Rzecznik SN, Michał Laskowski. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Rzecznik SN, Michał Laskowski. Fot. PAP/Tomasz Gzell

PiS i Andrzej Duda ostro o Sądzie Najwyższym. "Nie mają prawa", "decyzja niewiążąca"

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 296

Politycy PiS stanowczo krytykują sędziów Sądu Najwyższego, którzy zawiesili niektóre przepisy ustawy o SN na czas postępowania Trybunału Sprawiedliwości UE. - Każdy z sędziów, który podpisał się pod takim postanowieniem powinien mieć z mety postępowanie dyscyplinarne i usunięcie z zawodu - grzmi posłanka Krystyna Pawłowicz.

Częściowe zawieszenie ustawy PiS o Sądzie Najwyższym - według Kancelarii Prezydenta - nie jest wiążące. - Nastąpiło bez prawidłowej podstawy prawnej i nie wywiera skutków wobec Prezydenta RP, ani jakiegokolwiek innego organu - oświadczył Andrzej Duda w komunikacie.

Sąd Najwyższy zawiesza przepisy ustawy autorstwa PiS. Kieruje pytania do TSUE

Prezydent Duda: Decyzja SN niekonstytucyjna

Zdaniem prezydenta, Sąd Najwyższy nie ma uprawnień, by "zamrażać" ustawy, które weszły w życie. - Konstytucja żadnemu z organów nie przyznaje kompetencji do zawieszania stosowania przepisów powszechnie obowiązującego prawa, skutecznej wobec innych organów. Warto wskazać, że nawet gdy Trybunał Konstytucyjny rozpatruje sprawę pytania prawnego sądu, to zawieszeniu ulega postępowanie prowadzone przed sądem, a nie stosowanie zakwestionowanych przepisów - napisała Kancelaria Prezydenta.

Jeszcze dalej w interpretacjach poszła Krystyna Pawłowicz. Posłanka PiS uznała krok Sądu Najwyższego za kompromitujący, a sędziów, którzy zdecydowali się na zawieszenie części ustawy o SN, najchętniej wyrzuciłaby z zawodu.

- Sąd Najwyższy „poszedł na rympał”. To, co zrobił, to absolutnie jawny bunt przeciwko prawu i konstytucji. Sąd Najwyższy stworzył instytucję, która nie istnieje w polskim prawie. Nie ma przecież instytucji zawieszenia jakiejkolwiek ustawy. Nie można zawiesić prawa! - powiedziała Pawłowicz w Polskim Radiu24. Posłanka PiS wskazała też, że najważniejszy sąd w Polsce nie ma kompetencji Sejmu.

- Zwracanie się do organów unijnych narusza również traktaty. Kwestia wymiaru sprawiedliwości nie należy do kompetencji Unii. To jest wewnętrzna sprawa państwa członkowskiego - stwierdziła Pawłowicz. - Nikt nie może być sędzią w swojej sprawie. Jest to przestępstwo sądowe, o którym mówi art. 230 kodeksu karnego o przekroczeniu uprawnień. (...) Każdy z sędziów, który podpisał się pod takim postanowieniem powinien mieć z mety postępowanie dyscyplinarne i usunięcie z zawodu - nie pozostawiła wątpliwości posłanka PiS.

- Sędziowie SN chcą, by Trybunał Sprawiedliwości UE rozstrzygnął coś, co rozstrzygnął już polski TK (K 3/98). W zakresie sądownictwa UE nie ma kompetencji, a sprawę rozstrzyga polska Konstytucja, która ma prymat nad traktatami (art. 180 ust 4). To sędziowski rokosz i kompletnie bezprawne działanie - uważa Sebastian Kaleta, były rzecznik ministerstwa sprawiedliwości i członek Komisji Weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji.


Z kolei Arkadiusz Mularczyk uważa, że Sąd Najwyższy wykorzystał kruczek prawny do odroczenia reformy wymiaru sprawiedliwości.

- Pytania SN do Trybunału Sprawiedliwości UE ws. ustawy o SN z wnioskiem o zabezpieczenie, przypominają „numer” z badaniem konstytucyjności ustawy o TK przez TK z wnioskiem o zabezpieczenie - napisał poseł PiS.

Warszawa odpowiedziała Komisji Europejskiej

W czwartek polska strona przekazała swoje uwagi Komisji Europejskiej, dotyczące ustawy o Sądzie Najwyższym. Rząd stoi na stanowisku, że zmiany w wymiarze sprawiedliwości nie zagrażają niezawisłości i niezależności sędziów. Ustawa nie łamie zasady nieusuwalności sędziów, a stan spoczynku, określony wiekiem, jest wprowadzony na mocy z art. 180 ust. 4 konstytucji RP - brzmi odpowiedź, przytoczona przez PAP.

Rząd Mateusza Morawieckiego przekazał Komisji Europejskiej, że sprawa Sądu Najwyższego jest wewnętrzną sprawą państwa członkowskiego, a żadne traktaty nie uprawniają Brukseli do kształtowania wymiaru sprawiedliwości w krajach unijnych. Warszawa utrzymuje, iż reforma w sądach nie pozbawia sędziów bezstronności. Ta cecha jest nadal obowiązkiem prawnym każdego sędziego.

- Jeżeli natomiast sędzia już w trakcie rozprawy zachowuje się w sposób stronniczy albo z jego wypowiedzi – jeśli wbrew zasadom etyki zawodowej na takie sobie pozwala – można wnioskować, że ulega presji, wówczas strona postępowania może skutecznie złożyć wniosek o wyłączenie sędziego. W konsekwencji należy wskazać, że sędzia, który złożył oświadczenie o gotowości dalszego pozostawania w służbie czynnej, nie może odczuwać jakiejkolwiek presji ze strony Prezydenta RP - podkreśla rząd w dokumencie, wysłanym do Komisji Europejskiej.

Teraz prawnicy unijni będą analizować argumenty rządu Morawieckiego.

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.




Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo