Kolejne, chronologicznie ujmując, doświadczenie tyczy okresu, w którym i ja poszedłem w "kierowniki". Już "wszyscy byliśmy w swoim własnym domu". Pracowałem w prywatnej firmie z dwudziestoosobową załogą. Piastowałem obowiazki: kierownika, brygadzisty, kasjera, konwojenta, magazyniera, kierowcy, zaopatrzeniowca a nawet sprzątacza. W zależności od aktualnych potrzeb.
Po krótkim rozbiegu okazało się, że zupełnie poprawnie sobie radzę. Satysfakcja była tym większa, że dotąd sam siebie klasyfikowałem w kategorii nie do końca utalentowanego - nieudacznika ! Co nawet moja ukochana, starsza siostra, precyzowała daleko, dosadniej: - Tak brat ! Ty to jesteś całkiem do dupy ...!
W jednym ręku trzymałem wszystkie sznurki władzy wprost nieograniczonej. Księgowa była zajęta swoją pracą a szef kiedy zobaczył, że jest okej - to z czystym sumieniem scedował na mnie prowadzenie firmy. I szafa grała. Momenty też.
Bo gdzie ludzie tam i momenty. Na zewnątrz emanowałem powagą, kiedy mnie szczeniakowi przychodziło naprawiać tak zwane stosunki między ludzkie. Umoralniać o wiele starszych od siebie. I to służbowo!
Prosiłem na rozmowę do biura pana Tomka. Dialog był mniej więcej taki: - Panie Tomku ! Wczoraj znowu pan przyszedł do pracy na bani .... - Kierowniku, to tylko śmierdziało ... - Panie Tomku, co robimy z tym faktem ...? - Napisze .... - To pisz pan ...! I w tym miejscu podawałem panu Tomkowi kartkę i długopis.
A pan Tomasz pisał, co nastepuje: - Ja niżej podpisany oświadczam, że już nigdy nie przyjdę do pracy po wypiciu alkoholu. Nie będę też więcej pił w pracy. Wyrażam zgodę na potrącenie 10% z mojej premii - .... Podpis. Koniec. Kropka. Pan Tomek pił dalej. Oświadczenia wpływały do teczki, różniąc się od siebie, nieco treścią. A ja nie miałem sumienia, żeby rąbnąć uzgodnione wcześniej 10 procent premii. Zwolnienie też nie wchodziło w rachubę. Z dwóch powodów. Bo gdzie by poszedł ? A po drugie, to po prostu dobrze pracował ! W roku 1990 wiecej płacił za czynsz w mieszkaniu spółdzielczym, niż zarabiał w spółce. Dziś nie żyje.
Ale jeszcze kilka lat temu, tak siarczyście wycałował mnie na ulicy, aż ludziska oglądali się.
Inne tematy w dziale Polityka