Aleksandra Dulkiewicz. fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Aleksandra Dulkiewicz. fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

Kontrowersyjne słowa Aleksandry Dulkiewicz. "PiS odpowiada za próby samobójcze uczniów"

Redakcja Redakcja Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 180

Prezydent Gdańska zasugerowała, że rosnąca liczba prób samobójczych to efekt działań PiS. Chodzi o reformę edukacji, która spowodowała, że o przyjęcie do szkół ponadgimnazjalnych starają się uczniowie z dwóch roczników. 

– Tej wiosny, niemal każdego dnia, dostawałam wiadomości o kolejnych próbach samobójczych w ostatnich klasach podstawówki czy gimnazjum – mówiła prezydent Gdańska podczas programu Polsat News, dodając, że to się dzieje dzisiaj, "kiedy wiemy jaki jest stan psychiatrii w Polsce". – Presja dodatkowa na tych młodych ludzi, którą wytworzył rząd Prawa i Sprawiedliwości - nie boję się tego słowa użyć, bo oni są autorami tej reformy - a każą odpowiedzialność ponosić nam, samorządom – kontynuowała Aleksandra Dulkiewicz.

Dziennikarka Polsat News, która prowadziła rozmowę, zaczęła dopytywać Dulkiewicz, czy ta naprawdę zamierza oskarżyć Prawo i Sprawiedliwość o próby samobójcze uczniów. Dulkiewicz nie wycofała się ze swoich słów, ale potwierdziła, że właśnie to było jej zamiarem. – Tak jest, bardzo dobrze pani zrozumiała – podkreśliła prezydent Gdańska. 

Polityk zaznaczyła, że rząd PiS musi ponieść odpowiedzialność za swoje czyny. Dulkiewicz dodała, że w Gdańsku jest "1200 młodych ludzi, którzy nie dostali się do żadnej szkoły".

Uczniowie nie pójdą do wymarzonych szkół

Według szacunków Najwyższej Izby Kontroli 705 tys. absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów stara się o przyjęcie do szkół ponadgimnazjalnych. Ze względu na tzw. podwójny rocznik szkoły muszą przyjąć o blisko 370 tys. uczniów więcej. W samym Krakowie na listach przyjętych po zakończeniu pierwszego etapu rekrutacji nie znalazło się około 2,5 tys. uczniów. W Olsztynie w takiej sytuacji znalazło się ponad 800 osób, w Elblągu - 200. W Lublinie ponad 600 osób nie zakwalifikowało się do żadnej z wybranych szkół. Wśród nich jest około 150 osób, które na zakończenie szkoły otrzymały świadectwo z czerwonym paskiem.

Samorządowcy i kuratorzy oświaty przekonują, że dla wszystkich starczy miejsc w szkołach, ponieważ nie dobiegł końca drugi etap rekrutacji. Jednak wolne miejsca zostały w szkołach słabszych, które nie były pierwszym wyborem uczniów.

image
Wielu uczniów nie dostanie się do wymarzonej szkoły.

Senator PiS o uczniach: Mogą poszukać odpowiedniej szkoły za granicą

Lubelski Komitet Młodzieżowy zorganizował strajk przed miejscowym kuratorium oświaty, prosząc m.in. o stworzenie dodatkowych oddziałów w najlepszych szkołach w mieście. Lubelska kurator oświaty Teresa Misiuk, stwierdziła, że "marzenia nie zawsze się spełniają", a sami uczniowie muszą przemyśleć, dlaczego nie dostali się do wybranych szkół.

Podobnie wypowiedział się senator PiS pochodzący z Lublina. - Taka myśl przychodzi mi do głowy, że może trzeba skorzystać z rozwiązań studenckich. Nie wiem, czy jest jeszcze na to szansa, ale może uczniowie, którzy nie dostali się do żadnej szkoły, mogą poszukać odpowiedniej za granicą - powiedział w rozmowie z "Kurierem Lubelskim" Andrzej Stanisławek.

Wypowiedź Andrzeja Stanisławka została skomentowana przez Piotra Müllera, rzecznika prasowego rządu. - Rząd zdecydowanie odcina się od wypowiedzi wiceministra Andrzeja Stanisławka. Jest ona rażąco sprzeczna z działaniami rządu. W związku z tym faktem zostaną wyciągnięte stosowne konsekwencje - zadeklarował na Twitterze.

KJ

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo