Protest "żółtych kamizelek" we Francji. Fot. PAP/EPA
Protest "żółtych kamizelek" we Francji. Fot. PAP/EPA

Protest "żółtych kamizelek" w Paryżu. Zablokowano drogi, starcia z policją

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Ulice, place i autostrady zostały zablokowane we Francji przez demonstrujących. To efekt zapowiedzi podniesienia akcyzy na paliwa oraz zamykania placówek handlowych. 

Aż 282 tys. osób protestowało w "żółtych kamizelkach" przeciwko planom gospodarczym francuskiego rządu. Według wyliczeń MSW, cztery razy tyle protestujących blokowało przejazdy. Francuzi sprzeciwiają się zaplanowanym podwyżkom akcyzy na benzynę o 15 proc. i na paliwo dieslowskie o 23 proc.

To jednak nie wszystko. Nad Sekwaną ogromna część obywateli ma wrażenie, że ich państwo się zwija - chodzi o zamykane szkoły, szpitale, urzędy, poczty i placówki handlowe. To z kolei powoduje utratę miejsc pracy. Stąd forma protestu - pracownicy, ubrani w żółte kamizelki. Symbolizują one rozwarstwienie między elitami, a ludźmi z małych miast i wsi.

W proteście w całej Francji brali udział kierowcy, którzy czują się zaszczuci przez rząd. Jak twierdzą, policja ustawia radary na drogach i wyłapuje nawet za przekroczenie kilometra na godzinę. Wzrosły opłaty za dowody rejestracyjne, a oprócz podwyżki cen za benzynę, wprowadzono podatek ekologiczny. 


Protest "żółtych kamizelek" rozprzestrzenił się w sobotę na ponad 200 miejsc we Francji. Pracownicy zablokowali Pola Elizejskie oraz Plac Zgody. Demonstranci wznosili hasła antyrządowe i wzywali Emmanuela Macrona do odejścia ze stanowiska prezydenta. W czasie protestów doszło do śmiertelnego wypadku w Sabaudii - spanikowana kobieta szybko przycisnęła pedał gazu w samochodzie i przejechała manifestującą kobietę.


Łącznie rannych było 227 ludzi, sześć ciężko, służby francuskie zatrzymały 117 osób, a 73 trafiło do aresztu. W przeważającej części Francji protest "żółtych kamizelek" odbył się pokojowo, chociaż dochodziło do starć z policją. 

- To nie żadne łobuzy, to Francja wyszła na ulicę – stwierdził 30-letni Julien, informatyk. - Nie mam innego wyjścia, do pracy muszę jeździć samochodem - powiedział dziennikarzom. 

Zobacz film z protestów we Francji (TVN24/x-news) 


Na Saint Honor funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego. Policja starała się odepchnąć tłum od Pól Elizejskich, ale bezskutecznie - część protestujących pozostała na swoich miejscach. Byli śmiałkowie, którzy chcieli dostać się pod siedzibę prezydenta. "Macron dymisja!”, "Macron przestań nas drenować” - krzyczeli demonstranci, wyśpiewując również "Marsyliankę" i trzymając w rękach francuskie flagi. 

Źródło: PAP

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka