Z ekonomicznego punktu widzenia wprowadzenie Polski do strefy euro to „horendum, katastrofalny pomysł” – powiedział w niedzielę w siedzibie PiS w Warszawie poseł do Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki.
Czarnecki wraz z europosłem Zbigniew Kuźmiukiem na spotkaniu z dziennikarzami nawiązali do wypowiedzi przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Grzegorza Schetyny na kongresie Europejskiej Partii Ludowej w Helsinkach, gdzie miał zapowiedzieć, że „gdy odsunie PiS od władzy, zaproponuje wejście Polski do strefy euro”.
Czarnecki podkreślił, że we wszystkich krajach, gdzie wprowadzono euro, nastąpił wyraźny wzrost cen. – Według wielu specjalistycznych opracowań, tak naprawdę tylko najbogatsze kraje zyskały na tym, że zaistniały w eurolandzie. Beneficjentem tego były Niemcy i Holandia, ale wszystkie kraje Europy Południowej, a nawet Francja, na tym straciły – ostrzegał.
Europoseł przypomniał, że „Platforma Obywatelska jest w tym konsekwentna, bo już w 2008 r., po roku rządzenia, Donald Tusk zapowiedział, że Polska wejdzie do strefy euro w 2011 r., potem przesuwał ten termin na 2012 i 2013 r., była to na szczęście kolejna pusta obietnica Donalda Tuska”.
Zdaniem Czarneckiego, nie stało się tak, ponieważ przez osiem lat rządów PO-PSL przez sześć lat przekraczany był próg 3 proc. deficyt budżetowego i nie można było rozpocząć rozmów na ten temat. – Mówili o tym już jedenaście lat temu, nie licząc się z tym, jakie to będzie miało konsekwencje dla przeciętnych Polaków – powiedział.
– Stawiamy pytanie: dlaczego tego typu obietnice są na arenie międzynarodowej, a także krajowej, kierowane absolutnie wbrew woli Polaków, ponieważ co najmniej dwie trzecie Polaków nie chce naszego wejścia do strefy euro – mówił Czarnecki.
Europoseł przypomniał, że pod względem PKB na jednego mieszkańca wyprzedziliśmy ostatnio Węgry i Grecję. – Mamy już piąty kwartał z rzędu największy wzrost PKB w Unii Europejskiej, ale nie chcemy jednak, aby owoce tego rozwoju zostały zaprzepaszczone przez wprowadzenie naszego kraju do strefy euro – dodał.
– Chodzi o kieszenie Polaków, a nie jakieś ideologiczne i polityczne zamysły polityków Koalicji Europejskiej i chęć przypodobania się swoim politycznym partnerom i przyjaciołom w Europie Zachodniej – zaakcentował Czarnecki.
Kuźmiuk: Litwini i Słowacy kupują w Polsce
Europoseł Zbigniew Kuźmiuk dodał, że Litwini i Słowacy głosują w tej sprawie nogami. – Tysiące ich można spotkać w woj. warmińsko-mazurskim, w podlaskim, a także podkarpackim, jak szturmują polskie sklepy tylko dlatego, że jest tutaj wyraźnie taniej. Nie chodzi tylko o produkty spożywcze, ale także o artykuły gospodarstwa domowego, a nawet materiały budowlane – przekonywał.
Jego zdaniem, z własną walutą zdecydowanie szybciej gonimy kraje bardziej od nas rozwinięte, niż gdyby to była waluta euro. – Potwierdzają to także twarde dane. W 2018 r. PKB w Polsce wzrosło o 5,1 proc., średnia dla strefy euro w 2018 r. to 1,8 proc. PKB, a zatem trzykrotnie wyższy wzrost gospodarczy w Polsce – dodał.
Kuźmiuk przypomniał wyniki raportu Centrum Polityki Europejskiej we Fryburgu, opublikowanego z okazji wprowadzenia przed 20 laty waluty euro. „Niemcy – pokreślił - to zysk około 2 bln euro, dwie kolejne wielkie gospodarki Włosi i Francuzi gigantyczne straty: Włosi 4,3 bln euro, Francuzi 3,6 bln euro - straty funkcjonowania w strefie euro przez 20 lat”.
– To, co się dzieje na ulicach francuskich miast już ponad dwudziestą sobotę z rzędu, to pokłosie gigantycznego spadku życia, za który zapłacili przeciętni Francuzi – powiedział europoseł.
– Chcemy dla Polaków europejskich płac, a nie europejskich cen. To najlepsze podsumowanie debaty o konieczności wprowadzeniu w Polsce waluty euro – podkreślił Kuźmiuk.
KW