1954krawiec 1954krawiec
349
BLOG

Gdzieś tam w EU - strach/ 4

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 2

 

A raczej niestrachliwym. Ale zadziało się tyle w moim umyśle, że postanowiłem poukładać porozrzucane dookoła kamyczki.

Bać się zaczynam solidnie....

Zaczęło się w grudniu 2009. Wcześniej propozycja telefoniczna. Pracy za granicą. Wyraziłem zgodę. Bo pracy dla mnie, w moim mieście, nie było. Była. Od przypadku do przypadku. Ale przecież przypadki nie generują stabilizacji. Poczucia spokoju wynikającego z bezpieczeństwa finansowego. Niezbędnego do systematycznych opłat za zużyty gaz, energię elektryczną czy wreszcie co miesięczny czynsz.

Dlaczego nie ma dla mnie pracy? Bośmy biednym i ubożuchnym kraikiem na dorobku. Targanym na dodatek przemiennie sąsiedzkimi wpływami ze Wschodu lub spoza Odry i Nysy Łużyckiej. Bo takie nasze posadowienie geograficzne. Taka wzajemna, poplątana historia. A jaką rolę w przyrodzie odgrywają relacje pomiędzy większym i silniejszym, bogatszym, może niekiedy mądrzejszym a ubogą kuzynką Bietką? Wiem z autopsji. I to już od dawna. Kiedy jeszcze dodam zawartość osobistej metryki, bezdusznie pokazującej pięćdziesiąt z plusem, to jest bingo.

Nawet miałbym problemy z otrzymaniem takiego nieskomplikowanego zajęcia, jak: konserwator powierzchni płaskich. Stróż na parkingu. Czy Anioł bis. Odpada. Cóś wiem w tym temacie, jak zwykł mawiać klasyk, bo zawsze rozglądałem się za dodatkowym zajęciem. Żeby grosz dorobić. Około 10 grudnia dostaję via komputer bilet lotniczy. I zaraz po nim kontrakt. Albo odwrotnie. Na rok. Z okresem trzy miesięcznej próby. Wpierw rozwolnienie. Ze strachu. Z poczucia, że klamka zapadła. Że znów kolejne rozstanie. Niewiadoma. Gdzieś tam za siedmioma górami. A tu Święta za pasem. Przytulny, wychuchany domeczek znowu zostanie tylko pod opieką żony. Samotnej kobiety, którą od momentu lotniskowego kołowania napastować będą, wiadomego autoramentu fachowcy. Od gazu, wody i prądu. Z listonoszem, który nigdy nie puka dwa razy – na samiuteńkim początku.

Pozbierałem się prędko i pracuję na obczyźnie już piętnasty miesiąc. Dotąd wyjeżdżałem na krótkie, kilkumiesięczne kontrakty na statki. Było wiadomo od kiedy i do kiedy. Teraz jest inaczej. W pracy układa się bardzo dobrze. Od sierpnia jest ze mną żona. Właściciel śmieje się, że za dwanaście lat, bo przez taki okres ma zamiar dzierżawić firmę, odsprzeda mnie razem z wyposażeniem. Mam więc okres sielanki. Stabilną pracę. Płacę. Ukochaną osobę na wyciągnięcie dłoni. Tak wiele życzliwości od zupełnie obcych ludzi, że już nawet przyzwyczaiłem się do ulotnego przecież nimbu adoracji, bezinteresownej sympatii. Ale też coraz częściej zaczynam się bać. Tego, że hossa ulegnie zawirowaniu i trzeba będzie się spakować . Trzeba będzie wrócić. A ja nie chcę. Bo tu mi jest dobrze. Bo tu się łatwiej żyje. Bo tu nie ma nawet zim i przez to być może ludzie są nieporównywalnie przyjaźniejsi. Otwarci. Życzliwsi. Uśmiechnięci.

Codziennie nałogowo oglądam polskie wiadomości. Codziennie czytam w internecie polskie gazety. I codziennie utwierdzam się w przekonaniu, że nie mam do czego wracać. Codziennie połowa informacji napływających z mojego Kraju, z Polski przecież, to prawie rynsztokowe polemiki rządzących z opozycją. Opozycji z rządzącymi. Przez miniony rok nie usłyszałem dosłownie nic, z czego mógłbym być dumny, zadowolony. Drogi budują jakimiś dziwnymi odcinkami. Dług publiczny rośnie tak gwałtownie jak japońskie tsunami. Służba zdrowia leży i kwiczy.

Sam smakowałem, kiedy dostałem półroczny termin wizyty u specjalisty. Minister dostaje kwiaciarnię za.... krach w PKP. Afery i przestępcy poplątani z rządzącymi, są pospołu, solidarnie zamiatani pod dywan. Absolutne zero równowagi dziennikarskiej. To. co wyrabiają ludzie z Wyborczej czy mediów przychylnych rządowi, przebija nawet reżimowe gadzinówki i „Wiadomości” z okresu stanu wojennego. I Jerzego Urbana – razem wziętych. Niejasna, nieczytelna kwestia z OFE. Bo dlaczego dopiero teraz? Bezwarunkowe oddanie śledztwa smoleńskiego kapryśnej Rosji, itd., itd.... A nasz chłopak piłkę kopie, wczoraj strzelił bramki dwie…

I dlatego nie chcę wracać. Z drugiej zaś strony to przecież tam jest moje miejsce. Jak to wypośrodkować? Może pomożecie …...

 

1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka