Theresa May śmieje się razem z ministrami i posłami po głosowaniu w Izbie Gmin, fot. PAP/EPA/JESSICA TAYLOR / UK PARLIAMENT
Theresa May śmieje się razem z ministrami i posłami po głosowaniu w Izbie Gmin, fot. PAP/EPA/JESSICA TAYLOR / UK PARLIAMENT

Brytyjscy posłowie głosują za opóźnieniem brexitu. Sprawa Irlandii kością niezgody

Redakcja Redakcja Brexit Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Brytyjska Izba Gmin przyjęła rządową uchwałę otwierającą drogę do opóźnienia brexitu co najmniej do 30 czerwca br. w razie przyjęcia umowy wyjścia z UE, lub nawet dłuższego, jeśli parlament nie poprze żadnego porozumienia ze Wspólnotą.

Co jest w uchwale Izby Gmin?

Wielka Brytania miała opuścić Unię Europejską 29 marca br. Decyzja Izby Gmin zmniejsza prawdopodobieństwo takiego scenariusza. Ostateczna zmiana terminu wymaga jednak wcześniejszego uzyskania jednogłośnej zgody ze strony 27 państw członkowskich UE i zmiany zapisów brytyjskiej ustawy o wyjściu z UE, do czego konieczne byłoby kolejne głosowanie w Izbie Gmin. Wniosek zatem jak najszybciej rozpatrzyć Rada Europejska.

Brytyjscy posłowie mają czas do 20 marca na przyjęcie jakiejś formy projektu porozumienia z UE ws. warunków opuszczenia Wspólnoty. Jeśli poparliby do tego czasu jakąś formę umowy z UE ws. warunków wyjścia - albo prezentowaną przez rząd, którą dotychczas dwukrotnie odrzucili, albo jakąkolwiek alternatywę - to rząd zwróciłby się wówczas do pozostałych 27 państw członkowskich z prośbą o krótkie, trzymiesięczne techniczne wydłużenie procesu wyjścia z UE w celu przegłosowania niezbędnej legislacji wtórnej.

Tekst uchwały mówi także, że w razie nieprzyjęcia żadnej umowy i dalszej chęci parlamentu do uniknięcia bezumownego brexitu Rada Europejska będzie oczekiwała od rządu w Londynie przedstawienia "jasnego powodu dla wydłużenia procesu", a także odnotowuje, że "opóźnienie (brexitu) wybiegające poza 30 czerwca 2019 roku będzie wymagało od Wielkiej Brytanii zorganizowania wyborów do Parlamentu Europejskiego w maju 2019 roku".

To miało uświadomić parlamentarzystom, że liderzy pozostałych 27 państw członkowskich mogą nie być chętni, aby zgodzić się na przedłużenie procesu wyjścia W. Brytanii z UE bez realnego planu dalszego postępowania lub wręcz - co byłoby nieakceptowalne dla eurosceptycznych posłów w Izbie Gmin - warunkować swoje poparcie dla takiego wniosku od wpływu na kształt przyszłych relacji ze Wspólnotą.

Polska będzie wspierać brytyjski wniosek

Wiceszef MSZ Konrad Szymański zapewnił, że Polska konstruktywnie przeanalizuje brytyjski wniosek o przesuniecie daty brexitu wraz z jego uzasadnieniem. - Jesteśmy przekonani, że brexit bez umowy oznacza straty dla gospodarki brytyjskiej, ale jest tez szkodliwy dla interesów gospodarczych UE - podkreślił.

Zaznaczył, że "bezumowny, chaotyczny brexit zatruje relacje polityczne UK z UE". - Dlatego jestem przekonany, że wszyscy - w Brukseli i w Londynie - powinniśmy zrobić co w naszej mocy, by tego szkodliwego scenariusza uniknąć. Przesunięcie daty brexitu może być tu pomocne - ocenił wiceszef MSZ.

Szef MSZ Jacek Czaputowicz powiedział z kolei w rozmowie z TVP, że "Polska będzie wspierać ten wniosek brytyjski". - Musimy szukać porozumienia, troszkę te ambicje schować, po obu stronach. I jednak doprowadzić do porozumienia, rozmawiać ze sobą. Jest to trudna sytuacja, ale my jesteśmy za tym, żeby tutaj wykazać pewna empatię dla Brytyjczyków i spróbować znaleźć rozwiązanie - stwierdził.

Czaputowicz wyjaśnił też dlaczego jego zdaniem bezumowny brexit szkodzi Polsce. - Wówczas te prawa, które istnieją w tym porozumieniu dla Polaków, one by ciągle były, ale na podstawie umowy dwustronnej, a nie prawa unijnego. Relacje dla naszych przedsiębiorców nie byłyby oczywiste. Poza tym Wieka Brytania mogłaby się odwrócić od UE, a nam zależy na współpracy, nawet po brexitcie - powiedział szef MSZ.

Jak podkreślił, obecna współpraca Polski z Wielką Brytanią jest "ważna w dziedzinie bezpieczeństwa", bo "Wielka Brytania jest ważnym, i będzie, sojusznikiem w NATO". Czaputowicz ocenił też, że wyjście bez umowy Wielkiej Brytanii z UE osłabi wzrost gospodarczy "po obu stronach". "Im większy rynek, tym większy wzrost" - dodał. W jego ocenie w takiej sytuacji spadnie tempo wzrostu gospodarczego w Irlandii, w Polsce i w całej Unii.

Sprawa irlandzka powodem impasu

Główny negocjator UE ds. brexitu Michel Barnier twierdzi, że kwestia irlandzka jest powodem impasu w Izbie Gmin oraz powodem, dla którego umowa nie została zatwierdzona przez brytyjski parlament.

Kontrowersyjny mechanizm awaryjny dotyczący Irlandii (ang. backstop) zakłada, że w razie braku porozumienia z UE Zjednoczone Królestwo byłoby zmuszone do pozostania w unii celnej i w elementach wspólnego rynku, aby nie dopuścić do powrotu tzw. twardej granicy między Irlandią Płn. a pozostającą w UE Irlandią, co mogłoby zagrozić procesowi pokojowemu na wyspie.

Barnier podkreślił przy tym, że kwestia granicy nie jest teoretyczna i nie jest to kwestia dogmatów. "W Irlandii chodzi o pokój, o stabilność całej wyspy" – wskazał unijny negocjator. Dodał, że pozostająca w UE Irlandia i Irlandia Północna od 20 lat starają się odbudować pokój, co wymaga intensywnej pracy, dlatego nie może tam ponownie powstać granica.

Barnier zwrócił uwagę, że w momencie gdy tylko Irlandia Północna opuści UE, unię celną i wspólny rynek, pojawi się nowa granica wspólnego rynku przechodząca przez środek wyspy. Natomiast UE ma obowiązek ochrony jednolitości rynku, kontroli wszystkich produktów, które się na nim znajdują.

- Musimy kontrolować te produkty w trzech aspektach: bezpieczeństwa konsumentów, bezpieczeństwa żywnościowego, musimy też walczyć z chorobami odzwierzęcymi i te kontrole odbywają się na wszystkich granicach, niezależnie od tego, czy to jest Polska, Portugalia czy Grecja. Wszystkie granice zewnętrzne Unii Europejskiej są miejscami, gdzie kontroluje się produkty, aby chronić konsumentów – zaznaczył. Dodał, że produkty, które trafiają do UE, są też kontrolowane pod względem podatkowym i celnym, aby chronić "nasz budżet" i "nasze przedsiębiorstwa".

Powiedział też, że granica to kwestia, którą należy rozwiązać i w której UE musi się porozumieć z Wielką Brytanią, tak aby "tej granicy nie było w naszych przyszłych relacjach, dlatego musimy znaleźć trwałe rozwiązanie, co przewidujemy w umowie, tak aby cała Wielka Brytania pozostała przez okres przejściowy częścią unii celnej, i jest to rozwiązanie, które przyjąłem w procesie negocjacji – zaznaczył Barnier.

Dodał, że rozwiązanie to zostało zaproponowane przez samych Brytyjczyków, ale część z nich je odrzuca, mówiąc, że UE chce, żeby Wielka Brytania pozostała w unii celnej bezterminowo. - To jest źródło konfliktu w Izbie Gmin i on tam musi zostać rozwiązany – oświadczył.

Sukces administracji premier Theresy May

Za przyjęciem rządowego projektu uchwały opowiedziało się 412 posłów, a przeciwko było 202 (różnica 210 głosów).

Podkreślając skalę podziałów w rządzącej Partii Konserwatywnej, wśród przeciwników rządowego projektu było jednak aż czterech ministrów w gabinecie premier Theresy May, w tym minister obrony Gavin Williamson, minister ds. handlu międzynarodowego Liam Fox i minister ds. brexitu Stephen Barclay. Przeciwko propozycji własnej administracji wypowiedziało się też wielu eurosceptycznych posłów torysów, a jednocześnie poparło ją wielu deputowanych opozycji.

Wcześniej parlamentarzyści odrzucili wszystkie zgłoszone przez opozycję poprawki, które proponowały m.in. wyrażenie politycznego poparcia dla organizacji drugiego referendum ws. brexitu oraz organizację serii dodatkowych głosowań ws. alternatywnych rozwiązań impasu politycznego.

Taki wynik jest sukcesem administracji premier Theresy May, która w razie przyjęcia zgłaszanych zmian miałaby znacznie mniejszą kontrolę nad dalszym procesem opuszczenia Wspólnoty. Zwiększa również szanse na to, że szefowa brytyjskiego rządu będzie przekonywała, że przegłosowanie rządowego projektu porozumienia dot. umowy ws. warunków brexitu, jest najbezpieczniejszym sposobem na zrealizowanie woli wyborców, którzy w 2016 roku zagłosowali za opuszczeniem UE.

W wyniku przyjętej uchwały premier May prawdopodobnie zdecyduje się na doprowadzenie do trzeciego głosowania nad rządowym projektem porozumienia ws. warunków wyjścia z UE przed 20 marca, najprawdopodobniej we wtorek, 19 marca. Dotychczas posłowie dwukrotnie odrzucali jednak tę propozycję, za każdym razem wysoką różnicą: aż 230 głosów w styczniu i 149 głosów w minioną środę.

Doradcy premier May będą liczyli na to, że w obliczu ryzyka znacznego wydłużenia wyjścia z UE lub dalszych konsultacji z parlamentem, w którym większość mają przeciwnicy twardego brexitu, eurosceptyczni parlamentarzyści opowiedzą się za rządowym projektem umowy, obawiając się alternatyw, które uważają za jeszcze mniej zgodne z ich oczekiwaniami.

W razie braku jakichkolwiek innych ustaleń, niezależnie od przyjętej w środę opinii politycznej Izby Gmin przeciwko bezumownemu brexitowi, Wielka Brytania automatycznie opuści Wspólnotę bez umowy o północy z 29 na 30 marca.

ja


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka