Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221
2949
BLOG

Apel do Konfederatów - po raz drugi

Aleksander Chłopek - outsider221 Aleksander Chłopek - outsider221 Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 392


    Złudzenia prysły. Odsłonił się strach i lęk rządzących. Odpychający i nieestetyczny. „Point de reveries, Monsieurs” - jak nam często i w różnych językach mówiono w dalszej i bliższej przeszłości. I co my z tym zrobimy - potomkowie żołnierzy wyklętych, żałobnicy kolejnych miesięcznic smoleńskich, „wlokący za sobą cień poległych”?
    Czytam dziś w „Naszym Dzienniku”: „...Carr (specjalny przedstawiciel rządu USA ds. zwalczania antysemityzmu na świecie) wyraźnie nie chciał się odnosić do realiów prawnych, choć jest zawodowym prokuratorem z wieloletnim doświadczeniem. (…) Mówi: - "...myślę, że jeśli mienie zostało zabrane przez nazistów, to każdy uczciwy człowiek zgodzi się, że to było złe. Ofiary to ofiary. To trzeba uznać.”
    A naziści to Polacy, powinien dodać, ale nie musiał, o tym już cały świat został skutecznie przekonany. Przy – niestety - drobnym wkładzie obecnego rządu w ostatnich trzech latach. Drobnym, to prawda,  ale za to popełnionym w finalnym momencie akcji przerabiania ofiar w nazistów. Bo ten rząd nawet nie próbował przeciwstawić się tej nikczemnej kampanii.
     „Ofiary to ofiary” - tłumaczy nam specjalny wysłannik USA, udając, że nie zdaje sobie sprawy, do kogo to mówi. Udając, bo przecież niemożliwe, by nie wiedział, że jesteśmy jedną z największych ofiar II światowej wojny. I nie ma sensu się licytować, czy największą, czy tylko drugą, może trzecią, w zależności od tego, jak się liczy. A z pewnością (bez licytacji) najuczciwszą w sensie politycznym i moralnym. Nie byliśmy agresorami, nie wchodziliśmy w żadną współpracę z totalitarnymi zbrodniarzami, walczyliśmy po słusznej stronie, płacąc ogromną cenę krwi, męczeństwa i wygnania. Tak, wygnania - przecież miliony naszych rodaków miały zamkniętą drogę do kraju. Najczęściej na zawsze. A każda rodzina została okaleczona, w sensie dosłownym i przenośnym: przez stratę najbliższych, przez cierpienie, przez psychiczne koszmary. Moje pokolenie coś o tym wie....
    Carr rozmawiał „z przedstawicielami polskich władz m.in. o majątku polskich Żydów, którzy zginęli w czasie II wojny światowej oraz skutkach ustawy JUST (inaczej S447)”  I konstatuje: „Reakcja moich polskich rozmówców była pozytywna”.
    Co zrobi z tym nasz rząd? Mój rząd, bo przecież na nich głosowałem. Choć w jakimś poważnym sensie już nie mój, od czasu, gdy nastąpiło przemeblowanie w gabinetach premierów i ministrów. Ale to w końcu nieważne, mój czy nie mój. Polski rząd! Który od dwóch lat nie uczynił nic, by interweniować, rozwinąć szeroką akcję dyplomatyczną, wspomóc Polonię amerykańską w jej zdeterminowanych działaniach. Nie uczynił nic, mimo ostrzeżeń odważnych i dobrze poinformowanych publicystów (Michalkiewicz, Braun). Wręcz przeciwnie: wydawało się często, że próbuje niebezpieczeństwo ukryć, bagatelizować, a nawet posuwa się do dezinformacji. Co może teraz uczynić, gdy już przedstawiciel USA demaskuje ich niezdarne strategie? Tylko jedno: zdobyć się wreszcie na odwagę i przyjąć proponowany przez Michalkiewicza projekt ustawy.  Wiem, że to trudne. Innego wyjścia jednak nie ma.
    Wracam jednak do tytułu, do zapowiadanego apelu. To Konfederacja i jej przedstawiciele najostrzej krytykują postawę rządu wobec JUST (447).  I za to im chwała! Mam nadzieję, że docenią ten fakt wyborcy. Niedobrze jednak, że swoją krytykę często ograniczają do kwestii finansowych, czasem tylko dodając, że jest to po prostu nieuczciwe, bezprawne. Głównie jednak trwa larum, jak bardzo nas to doprowadzi do ruiny. Niefortunna – moim zdaniem - argumentacja, bo nie tylko o pieniądze tu chodzi. Zmuszenie nas do zadośćuczynienia bezprawnym roszczeniom organizacji żydowskich będzie przypieczętowaniem naszej hańby w opinii międzynarodowej. Przyznaniem się do niepopełnionych win, do współuczestnictwa w holocauście, w najlepszym razie do „życzliwej obojętności” wobec tragedii Żydów. Nie wolno nam, jak nie wolno nikomu, przyznawać się do nieswoich win. Bo to jest współuczestniczenie w kłamstwie! To także rozgrzeszenie rzeczywistych sprawców. Argumentujmy więc w imię Prawdy! I tylko i wyłącznie w imię Prawdy. Bo nawet gdybyśmy byli krajem zasobnym i byłoby nas stać na te 300 miliardów dolarów bez specjalnego uszczerbku budżetowego, to nie mamy prawa się na to zgodzić. Bo wchodzimy w kłamstwo, przyjmujemy na siebie niepopełnioną zbrodnię,  tracimy honor i szacunek. Także sami do siebie.
    Gwoli rzetelności muszę dodać, że Carr przyznał: "Polsce słusznie zależy na tym, by była uznana za ofiarę. (...) Były nacje, które kolaborowały z nazistami, ale nie Polacy." Nasz Dziennik również  informuje: "Carr wywodzi się z rodzin żydowskich uchodźców z Iraku. (...) Jako rezerwista był w wojsku w czasie operacji irackiej w 2003 roku. Dobrze wspomina służbę w sektorze dowodzonym przez Polaków".

PS

Muszę dodać, bo w gruncie rzeczy o tym przede wszystkim chciałem napisać. O jutrzejszym Marszu. Proszę i apeluję o uczestniczenie w tej niezwykle ważnej manifestacji.

Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i bardzo wiele zawdzięczam Rodzicom i Rodzeństwu. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty prze te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka