Mateusz Morawiecki, premier rządu. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Mateusz Morawiecki, premier rządu. Fot. PAP/Radek Pietruszka

Gajdziński i "Super Express" uderzają w rodzinę Morawieckiego. "Dno i metr mułu"

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 343

Były rzecznik BZ WBK Piotr Gajdziński w swojej książce ujawnił sekret rodziny Morawieckich - premier adoptował dwójkę dzieci. "Super Express" poszedł jeszcze dalej i opublikował zdjęcie pociech polityka.

"Morawiecki adoptował dzieci" - grzmi z okładki tabloid. "Były współpracownik premiera zdradził go i ujawnił" - dodaje "Super Express" na jedynce.

Mowa o książce Piotra Gajdzińskiego, który przez 11 lat pełnił funkcję rzecznika banku BZ WBK. "Delfin Mateusz Morawiecki" to publikacja o pracy Mateusza Morawieckiego w Banku Zachodnim. W latach 1998-2001 był doradcą, a od 2007 r. prezesem instytucji. Gajdziński ujawnił, że córka oraz syn premiera zostali adoptowani jeszcze przed wejściem Morawieckiego do polityki. 


image
Skandaliczna okładka "Super Expressu".


Redakcja "Super Expressu", przytaczając sensacje Gajdzińskiego, przyznaje, że dzieci Morawieckiego prawdopodobnie nie wiedzą o przeszłości w domu dziecka.

- To musi być dla niego bardzo trudny moment, zwłaszcza, że dwoje najmłodszych dzieci to jego oczko w głowie - wyznał jeden ze współpracowników szefa rządu. W dodatku na koniec artykułu pojawia się wypowiedź psychologa dziecięcego, która ostrzega przed ujawnianiem tego typu informacji przez osoby postronne. Specjalistka uważa, że może to zaszkodzić dzieciom.

Okładka "Super Expressu" wywołała ogromne oburzenie w sieci - również wśród komentatorów, nieprzychylnych PiS i Morawieckiemu.

- Dno i metr mułu tej sytuacji, opisanej w książce przez Gajdzińskich, polega na tym, że jedno z tych dzieci dotąd nie wie o adopcji. Dowie się pewnie dziś, w szkole na przerwie - ujawnił były dziennikarz, Michał Majewski.


Gest ponad podziałami - jako pierwszy polityk opozycji - wykonał Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL. - Możemy się ze sobą ostro spierać, taka jest polityka i tego z dnia na dzień nie zmienimy. Ale jest granica, której nikt nie ma prawa przekroczyć. Wciąganie w politykę dzieci zasługuje tylko na potępienie. Mateuszu Morawiecki, jesteśmy dziś z Wami. Paulina, Zosia, Władek Kosiniak-Kamysz.




- Przekroczono w polityce wiele granic, ale są takie nieprzekraczalne - upublicznianie wrażliwych szczegółów z życia rodziny to zwyczajne łajdactwo. P. Gajdziński jako były rzecznik BZ WBK wykorzystał poufne informacje celem ataku na premiera Morawieckiego. Nie da się tego zrozumieć - stwierdził Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera.


- Wyjątkowo paskudne działanie byłego rzecznika prasowego BZ WBK. Promocja książki kosztem dobra dzieci to zwyczajne świństwo. Jeśli już musicie to atakujcie polityków, ale rodziny zostawcie w spokoju! - zaapelował do Gajdzińskiego Jacek Sasin.



- Z Piotrem Gajdzinskim 20 lat temu pracowałem we Wprost, potem poszedł do WBK, a teraz złamał podstawową zasadę pracy z osobami publicznymi, zasadę zaufania. Także podstawową normę cywilizacyjną: bez względu na to jakie funkcje pełnią rodzice dzieci ZAWSZE są chronione. Shame - wspominał Eryk Mistewicz.


Nie przebierał w słowach dziennikarz "Gazety Wyborczej", Jacek Harłukowicz. - Kwestia adopcji dzieci przez premiera Morawieckiego i Jego żonę Iwonę była we Wrocławiu tajemnicą poliszynela. Jednak zrobienie z tego okładki przez jeden tabloidów uwazam za obrzydliwe. Albo inaczej: to skur... wobec rodziny.


- Myślę, że to jedna z bardziej obrzydliwych okładek jakie mogą powstać. Jeśli granica prywatności premiera nie istnieje, to chyba istnieje coś takiego jak prywatność tych dzieci. One maja szkołę, swoje życie. I ten tekst: "Nie wiadomo, czy Madzia i Ignaś zdawali sobie sprawę..." - podsumował sensacje "Super Expressu" Krzysztof Stanowski, redaktor naczelny weszło.com.



GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura