Ojczyzna w potrzebie a smutno jak w kopalni cynku. Po zakończeniu swojej codziennej, mozolnej pracy, wpadam w internet aby - złapać orient; CO I GDZIE W POLSKIEJ TRAWIE PISZCZY. A mam dostęp do tylko TVNu.
Z wyjątkiem kilku minut na informacje, wymieniona prywatna stacja, na mojej skromnej osobie za żadne skarby nie zbije kapitału promującego powszechną oglądalność. Podręczny zestaw w konsumpcyjny to: Premier Wyborczy, jakby ostatnio mniej Niesiołowski, tańczący Kaliszu, Piteru, nowa cyniczna osobowość Olszewski, uśmiechnięta, chyba do siebie samej p. Błońska, etc. i ... i na zawsze ogłosiłem CAPSTRZYK.
A w nocy śniła mi się EMIGRACJA w jedną tylko stronę. A więc, jasne jak słońce, niekoniecznie Peru, że i bez biletu powrotnego.
Wczoraj standard. A więc kolejne obrzydlistwo i ohyda. Za komuny po kraju biegał dowcip, że Japońce odkupili z zyskiem licencję na domowy wyrób limuzyny marki Polonez de LUX. Zastrzegając w kontrakcie, że zmienią nazwę pojazdu. I choć z mezaliansu motoryzacyjnego z Japończykami wyszły nici to termin OHIDA funkcjonuje z powodzeniem w telewizji TVN do dziś i na potęgę. I nie ma to nic wspólnego ani z dziennikarstwem, ani z symetrią a już najmniej z PRZYZWOITOŚCIĄ.
Stronniczość, aż hadko patrzeć. Ale nie mam na podorędziu innej informacyjnej alternatywy. Czasem sie pomylą. Bo pewno dzięki niedopatrzeniu usłyszałem dramatyczne pytanie razem z emitowanym obrazem: JAK ŻYĆ... I chwilę osobistego entuzjazmu gdy wątpliwy autorytet NAJLEPSZEGO z NAJLEPSZYCH został śpiewająco wdeptany w glebę.
Wczoraj na on przykład: 10 minut filmiku o Usłonecznionym i jego podróżach po kraju. Spotkaniach z ludem. Nawet się wzruszyłem. Starsza pani płakała premierowi w rękaw przedstawiając tragizm swojej egzystencji a ja zamartwiałem się czy rzeczony właściciel niemieckiego busa jest równolegle właścicielem chusteczki do nosa.
Kolejne 5 minut o Kaczyńskim. Jaki to on podły jest i wraży. W duchu mym pobrzmiewa szyderczy chichot, bo już chyba wysypali na jego głowę wszystkie szamba świata. I cały sztab innych sługusów w pocie czoła główkuje dzień i noc - czym by tu jeszcze dopieprzyć i kto to kupi ?
I ostatnie 5 minut z circa dwudziestu całego programu, zawierało pierdoły. Zupełnie mnie nie potrzebne do niczego.
Ale nie o wczorajszym tevałenowskim evencie pisać chciałem, wzburzonym tęgo będąc.
Dziś raniutko włączyłem internecik i aż zadudniło w głowie mej bo po raz pierwszy ktoś ODWAŻYŁ się zapodać, że junior od motocykla jechał z prędkością grubo powyżej 120 km na godzinę !
A ile dni minęło ? Jeśli Iksiński pierdyknie w słupek to pierwsza informacja jest taka, że albo był trzeźwy, albo immunitetowy, albo ucik (zwiał). I z jaką domniemywaną prękością pędził po arteriach komunikacyjnych Ojczyzny w budowie. A tu do dziś cicho sza!
Żeby boże broń nie urazić rodziny młodego europosła. O tatusiu nie wspominając, bo i nie ma o czym. A RZETELNEJ INFORMACJI WYMAGA ELEMENTARNA PRZYZWOITOŚĆ. A ta zaginęła BEZPOWROTNIE...
Polska może jeszcze nie zginęła, ale ogólno krajowa przyzwoitość nie żyje od dawna. Od k...., grubej kreski ..
W XVI wieku ludzkość wesoło, ochoczo i z wigorem podśpiewywała: PRAWO JEST JAK PAJĘCZYNA, BĄK PRZELECI A MUCHĘ ZATRZYMA ! I tu jest, jak na tacy podana geneza wszelakich postaw ....
Jest jeszcze coś co nastraja optymizmem. A mianowicie aksjomat, że choć wzmiankowana PRZYZWOITOŚĆ na wsie czasy opuściła klasę polityczną, to bardzo dobrze się ma na samym dole. Pośród zwykłych LUDZI, których napotykam w pracy, sklepie, czy spacerze ..... Szkoda tylko że na emigracji ....
Inne tematy w dziale Polityka