Lech Wałęsa na sali rozpraw Sądu Okręgowego w Gdańsku. Fot. PAP/Adam Warżawa
Lech Wałęsa na sali rozpraw Sądu Okręgowego w Gdańsku. Fot. PAP/Adam Warżawa

Wałęsa o swoich sugestiach nt. choroby psychicznej Kaczyńskiego: I dziś bym to powiedział

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 186

Potwierdzam i dziś bym to powiedział - tak były prezydent Lech Wałęsa odpowiedział przed gdańskim sądem na pytanie o swoje słowa pod adresem Jarosława Kaczyńskiego sugerujące chorobę psychiczną prezesa Prawa i Sprawiedliwości. „Wnoszę, żeby go naprawdę podać badaniom” - mówił. 

Jarosław Kaczyński oraz były prezydent Lech Wałęsa stawili się w w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. To rozprawa w procesie o ochronę dóbr osobistych z powództwa Kaczyńskiego przeciwko Wałęsie, który rozpoczął się w marcu. Sprawa dotyczy m.in. wypowiedzi byłego prezydenta, który zarzucił Kaczyńskiemu wydanie polecenia „wrobienia” go, przypisania mu współpracy z organami bezpieczeństwa PRL. Kaczyński domaga się też przeprosin za słowa Wałęsy o tym, że „nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie”. 

Polecamy: Proces Kaczyński kontra Wałęsa. "Po co ja pana ministrem robiłem?"; "A ja pana prezydentem?"

Wałęsa był pytany przed sądem o swoje słowa w „Kropce nad i” z 14 w lipcu 2016 r. skierowane pod adresem Jarosława Kaczyńskiego: „Człowieku schowaj się i to tak, żeby nikt cię w życiu nie widział. Nie pokazuj się na oczy. Szkodzisz Polsce i demokracji. Ośmieszasz nas na cały świat. Człowieku co ty robisz, idź do lekarza, niech dadzą ci żółte papiery, jak to się nazywało”. 

– Potwierdzam i dziś bym to powiedział. Szkodzą Polsce i to mocno, trzeba jak najszybciej usunąć. I tego dokonam jeszcze raz – powiedział w czwartek Wałęsa.

image
Lech Wałęsa w koszulce z napisem "Konstytucja". Fot. PAP/Adam Warżawa
Pytany o swoje słowa sugerujące, że trauma, jaką Jarosław Kaczyński przeżył w efekcie śmierci brata w katastrofie smoleńskiej, wpływa na jego polityczne decyzje, Wałęsa odpowiedział: „On wie, że ja mówię prawdę. On wie, że wpływał na decyzję. Tak chcieli rozpocząć kampanię prezydencką, z przytupem. Zabrali prawie cały rząd, więc co to jest. Mają teraz taki garb na plecach. I jak on to wytrzymuje? Nie dziwię się, że wpada w różne nieprzyjemne rzeczy”.

Zobacz: Wałęsa do lidera PiS: Bracie Kaczyński! Jestem w stanie wybaczyć i proszę o wybaczenie

– Ja rozumiem, to jest straszna rzecz, tylu ludzi mieć na sumieniu za głupie, niedobre decyzje – dodał były prezydent.

Wałęsa był też pytany o swoje słowa w „Kropce nad i” z lipca 2016 r. o tym, że „Kaczyński może narobić krzywd przez chorobę i nawiedzenie”. – Jego decyzje do dziś włącznie tak szkodzą Polsce. Wnoszę, żeby go naprawdę poddać badaniom, by lekarze stwierdzili, co to jest, bo ja się nie mogę nadziwić – odpowiedział Wałęsa. 

Kaczyński o teczce Lecha Wałęsy 

Jarosław Kaczyński był pytany czy wiedział, że Służba Bezpieczeństwa przygotowywała teczkę w celu dyskredytacji Wałęsy jako kandydata do Nagrody Nobla i że zawierała ona sfałszowane materiały. Kl – Wiedziałem i dlatego pytałem o to tak dokładnie – powiedział prezes PiS. 

Zaznaczył, że nie był inicjatorem spotkania, w czasie którego pokazano mu teczkę zawierającą m.in. dokumenty dotyczące współpracy Wałęsy z SB. – Zostałem zaproszony na to spotkanie – powiedział Kaczyński. 

Pytany, dlaczego nie rozmawiał z Wałęsą o tych zarzutach, odparł: „Dlatego, że byłem przekonany, że zostałem zaproszony na tę rozmowę za zgodą pozwanego, może nawet z jego inicjatywy, po to, żeby mnie wprowadzić w pewne realia, żeby w pewnym momencie, jak to się mówi, to nie wybuchło”. 

image
Prezes PiS Jarosław Kaczyński (L) na sali Sądu Okręgowego w Gdańsku. Fot. PAP/Adam Warżawa

Prezes PiS stwierdził, że nie może ujawnić nazwiska osoby, która przekazała mu teczkę. – Wszystkie te działania były powadzone w ramach faktu, że ja byłem dopuszczony do wiadomości tajnych specjalnego znaczenia, tak to się wtedy nazywało, i w tych ramach to mi przekazano. Dokładnie poinformowano mnie w gabinecie wysokiego urzędnika, ale nie Kancelarii Prezydenta, tylko sfery rządowej – powiedział szef PiS. 

Czytaj: Wałęsa: Teczki Kiszczaka powstały na zlecenie Kaczyńskich

Pytany, czy dokumenty zawarte w teczce uznał „za dowody, czy za poszlaki”, powiedział: „Wtedy się nad tym tak bardzo dokładnie nie zastanawiałem. Uznałem, że były te dokumenty dotyczące pozwanego dla mnie niełatwe, chociaż nie nowe. Natomiast było tam wiele innych nazwisk, które były dla mnie pewnym szokiem. Na tym się koncentrowałem w moich uczuciach”. 

Kiedy po raz pierwszy Jarosław Kaczyński rozmawiał z Lechem Kaczyńskim na temat teczki TW „Bolek”?  – Prawdopodobnie było to wtedy, gdy mój brat został szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego – odparł. Lech Kaczyński był ministrem stanu ds. bezpieczeństwa narodowego i kierował BBN od 12 marca 1991 do 1 listopada 1991.

– I mój śp. brat, i ja, i pewien krąg osób, o którym mówiłem publicznie zdawał sobie sprawę z tego, że tego typu sugestie, wysokie prawdopodobieństwo takiego faktu istnieje. Z naszego punktu widzenia najważniejsze było to, co robił ówczesny prezydent, a przedtem przewodniczący Solidarności, już po 1989 r. – powiedział szef PiS.

Jarosław Kaczyński: Nigdy nie wydałem bratu polecenia, żeby lądował za wszelką cenę. Źródło: x-news

  

– Gdyby Wałęsa działał w sposób, który by nie wskazywał na to, że tamte uwikłania ciągle mają bardzo duży, wręcz decydujący, wpływ na jego postawę, to tamta sprawa zostałaby zapomniana. Ale w naszej ocenie działał w sposób, który wskazuje na to, że te uwikłania były rozstrzygającym elementem jego aktywności – podkreślił Kaczyński. 

Pytany, ile osób miało dostęp do teczki TW "Bolek" , Jarosław Kaczyński odpowiedział: „Wydaje mi się, że jeżeli chodzi dostęp do teczki a nie o ogólną wiedzę, to była to grupa stosunkowo niewielka, która z całą pewnością obejmowała tych funkcjonariuszy UOP, którzy byli w grupie, która badała sprawę osób zajmujących najwyższe stanowiska państwowe. To było chyba kilkanaście osób. Prawdopodobnie także nieco szerszy krąg funkcjonariuszy UOP. Dotarło to także później do posłów” - mówił Kaczyński. 

Były prezydent Lech Wałęsa opuścił już gmach gdańskiego sądu po około półgodzinnych zeznaniach. Wcześniej zeznania złożył prezes PiS Jarosław Kaczyński, który przed godziną 16.00 także opuścił budynek sądu. 


Źródło: PAP 

KW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła. 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka