1954krawiec 1954krawiec
159
BLOG

Gdzieś tam w EU - komuno wróć/ 9

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 1

 

I to czem prędzej, bo ja gore …... I nie pragnę powrotu upiorów z przeszłości. W osobach panów: Światły, Bermana, czy Radkiewicza. Osławionego UB. Nie zabiegam o ponowny rok – 1956. Dubeltowo 1968. 1970. Bo wtedy ginęli Polacy. Obierano im nie tylko godność. Ale też wtedy byłem o wiele spokojniejszy.

Komuno wracaj...



Kiedy patrzę, hen za siebie
W tamte lata co minęły
Często myślę co przegrałem, ile diabli wzięli ….
Co straciłem z własnej woli ile poszło z dymem
Ale zawsze wtedy powiem,
że najbardziej mi żal...

SPOKOJU W GŁOWIE. Wtedy otaczający świat był poukładany. Przejrzysty. Czytelny. Byli Oni. I byliśmy My.      Po drugiej stronie tęczy. Wiedzieliśmy gdzie jest nasze miejsce. I skąd nadleci potencjalne niebezpieczeństwo. Zagrożenie.                                                                                                                                       

Byli też władcy folwarku i socjalistycznego getta. Postrzegani przez nas jako folklorystyczne zło. Zło konieczne. Bo z nadania bagnetów spoza wschodnich rubieży. I nikt nie wierzył w demokrację. Musiało tak być. Bo od początku świata – silniejszy rządził. I dyktował (od dyktatury) warunki. Była wszędobylska milicja. I tej należało się wystrzegać. Bo czepiali się z konsekwencjami. O dłuższe włosy. O kopanie piłki na boisku. O stanie pod domem wieczorową porą. W której to trójka nastolatków z gitarami – cichutko nuciła podkradane z radia przeboje.                                                                                                                                                                                

Było bardziej rodzinnie. Bardziej ciepło. Familiarnie. Mieszkałem w przedwojennej willi komandora Marynarki - też przedwojennej – p. Józefa Szemiota. Przed wojną komandor w tym domu mieszkał sam. A po wojnie wdekowano 8 rodzin. Ale za to jakich!                                                                                                                          

Każdy był życzliwy. Każdy uśmiechnięty. Każdy zatroskany czy drugiemu idzie dobrze. Chętny do pomocy. Choćby w przyniesieniu z szałerka wiadra z węglem. Były okolicznościowe akcje wspólnego przystrajania klatki schodowej. W Boże Narodzenie. Wielkanoc. Zielone Świątki, etc. Jednym słowem harmonia.                           

Był ogólny, negatywny stosunek odnoszący się do kwestii pracy zawodowej. Panowało wśród Narodu przekonanie, że'' czy się stoi, czy się leży – 1500 się należy .'' I egzystencja oscylowała wokół tej kwoty napędzając gospodarkę dziesiątego kraju, mojej Ojczyzny.                                                                                           

W rankingu najbardziej uprzemysłowionych krajów świata. Chwalebne było to tak samo - jak nieprawdziwe.     

I prawo było. Jak pajęczyna . Przez którą bąk przeleci. A muchę zatrzyma. I w tym miejscu właściwie, nic a nic się nie zmieniło. Dziad swoje. A sądy swoje. Genialne zatroskanie babci Pawlakowej: '' - sąd sądem, ale weź dwa granaty, bo sprawiedliwość musi być po naszej stronie.... ''.                                                                    

Aktualne po dziś dzień. I pewno jeszcze z lat 1000. Były też ideały. Mieszkające w domowej biblioteczce. Były marzenia bez cenzury i milicyjnego komisariatu. I tym oddychaliśmy. A dziś ? A dziś to lepiej nie mówić …..

Gdy w dzieciństwa wracam strony
Dobre chwile przypominam
Mego miasta słyszę dzwony
Jakby czas tam ktoś zatrzymał
I gdy pytam cicho siebie
Czego żal dziś ? KTO MI POWIE ?????

1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka