Młodzieżowy Strajk Klimatyczny na ulicach Warszawy. Fot. PAP/Jakub Kamiński
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny na ulicach Warszawy. Fot. PAP/Jakub Kamiński

Strajk klimatyczny w polskich miastach. „Najpierw natura, potem matura”

Redakcja Redakcja Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 87

„Nie podnoście nam temperatury” - krzyczało kilka tysięcy uczniów i nauczycieli stołecznych szkół idąc ulicami Warszawy w Młodzieżowym strajku klimatycznym. Marsz miał za zadanie zwrócenie uwagi polityków i społeczeństwa na problem zmian klimatycznych. 

Uczestnicy strajku zebrali się u zbiegu Królewskiej i Marszałkowskiej. Przeszli Marszałkowską, Alejami Jerozolimskimi i Kruczą pod Ministerstwo Energii. Jak podała Magdalena Łań z biura prasowego stołecznego ratusza stołecznymi ulicami przeszło prawie 3 tys. osób. – Całe zdarzenie przebiegło bardzo pokojowo i zakończyło się w przewidzianym przez organizatorów czasie – dodała. 

W Warszawskim strajku klimatycznym wziął też udział miejski aktywista Jan Śpiewak.


Podobne strajki odbyły się również m.in. w Gdańsku i Katowicach. Uczestników demonstracji zainspirowała 16-letnia aktywistka Greta Thunberg, która w ubiegłym roku rozpoczęła podobne strajki w Szwecji. Nastolatka uczestniczyła w grudniowym szczycie klimatycznym ONZ w Katowicach. Zarzuciła decydentom brak działań na rzecz ochrony klimatu. 

Zobacz galerię zdjęć:

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny na ulicach Warszawy. Fot. PAP/Jakub Kamiński
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny na ulicach Warszawy. Fot. PAP/Jakub Kamiński Młodzieżowy Strajk Klimatyczny na ulicach Katowic. Fot. PAP/Andrzej Grygiel Młodzieżowy Strajk Klimatyczny na ulicach Katowic. Fot. PAP/Andrzej Grygiel Młodzieżowy Strajk Klimatyczny na ulicach Katowic. Fot. PAP/Andrzej Grygiel

Podczas marszu w Warszawie jego uczestnicy skandowali: „Najpierw natura, potem matura”, „Nie zabierajcie nam przyszłości”, czy „Nie podnoście nam temperatury”. Na transparentach niesiono hasła: „Bądźmy dalEKOwzroczni”, „Dzieci i ryby mają głos” czy „Nie ma planety B”. Obok uczniów szli nauczyciele, rodzicie i przedszkolaki. 

Zebraliśmy się tu, ponieważ chcemy pokazać nasz sprzeciw wobec bierności polityków wobec postępowania zmian i ocieplenia klimatu.


Chcemy pokazać, że chodzi tu o naszą przyszłość i naprawdę nam na niej zależy – powiedziała jedna z organizatorek marszu Agnieszka Tutak z Wielokulturowego Liceum Humanistycznego im. Jacka Kuronia. Dodała również, że to młodzi ludzie w największym stopniu będą odczuwać skutki dzisiejszej ignorancji problemu zmian klimatycznych przez społeczeństwo i polityków. 

Część szkół już wprowadza zmiany „pro eko” właśnie z inicjatywy uczniów. „Mamy lekcje o klimacie, segregujemy śmieci. W jednym z liceów udało się wycofać plastikowe sztućce z bufetu, wprowadzić dzień bez mięsa czy dzień bez ksero. Chodzi o to, by ludzie wychodzili ze szkół z dobrymi nawykami” - powiedziała Agnieszka Tutak. 

Młodzież usłyszała zarzut, że tak licznie przyszli dziś pod ministerstwo energii, by uniknąć lekcji. Nauczyciele jednak traktują takie inicjatywy, jak dzisiejsza, jako formę edukacji społecznej i nie zgadzają się z tym poglądem.

Jestem zachwycona i dumna ze swoich uczniów.


Powiedziała nauczycielka języka francuskiego jednego z warszawskich liceów Anna Reif. – Nasi nauczyciele nas bardzo wspierają, uważają, że jest to słuszna forma. I jeśli pokażemy, że ten temat jest dla nas ważny, to oni są z nami. My nie odmawiamy edukacji i nauki, wręcz przeciwnie. Dlatego tu dziś jesteśmy – zaznaczyła jedna z uczestniczek protestu. 

Uczestnicy pikiety uważają, że system edukacji jest nieaktualny i wymaga rewitalizacji, bo nie ma tam zajęć dotyczących zmian klimatycznych. Jak twierdzili uczniowie „szkoła w temacie klimatu pozostawia ich na lodzie”. 

KW

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości