Prawdzic Prawdzic
36
BLOG

Żydowska kochanka (wtręt o kontrkulturze '65)

Prawdzic Prawdzic Kultura Obserwuj notkę 0

Odcinek XXIV

 

Na koniec tych uwag na temat wątpliwości, co do głębszego sensu naszej kultury (intelektualnej wartości Logosu – a kimże jest Człowiek, żeby mógł o tym decydować, co jest i kim on jest w tym), stwierdzić wypada, że nie da się odróżnić technologii i nauki od kultury, bo jedno jest w drugim i jedno drugim jest, a obie razem są częścią Logosu i wypływają z jego przedwiecznych form i treści. Można by się porwać na głoszenie tezy, że wartością jednego jak i drugiego, nauki i kultury, mythosu i eposu, jest intelektualna treść Logosu, ale byłoby to truizmem a truizm jak wiadomo to oczywistość i absurd. Wartością intelektualną Logosu nie jest poszczególna nauka ani całość rozwiniętych obecnie nauk, bo wszystkie są niepewne, wszystkie dają się przekształcać i falsyfikować bez przerwy i bez końca, dopóki trwa weryfikacja eksperymentem obalającym fałszywość hipotez. Często zachodzi podejrzenie, że nie da się poznać badanego wycinka rzeczywistości, bo cóż innego jest poznać kobietę, niż ja posiąć - ale jest to tylko nie dowodliwe założenie. Przy tej okazji, ktoś może postawić zarzut, że absolutyzuję, stawiając znak równości miedzy nauką a kulturą, ale przecież nauki od nie-nauki odróżnić się nie da- w życiu istot żywych wszystko jest nauką. Nauczenie mrówkę, by tańczyła fokstrota albo amebę gotowania na gazie, jest zarówno formą nauki jak i kultury. Na poziomie zero, wszystko, co prowadzi do przystosowania do warunków przetrwania jest nauką. Nie istnieje logika serca ani rozumienie sercem. Tzw. zdrowy rozsądek jest zgodny z naturą, bo oparty na „wiedzy” czerpanej z magazynu pamięci somatycznej odruchów warunkowych, natomiast logika formalna nie jest już zgodna z Naturą, lecz tak, jak decyzje serca wynika z wolnych decyzji świadomości. Na podstawie einteilment, tajemniczej decyzji, uznajemy za prawdę to co umysł widzi, że tak jest, jak twierdzi sylogizm, że jeśli p to q, to wtedy każde A jest B, gdy każde B jest A, itd. itp. pod warunkiem, że nie zawierają funktorów modalnych.  I nie ma sensu mieszać w to wolnej woli, bo ona nie istnieje. Ale, przecież w rzeczywistości tak nie jest, że to, co logiczne jest prawdziwe, ponieważ między całością bodźców, które odbiera nasze ciało a naszą świadomością (z jej zmysłem logiki i zdolności do wnioskowania), nie istnieje stosunek odpowiedniości.

    Toteż ja opowiadam się za pojęciem kultury, jako zdolnością przystosowania się do warunków zewnętrznych i wewnętrznych z pominierciem praw i wniosków logicznych. Zdolność ta jest wyabstrahowana  z obserwacji tychże warunków i zachowań rodzaju ludzkiego, a szczególnie ewolucji tych zachowań w ostatnich dziesięcioleciach XX w. Moja refleksja prowadzi do wniosku, że ewolucja form życia, jako możliwości istnienia struktur biologicznych, poszła tak daleko, że za podstawę strukturę życia (czyli przeżycia) człowieka należy uznać nie strukturę biologiczną, czy też strukturę psychiczną, ale Organizację produkcji i konsumpcji, a nad nią, Organizację dystrybucji. Takie Organizacje to struktury wyższego rzędu, często tak utajone w naturze, że człowiek ich istnienie nie podejrzewa. Jedynie z grubsza próbuje je rozpoznać i opisać „nauka”, którą określamy jako: „Globalizacja, strategia i zarządzanie”. Często wykształciuchy wyśmiewają się ze studentów studiów zarządzania, często fizycy, prawnicy, filolodzy etc. wyśmiewają się z „nauki” o zarządzaniu, a tymczasem jest to wiedza ważniejsza i trudniejsza od fizyki atomowej i ważniejsza od matematyki i kosmologii. Albowiem, struktura rodziny jest ważna, organizacja społeczna, jako zabezpieczenie ludzkiego bytowania jest ważna, organizacja postępu technologicznego jest ważna - ale bez organizacji i dystrybucji towarów rozważania na temat kultury i w ogóle całości życia nie mają sensu.  

    Interesujące rozważania na temat ryzyka politycznego w skali makro- i mikroekonomicznej są tego najlepszym przykładem. Szczególny sens mają rozważania nad dystrybucją w skali światowej, której Organizacja jest szczególnie skomplikowana.

    Typową problematykę implementacji strategii – piszą autorzy pewnego podręcznika – obejmują rozważania na temat struktur organizacyjnych, które mogą być stosowane przez firmy działające na różnych rynkach i rozwiązujące problemy koordynacji rozproszonej geograficznie działalności. (…) Zagadnienia fuzji i przejęć organizacji transnarodowych, ze swej istoty mają charakter czysto globalny. (…) Rozważania na temat możliwości dalszej globalizacji w kontekście różnych ograniczeń i uznanie wzrostu turbulencji otoczenia ekonomicznego za trwałą tendencję, prowadzi autorów do wniosku, że przyszłość zarządzania organizacjami globalnymi i transnarodowymi związana jest z identyfikacją nowych źródeł przewag konkurencyjnych. Według nich, głównym środkiem przewagi staje się wiedza i sposoby zarządzania organizacją inteligentną. Rozwój technologii telekomunikacji, rozmywanie się granic korporacji w otoczeniu, działanie w coraz bardziej skomplikowanych sieciach, generują podstawową postać współczesnych organizacji – organizację wirtualną.

    Łyżką dziegciu w tej beczce miodu pochwał na rzecz nowej wiodącej nauki o zarządzaniu Organizacją globalnej produkcji i dystrybucji dóbr, jako szczytem i koroną prawdziwej ludzkiej kultury jest opis pozornej ewolucji jej „odkryć” naukowych. W/w autorzy piszą: Złożoność i dynamika współczesnych organizacji i ich otoczenia skłoniło wielu specjalistów do stwierdzenia, że strategia będzie się wyłaniać i rozwijać stopniowo z upływem czasu (Lindblom, 1959; Mitzberg i Waters, 1985; Mitzberg i inni, 1995). Sugerowano, że organizacje po prostu „jakoś sobie radzą” pomimo całej złożoności. Jednakże badania Quinna (1978) sugerują, że wiele organizacji stale adaptuje swe strategie do zmieniających się warunków i okoliczności, niż jakoś sobie radzi. Quinn nazwał to podejście logicznym stopniowaniem. Innymi słowy strategia ewoluuje w sposób racjonalny w odpowiedzi na zmiany w otoczeniu.

    Mintzberg (1987) argumentuje, że strategia jest połączeniem planów celowych i bieżących korekt w czasie. Może istnieć spora różnica między strategią planowaną (lub zamierzoną) a strategią, która jest faktycznie realizowana przez daną organizację. Niektóre aspekty zamierzonej strategii nie zostaną zrealizowane, podczas gdy inne elementy, strategii wyłaniającej się, będą ewoluować wraz z realizacją tejże strategii. Stopniowanie logiczne jest z tego powodu połączeniem planowania i stopniowego dostosowania planów.

    

      Brzmi to jak wyimki z traktatu „O merologii” Arystotelesa albo wyimki z traktatów o Bogu i materii, Tomasza z Akwinu, a przecież są to tylko współczesne uwagi marketingowców i handlarzy, obserwatorów giełdy, gdzie się sprzedaje i kupuje wszystko ze wszystkim.  Do tego zeszła, jako do najważniejszego meritum, współczesna kultura i nauka, że się sprzeda wszystko, jeśli tylko można i gdzie można, a gdy nie można, to się sprzeda, co innego w miarę realnych możliwości, bo poza kupnem i sprzedażą, nic innego nie ma sensu. Nie ma innego Boga poza rynkiem i handlowanie, nie ma innych wartości poza wartością zapisaną w bilansie. Reszta jest ułudą i bezsensowną gadaniną.

    

       Jakże daleko odeszliśmy w kulturze globalnej wymiany „wszystkiego” od tradycyjnych wartości serca i umysłu, pojmowanego, jako rewelator rozumu i uczucia.

Czymże jest nowoczesna culturae bukmachera, marketera i sprzedawcy wobec feretronów Kryszny, płynących w dymie kadzideł i w powodzi kwiatów, w latach siedemdziesiątych przez ulice amerykańskich miast? Czymże jest, czymże była siermiężna kontrkultura hipisowskiego Krakowa wobec luksusowej, biseksualnej postaci pięknego Chrystusa, który w czasie Paryskiego Maja 68, płynął w błękitnej poświacie ponad głowami widzów musicalu „Hair”, zgromadzonych w paryskiej Olimpii?   

Prawdzic
O mnie Prawdzic

odwołuję te głupstwa. które poprzednio tu napisałem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura