W czasach mej chmurnej młodości, reglamentowana w dystrybucję imperialistycznej twórczości - telewizja - pokazała francuski serial. Nieźle byłem wystrachany po emisji każdego odcinka. Główny bohater czyli rzeczony Belfegor, był modelowym upiorem. A więc latał po Luwrze i straszył. Polskie dzieci i mnie w to włączając ...
W starawej nieco gazecie, bom emigrant, przeczytałem z podziwem i szacunkiem dla obowiązujących w polityce standardów o domniemanym powrocie innego upiora. Jakiejś strzygi o przerzedzonych artystycznie włosach blond. I nie powinno być w tym returnie nic bulwersującego. A jednak .... Nawet nieuważny, a potencjalny Czytelnik w trymiga odgadnie, że idzie o eksprzewodniczącego przewodniej siły Narodu, czyli PO.
Kiedy na dodatek na fotografii zobaczyłem roześmianą od ucha do ucha gębę, to po raz któryś z kolei załamałem się wewnętrznie jak przysłowiowy scyzoryk. Gdyż z tekstu wynikało jednoznacznie, że istnieje prawdopodobieństwo startu przeziębionego delikwenta w jesiennych wyborach ...! W te pędy skonsumowałem artykuł. Obficie popijając portugalską Brandy. I słowiańszczyzną tchnący upiór odleciał w niebyt. Ale wątpliwości pozostały.
Po pierwsze - polski Sejm objawił mi się ponad wszelką wątpliwość, jako zupełnie lupanarowa instytucja. Do której każdy oprych może wejść i wyjść, kiedy tylko oprychowi się zachce. A kasa od frajerów i tak ciurkiem leci. Po drugie - jeśli pewne kombinacyjki, świństwa i mataczenia są tolerowane pod budką z piwem, to na Bóg miły, nie powinny egzystować wśród wybrańców, jakby nie było, bez mała czterdziesto milionowego narodu. W środku Europy. Po trzecie - przyzwyczaiłem się do żenującego, upodlającego niedoboru symetrii w mediach, lecz bezczelności chama nie przyswoję nigdy.
Moja Babunia w takich momentach mawiała tak: pluj k..... w oczy a powie, że deszcz pada. Prawda? Po czwarte - ludzie, my chodzimy głosować na najzwyklejsze i na dodatek pospolite kreatury! A najpierwsi obaj prezydenci mojego Kraju to donosiciele i współpracownicy milicji politycznej. Dowodów nie mam i szukać nie będę. Ale niestety, ubolewam, wiele na to wskazuje.
I po piąte - z chińską, bo słodko-kwaśną pointą. Zdecydowanie przedkładam celuloidowy świat wampirów, upiorów, strzyg i rzecz jasna Belfegorów, nad powracających z wakacji za moje pieniądze posłów i innych byłych przewodniczących. Bo w tamtym świecie reguły są przejrzyste. Jest jeszcze wspólny mianownik - obaj bohaterowie, pierwszy niejako obligatoryjnie, a drugi raczej z przypadku - uwielbiają cmentarze.
Inne tematy w dziale Polityka