów w Polsce daje zaledwie 5 proc. szans naszym alpinistom na dotarcie do upragnionego szczytu.

Kilka dni temu Adam Bielecki, który dopiero co ratował Elisabeth Revol na Nanga Parbat, doznał poważnego urazu, który zakończył się sześcioma założonymi szwami. Opadający kamień w górach złamał mu nos. Teraz kontuzji ręki - złamania - doznał Rafał Fronia. Narodowa wyprawa na K2 staje się coraz bardziej niebezpieczna dla himalaistów.

- Ze względów bezpieczeństwa uczestników wyprawy zimowej na K2, z dniem dzisiejszym zawieszamy działalność górską na drodze Cesena/Basków. O wyborze innego wariantu poinformujemy wkrótce - poinformował kierownik wyprawy, Krzysztof Wielicki.

Nie przegap: Polacy coraz bliżej szczytu K2. Pogoda im dopisuje

Rafał Fronia zostanie przetransportowany śmigłowcem do Skardu, stamtąd natomiast wróci do Polski. To koniec wyprawy dla polskiego himalaisty.



Decyzję polskiej ekipy, która chce zdobyć szczyt w Karakorum, skrytykował Leszek Cichy - czterokrotny uczestnik wypraw na K2. - Tydzień temu wyraziłem swą opinię, że wspinaczka drogą Basków nie ma sensu. Urubko z Adamem Bieleckim szybko założyli dwa obozy i działalność zatrzymała się na postawieniu "trójki". Tam jest bardzo trudny teren, wymagający porządnego zaporęczowania, na co potrzeba sporo czasu, a przy tym dobrej pogody. Przewidywałem taki kryzys, chociaż mówiłem to z bólem serca wcześniej i teraz to powtarzam, bo chciałbym bardzo, aby Polacy jako pierwsi zdobyli K2. Oceniając realnie, daję pięć procent szans - podsumował ekspert.

Lekarz o akcji ratunkowej na Nanga Parbat: Tylko Revol była do uratowania

Zdaniem Cichego, polska ekipa zmaga się nie tylko z trudną trasą i zmęczeniem, ale zbyt dużym rozgłosem, który nie pomaga skupić się w pełni na wspinaczce, a także z problemami mentalnymi. - Trzeba było przejść na łagodniejszą, klasyczną drogę. Teraz jest już za późno na zmianę. Ponadto potęgują się problemy. Ekipa zmalała z trzynastu do dwunastu osób, bowiem sprawy rodzinne wezwały do powrotu do kraju Jarosława Botora. Uraz jakiego doznał Bielecki wyklucza jego wspinaczkę na kilka dni. Do tego dochodzi niepotrzebny szum medialny. Koledzy zamiast się skupić na celu, to komentują wydarzenia, najpierw związane z akcją ratunkową na Nanga Parbat, a teraz z postępem działań na górze. Wydaje mi się, że psychologicznie wyprawa jest zakończona, ale... chciałbym się mylić - zaznaczył Cichy.

Do końca wyprawy na ośmiotysięcznik pozostało ok. pięć tygodni, tymczasem alpiniści są zaaklimatyzowani na wysokości ponad 6 tys. metrów. Pierwszy obóz rozbili na 5950 m n.p.m., do kolejnego na 6300 m wspinali się Marek Chmielarski i Artur Małek. Denis Urubko - bohater akcji ratunkowej z Nanga Parbat - bez ogródek narzeka na wyprawę.

Pytania po przerwanej akcji ratunkowej na Nanga Parbat

- Zeszliśmy z wysokości 6500 metrów, bo nie było tam już po co się kręcić. Wróciliśmy do bazy. Pozbierałem swoje prywatne rzeczy z drogi Basków. Nic tam nie zdziałamy. Nikt nie wyciągnął żadnych wniosków - krytykuje himalaistów. - Matematyka. Zaczynaliśmy na 5100, jesteśmy na 6500, a mamy osiągnąć 7950. Oznacza to, że nie jesteśmy nawet w połowie drogi. To, co dzieje się w internecie i nastrój w obozie przypomina mi 2003 rok - dodał.

Warto wyjaśnić: w 2003 roku doszło do wielkiej kłótni wśród członków wyprawy na K2, obcokrajowcy opuścili Polaków, zarzucali im, że stawiają nacisk na informowanie o kolejnych przemierzonych metrach, zamiast na dbałość o dobrą atmosferę w zespole.

Denis Urubko miał rozmowę "ostrzegawczą" z kierownikiem wyprawy, Krzysztofem Wielickim. Wpis na blogu Rosjanina z polskim paszportem nie spodobał się organizatorom wspinaczki na K2.

O fatalnych nastrojach wśród polskich himalaistów świadczy również reakcja Rafała Froni w wywiadzie dla TVP INFO. Wywołany przez Wielickiego do telefonu, alpinista stwierdził wprost w rozmowie z dziennikarką, że czuje się do d... i zapytał, czy kiedykolwiek miała złamaną rękę. - Dajcie nam spokój. Mogę się rozłączyć? Cześć - rzucił do zdziwionej prezenterki Edyty Lewandowskiej.


Źródło: PAP

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.




Komentarze

Inne tematy w dziale Sport