1954krawiec 1954krawiec
101
BLOG

Gdzieś tam w EU - cz. 9/23

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 0

                               Najwdzięczniejszy epizod mojej zawodowej kariery związany był z pracą w szkole podstawowej. A więc praca z dzieciakami. Uczyłem muzyki w klasach od trzeciej do ósmej - włącznie.           

                 Z tego miejsca przepraszam moją Panią od muzyki.  Za moje, niegodne ucznia, dziś pianisty - zachowanie. Pani Zofio !   Wprawdzie nie rzucałem w Panią -  kredą,  ale hałasowałem,  rozmawiałem na lekcjach muzyki,  wierciłem się   i  nie zawsze wykonywałem  polecenia.   Przepraszam !                           

                 Zajęcia z dzieciakami do klasy szóstej - były relaksem, frajdą i przyjemnością.  Szczególnie w kontaktach z  dziecięcym uśmiechem,  dziecięcą zadumą,  dziecięcą rywalizacją.   A nade wszystko w konfrontacji  z  nieskażonymi dorosłością -  dziecięcymi umysłami.  Natomiasy  młodzież od klasy VII  wzwyż,  to już zupełnie inne  zagadnienie.  I diametralnie inna  para kaloszy.   Spostrzegawczy !  Błyskotliwi !    Obyci w świecie  !  Niesamowicie wyczuleni na najmniejszy nawet dysonans.  A więc dla mnie bardzo niebezpieczni.                             

                 Przymuszali do maksymalnego wysiłku. Wchodziłem na najwyższe obroty, aby być dla nich równorzędnym partnerem. Z lekkim tylko marginesem przewagi nad wesołą i beztroską chałastrą.              Tak właśnie to sobie wyobrażałem,  kiedy po raz pierwszy, z dziennikiem lekcyjnym pod pachą, maszerowałem na swoją pierwszą lekcję. Taki układ odpowiadał mi.   I  zarazem imponował.                                                                     

                A  wszystko w końcu sprowadzało się do tego,  by nie zarobić kredą po fizjonomii.   Było nam ze sobą tak fajnie,   że cieszyłem się wędrując trzy razy w tygodniu do szkoły.  Jeśli dziś  jacyś podejrzanie młodzi ludzie, pozdrawiają mnie na Świętojańskiej, to choć nie wiem kto ?   To w środku pika,  że to moje dzieciaki z Hallera. Smutno tylko, że tak istotny i znaczący zawód - ma tak niski prestiż.  Moja dobra  dniówka przy fortepianie, to nic innego, jak cały miesiąc w szkole.  Inna sprawa, że dobre  dniówki bywają tylko i wyłącznie za granicą.  Bo w moim kraju - raczej sporadycznie...

1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka