Jarosław Kaczyński jest zagrożeniem dla demokracji - przekonuje "Die Zeit". Fot. PAP/Jakub Kamiński
Jarosław Kaczyński jest zagrożeniem dla demokracji - przekonuje "Die Zeit". Fot. PAP/Jakub Kamiński

Niemiecka prasa: PiS atakuje demokrację. "Die Welt" dostrzega nadzieję w Biedroniu

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 79

- Dokąd zaprowadzi Polskę żądza władzy Kaczyńskiego? - pyta "Die Zeit" w tekście poświęconym eurowyborom w Polsce. Niemiecki tygodnik jest poruszony skalą zwycięstwa PiS, które - zdaniem jednego z publicystów - ogranicza demokrację.

- PiS rządzi Polską z absolutną większością od 2015 roku. Ma swojego premiera Mateusza Morawieckiego i  swojego prezydenta Andrzeja Dudę. Rząd PiS podporządkował sobie państwowe media oraz wymiar sprawiedliwości, przede wszystkim Trybunał Konstytucyjny. Nie bez powodu ten styl rządzenia uważany jest w Europie za atak na demokrację - argumentuje Ulrich Kroeckel na łamach "Die Zeit". Tytuł jego analizy jest wymowny i brzmi "Atak na demokrację".

"Die Zeit": Atak na demokrację

Niemiecki publicysta zwrócił uwagę na zachowanie Jarosława Kaczyńskiego tuż po ogłoszeniu wyników exit poll, które dawały zwycięstwo PiS w wyborach do europarlamentu. Kroeckel zauważył, że lider PiS nie wyraził wielkiego zadowolenia, a zagrzewał działaczy do jeszcze bardziej wytężonego wysiłku aż do jesieni.

Podwójne wybory do parlamentu i prezydenckie w 2019 i 2020 roku mogą być "ostatnimi tego rodzaju w Polsce", bowiem Kaczyński marzy o powtórzeniu sukcesu Viktora Orbana i Fideszu. - To w żadnym wypadku nie oznacza, że PiS w przyszłości nie dopuści do wyborów. Wydaje się jednak, że Kaczyński zakłada, iż powtórka podwójnego zwycięstwa z 2015 roku postawi PiS w podobnej sytuacji jak prawicowo-narodowy Fidesz węgierskiego premiera Viktora Orbana, który od 2010 roku rządzi w Budapeszcie niezagrożony, a de facto w sposób autokratyczny - podkreślił Kroeckel.

Celem PiS - dodaje autor podsumowania wyników wyborczych 26 maja - jest stworzenie z Polski republiki narodowo-katolickiej, która nie ma nic wspólnego z demokracją liberalną. Ostatni krok odbywa się przy wykorzystaniu przez Kaczyńskiego słabości po stronie opozycji.

Kroeckel w "Die Zeit" krytykuje Platformę Obywatelską. Pisze, że partia Grzegorza Schetyny "zdyskwalifikowała się" w oczach większości wyborców z powodu radykalnych, rynkowych reform. Prawu i Sprawiedliwości sprzyja z kolei świetna koniunktura gospodarcza, rekordowo niskie bezrobocie i rewolucja społeczna: 500 plus, obniżenie wieku emerytalnego i podniesienie płacy minimalnej.


Wielu Polaków jest gotowych przymknąć oko na ograniczenie demokratycznych wolności.


- W tej sytuacji wielu Polaków jest gotowych przymknąć oko na ograniczenie demokratycznych wolności, które w życiu codziennym nie są aż tak dolegliwe. Dotyczy to nie tylko kontrowersyjnych reform sądownictwa, lecz także planów ograniczenia możliwości organizowania kontrdemonstracji  czy też praw człowieka - podsumował Kroeckel. Według publicysty "Die Zeit", nikogo nie może dziwić, że KOD stracił na znaczeniu w ostatnich miesiącach.

Niemiecki tygodnik zaznacza, że PiS ma ogromne szanse na zwycięstwo w następnych wyborach, jednak prezes partii rządzącej wcale nie marzy o Budapeszcie w Warszawie, a stworzeniu z Polski "kraju Kaczyńskiego" - przestrzega Kroeckel.

"Die Welt" i "Tagesspiegel": Biedroń nadzieją

Na łamach "Die Welt" czytamy natomiast o nadziei, którą w serca liberalnych wyborców wlał Robert Biedroń. Philipp Fritz - korespondent z Warszawy - i Boris Kalnoky, analizujący wybory z perspektywy Budapesztu, piszą: - Biedroń cieszy się popularnością szczególnie wśród młodych Polaków.

Dodają też, że choć lider Wiosny uzyskał wynik gorszy od zakładanego (6,06 proc.), to w połączeniu z poparciem dla Koalicji Europejskiej siły prounijne otrzymały łącznie aż 44 proc. głosów w Polsce. Koalicja Europejska i Wiosna są opisane w tekście "Die Welt" jako partie, broniące demokracji, trójpodziału władz i praworządności.

- Europa Wschodnia uważana jest za ostoję autokratów i nacjonalistów. Eurowybory pokazały, że nie jest to prawdą. Partie przyjazne UE, które chcą bronić demokracji i praworządności, są w wielu krajach prawdziwymi zwycięzcami wyborów - twierdzą Fritz i Kalnoky. Jako przykłady, wymienili sukcesy liberałów na Słowacji, w Rumunii, na Litwie, w Łotwie i Estonii.

- Liberalni mieszkańcy miast nie docenili przywiązania swoich rodaków do Kościoła i znaczenia wiary dla narodowej tożsamości - to wniosek Christopha von Marschalla z tekstu w "Tagesspiegel". - W poniedziałek po wyborach widać było zmartwione twarze. Nawet w tych uważanych za dogodne warunkach znów się nie udało - komentuje niemiecki dziennikarz.

Polska jest podzielona na proeuropejski zachód i wschód, zdominowany przez PiS - opisuje rozstrzygnięcia wyborcze Marschall. - Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego obóz proeuropejski w Polsce tryskał optymizmem uważając, że tym razem uda mu się złamać dominację narodowo-populistycznej partii rządzącej Prawo i Sprawiedliwość - analizuje przedwyborcze oczekiwania Koalicji Europejskiej.

Według autora "Tagesspiegel", o zwycięstwie PiS zdecydowali mieszkańcy polskiej wsi, którzy znacząco różnią się od zachodnioeuropejskich elit. - Czują się niezrozumiani i zarzucają mieszkańcom Europy Zachodniej, że lekceważą ich sposób widzenia świata - twierdzi Marschall.

Aby myśleć o wygranej jesienią, Koalicja Europejska musi się poszerzyć o Wiosnę Roberta Biedronia i "postkomunistycznych demokratów", a także dotrzeć do mieszkańców wsi - podkreślił publicysta "Tagesspiegel".

GW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj79 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (79)

Inne tematy w dziale Polityka