Prawdzic Prawdzic
52
BLOG

Żydowska kochanka - szkic o kontrkulturze

Prawdzic Prawdzic Kultura Obserwuj notkę 0

Odcinek XXI

 

Tylko w tym, jak powyżej, rozumieniu, że sztuka, (jako wytwór i objaw kultury) „przeczuwa” życie, jest intuicją życia, „widzi” więcej niż szkiełko i mędrca oko, tylko w tym rozumieniu można mówić pozytywnie, że coś jest kulturą. Kultura jest wiedzą, przewidująca i odkrywającą związki przyczynowo-skutkowe, częstokroć stulecia do przodu, tylko trzeba umieć ją dostrzec i odczytać. Kultura jest wysublimowaną intuicją odczytującą sens łańcuchów przyczynowo skutkowych, w których nie ma miejsca na uniwersalia fideistycznej propagandy, albowiem w odbiciach świadomości nie ma nic poza reizmem. Wznieść się do poziomu abstrakcji, znaczy zobaczyć rzecz w konkretnym przejawie istnienia. Tego dotyczy kultura, a nie tworzenia ulotnych bytów w krainie muminków.

     W świetle tego, co powyżej, trzeba stwierdzić, że większość utworów literatury i tzw. sztuki, jako przejaw poglądów, zachowań, obrzędów, obyczajów etc. uznawanych tradycyjnie za „kulturalne”, żadną kulturą (w sensie wyższym i właściwym) nie są. Większość wytworów kulturalnych, z jakimi styka się człowiek ostatniego tysiąclecia, to surogaty mające na celu wprowadzić go w sferę fałszywej świadomości, by łatwiej nim rządzić. Cóż to za „kultura”, która zamiast rozświetlać mroki duszy i umysłu, zaciemnia go i sprowadza na manowce?

 

     Wobec tego, nasze zafascynowanie Zachodem w latach sześćdziesiątych, radiem „Luksemburg”, Wolną Europą, Tyrmandem, pop-artem etc., wcale żadną kulturą nie były, a i wyroby artystyczne i „kulturalne” naszych artystów, Szajny, Swiniarskiego czy Kantora też nie należały do kultury, lecz do zakamuflowanego politycznego kłamstwa służącego wyzyskiwaczom z kręgów czerwonej burżuazji. Była to raczej jakaś antykultura bądź kontrkultura niż coś podobnego do prawdziwej kultury. Dlatego o oporze przeciwko temu systemowi kłamstwa jest bez sensu mówić, jako o kontrkulturze. Bo żeby była „kontra” musi być i „kultura” a tej nie było. (I dalej nie ma). Była najwyżej jakaś namiastka, przeciwko której nie było sensu się buntować. A tymczasem buntowano się, aprobując zachowania występujące w kulturze, z tym, że dodawano im znaki przeciwne. W kulturze bliźni bili się po pyskach, to my im na złość będziemy się miłować. W kulturze tworzono tzw. atomowe rodziny, jednej tylko kobiety i jednego mężczyzny, to my, hipisi, czyli, m.inn. Krzystof N., Jacek G., członkowie Grupy Manam, czy aktorzy Teatru Dnia Ósmego, będziemy się kopulować stadnie i tworzyć grupy rodzinne złożone z wielu quasi żon i quasi mężów, którzy nie będą wiedzieć ani pytać, z którą kobietą mają dzieci, bo same kobiety tego nie będą wiedzieć. Kilka takich komun powstało w Polsce południowej a wśród nich najbardziej znana tworząca Teatr Ósmego Dnia, chociaż i w Krakowie kilku twórcom teatralnym udało się utworzyć i żyć w takich nieformalnych haremikach złożonych z reżyserów i aktorek.   

Prawdzic
O mnie Prawdzic

odwołuję te głupstwa. które poprzednio tu napisałem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura