1954krawiec 1954krawiec
304
BLOG

Gdzieś tam w EU - oto Polska/51

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 4

  Jeszcze w sejmowych korytarzach słychać Ich kroki ... Jeszcze w powietrzu unosi się mdły zapach ... Polskiej klasy politycznej a ja zaczynam popadać w stan eskalujący ekstazę. Niekłamaną radość. Satysfakcję, która wynika z przeświadczenia, że już nie będę musiał Ich oglądać, słuchać ...                                                  

Oczywiście przez aklamację. Bo nie potrafię obejść się bez programów informacyjnych. A trudno oglądać "dziennik" wybiórczo.  Pieczołowicie pielęgnowany mój osobisty masochizm podpowiada o pustce i tęsknotach za codzienną porcją ekscytujących wrażeń, których dostarczycielami byli moi ulubieńcy. Zawsze na posterunku. Zawsze w pierwszym szeregu.                                                                                                        

Entomolog Pierwszy Marszałek III RP.                                                                                                                            

Pan przezacny prawnik Ryszard VII w pewnych kręgach nazywany tęczowym.                                                     

Królowa hipokryzji z doklejonym kropelką uśmiechem na ustach p. Błońska.                                             

Najpierwszy artykulator mowy polskiej, Tomczykiewicz Pan. Inny pan też od polszczyzny profesor M. - strzelił samobója. Z rozpaczy. Ale odratowali.                                                                                                                                                               

Kobieta wamp od korupcji czyli Julia Wielka  Niedopodrobiona. Zresztą chwalebne jej działania podczas sejmu czteroletniego zaowocowały wymiernymi skutkami. Uciskana ministerialnym kobiecym autorytetem korupcja nawiała z Polski. W trymiga. Za wschodnią granicę. Ostatnie newsy zapodają, że jakiś wielorybniczy stateczek napotkał ją  zapamiętale wiosłującą ku brzegom Alaski.                                                                    

Gdzieś w przestworzach niczym bagienny batman czai się do ataku płonący jak pochodnia kot z wibratorkiem na malutkie śmigiełko, itd, itd. I tak mógłbym wyzłośliwiać się do rana. Ale po co ?                                         

Zostaje przecież ogromna rzesza bohaterów wiecznie żywych.                                                                                 

Został przecie kierownik wybiórczej z wybiórczą razem wziętą. Z postępującym nieodwracalnie syndromem Kalego. Co to pospołu majstrują z zacięciem przy umysłach bezwolnego polskiego chłoporobotnika. Najczęściej niewykształconego i z Pikutkowa.                                                                                                             

Trwa na posterunku pewien zacny filipińczyk. W każdej sekundzie, niczym pogotowie ratunkowe (Boże broń nie łódzkie) - gotów na każde wezwanie SOS od towarzyszy z bratniej partii.                                                                  

Ponoć też wraca ten co już skończył ale się namyślił i będzie zaczynać od nowa. Strzeż się Polsko Ludowa...     I to w Gdyni.  Może teraz  podpowie jak przez ruską granicę przemycić duży szmal w reklamówce.                      

W odwodzie  pozostał przecież bezstronny jak półtora nieszczęścia pewien redaktór o chitrym nazwisku.            

I wielu, wielu innych.                                                                                                                                                               

W Gdańsku czuwa w dzień i w nocy pewien gość od prądów elektrycznie błądzących...                                 

Jeszcze napomknę tylko o autorytarnej armii wrzeszczących staruszków...                                                           

Więc w konsekwencji sam jak ta obsmarkana sierota jednak nie zostanę, biedny i odstawiony od ulubieńców i sprzymierzeńców.                                                                                                                                                             

Mych.                                                                                                                                                                              

Lubych.                                                                                                                                                                                    

Źle nie będzie. A dobrze tym bardziej ...                                                                                                                    

Polskie sądy robio co chco. Od dawien dawna. Jednym wolno lżyć i poniewierać nawet zmarłych a innym już nie.                                                                                                                                                                           

Jeszcze trwają rządzący nam miłościwie. I działają. Oj !  Jak działają. Knebelki zakładają już z każdej strony.  Podsłuchów tyle co komarów w mokre lato na Mazurach.                                                           

Transparencik rozwinięty na meczyku piłki kopanej o rocznicowym bo 17 wrześniowym zajeździe Moskala zwinąć na ten tychmiast nakazali. I WIODĄCE NAJWAŻNIEJSZE MEDIA nie pisnęły słówka nawet...                                                                                                                                                                             Kryzys większy od Związku Radzieckiego już nawet nie puka do drzwi Najjaśniejszej. Bo położył się na wycieraczce.  I spokojnie czeka kiedy minister od finansów uchyli drzwi biegnąc do ambasady po zielone karty.                                                                                                                                                                           

I oto jest Polska ...  Właśnie ...

1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka