Prezes PiS Jarosław Kaczyński (3L) przemawia przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, fot. PAP/Leszek Szymański
Prezes PiS Jarosław Kaczyński (3L) przemawia przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, fot. PAP/Leszek Szymański

Obchody 95. miesięcznicy smoleńskiej. Kaczyński zapowiada koniec marszów

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 95

- To przedostatni marsz, ale nie przedostatnia miesięcznica - zapowiedział Jarosław Kaczyński. Za miesiąc na Placu Piłsudskiego stanie pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. Potem uroczystości 10. dnia każdego miesiąca mają odbywać się w innej formule.

- To, co nas łączyło nas przez lata, przez tyle lat, prawie już 8, to było prezentowane co miesiąc na Krakowskim Przedmieściu i co łączyło się z pewnym oczekiwaniem, z pewną nadzieją - to się kończy - zapowiedział prezes PiS. Dodał, że dla niego ta nadzieja została spełniona, ponieważ niebawem zostaną zbudowane pomniki upamiętniające ofiary katastrofy smoleńskiej.

Zapowiedział, że pozostanie religijna formuła uroczystości. - Te miesięcznice, uroczystości kościelne, msze, tutaj w kościele seminaryjnym z rana, a wieczorem w Katedrze św. Jana, w katedrze warszawskiej będą odbywały się nadal - mówił Kaczyński.

Podczas kolejnej miesięcznicy, 10 kwietnia br. ma zostać odsłonięty na Placu Piłsudskiego pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. Odsłonięcie pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego planowane jest na jesień, ze względu na bardziej skomplikowaną technikę wykonania (figura z brązu).

Kaczyński ocenił, że cel marszów "zostanie wypełniony". - Za miesiąc, mam nadzieję, stanę w tym miejscu i będę mógł podziękować i tym, którzy uczestniczyli w marszach i tym, którzy przygotowywali je, którzy je ochraniali, którzy czynili bardzo wiele różnych przedsięwzięć po to, by mogły one trwać - mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Zaznaczył, że "wszyscy, którzy wzięli udział choćby w jednym takim marszu, przyczynili się do czegoś bardzo ważnego - do zwycięstwa prawdy, do obrony godności Rzeczpospolitej, do tego, że jesteśmy godnym narodem". - Chciano nam tę godność odebrać, chciano doprowadzić do tego, byśmy zapomnieli. Ten, który kiedyś, na szczęście, tak mogę powiedzieć, kiedyś mieszkał w tym pałacu mówił: "emocje opadną". Nie opadły. Walczyliśmy o prawdę i prawda zwyciężyła. Cel naszych marszów zostanie wypełniony - powiedział Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS po raz kolejny powtórzył, że"jesteśmy już blisko prawdy" w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy: - Będziemy też niedługo wiedzieli o tym, co udało się ustalić i o tym, czego na razie, przed eksperymentami, które będą przeprowadzane w jednej z uczelni Stanów Zjednoczonych w ciągu najbliższych miesięcy, ustalić się jeszcze nie udało -  podkreślił. - Wiemy na pewno, że to, co zostało ustalone przez komisję Anodiny, powinienem powiedzieć "tak zwaną komisję" Anodiny i komisję Millera, to nie jest prawda - dodał Kaczyński.

Inną formułę miesięcznic zapowiedział także przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin. - Natomiast w takiej formie, jak dotychczas na pewno te miesięcznice zakończą się wraz z odsłonięciem pomnika, co było pewnym celem również. Te miesięcznice były po to, żeby doprowadzić do tego, aby pamięć ofiar była w należyty sposób upamiętniona - podkreślił Sasin.

Obchody 95. miesięcznicy smoleńskiej rozpoczęły się mszą św. w stołecznej Archikatedrze św. Jana Chrzciciela w intencji ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. Uczestnicy mszy przeszli następnie przed Pałac Prezydencki, gdzie głos zabrał m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński. Cała trasa przemarszu odgrodzona została barierkami, porządku pilnowali policjanci.


Obchodom 95. miesięcznicy towarzyszył protest Obywateli RP. O próbie zatrzymania przez trzy kobiety samochodu, który na mszę do Archikatedry wiózł prezesa PiS, wspomniał podczas wystąpienia na Placu Zamkowym lider Obywateli RP Paweł Kasprzak.

Zgrzyt nastąpił także podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej w Krakowie. Pod krzyżem katyńskim, u stóp Wawelu, gdzie odbywają się uroczystości rocznicowe, zjawił się Mirosław Boruta, który pod koniec lutego przyjął mandat radnego w sejmiku. Zajął miejsce Jadwigi Emilewicz, która została ministrem przedsiębiorczości. Boruta odczytał publicznie rotę przysięgi radnego, a następnie zarzucił Ryszardowi Terleckiemu, że skreślił go z listy radnych PiS zaledwie tydzień po tym, jak objął mandat w sejmiku. Jak twierdzi, powodem było to, że 18 czerwca 2017 roku razem z przyjaciółmi zrobił koncert ku czci śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Na koncercie był obecny Jarosław Kaczyński, była premier Beata Szydło i parlamentarzyści, ale zabrakło na nim Terleckiego.

źródło: PAP, wyborcza.krakow.pl

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka