Do użycia takiego tytułu tej smętnej powiastki skłoniły mnie dzisiejsze zamieszki, rozruchy w Warszawie. Wszystko runęło. Ideały wzięli diabli. Dwadzieścia lat dobrej roboty wykonywanej z pasją przez Największego Myśliciela i Guru Wybiórczego drugiego planu przyniosły efekty wymierne.
Filmiki, które dziś oglądałem z trwogą na mym szczerym obliczu Słowianina na pewno nie oddają w pełni atmosfery zdarzeń na warszawskich ulicach. Ale do złudzenia przypominają wolnościowe batalie z lat osiemdziesiątych posadowione w surowych, opartych o milicyjne pały - zasadach bezprawnego stanu wzmożonej konieczności.
W minionym dwudziestoleciu a pilnie obserwuję to co dzieje się Polsce, nie było rządu, władzy, prezydentów, jedyny chlubny wyjątek to pan Kaczyński, którzy zabiegaliby o WPROWADZENIE zasadniczych ZMIAN WYNIKAJĄCYCH z ODZYSKANIA WOLNOŚCI. To byli mistrzowie KOSMETYKI i MALOWANIA TRAWY. Uwaga ! Na zielono !
Mistrzowie propagowania KOSMETYCZNEJ WOLNOŚCI polegającej li tylko na wyprowadzeniu garnizonów okupanta poza granice.
WOLNOŚCI REGALMENTOWANEJ BO WSZYSCY KTÓRZY DOTĄD MÓWILI O NIEPODLEGŁOŚCI - KŁAMALI.
Elity władzy zajmowały się tylko sobą. Pod ogólnym tytułem: jak mnożyć dobra doczesne ? Co zrobić żeby postawić na swoim a przy okazji zeszmacić adwersarza bądź interlokutora ?
Polski już nie ma. Polacy sami sobie przetrącili kręgosłup. I wielka w tym zasługa panów Wałęsy, Mazowieckiego, Geremka, Michnika, Jaruzelskiego, Kiszczaka, Kwaśniewskiego i tej całej reszty ... A dziś pana Tuska i kolegów z boiska.
Za komuny wszystko było klarowne. Byliśmy My i byli Oni. Nikt nie wierzył w bajki o braterstwie po wsie czasy z armią radziecką i radzieckimi koloniami od Europy Środkowej do Azji. Ani w prawdziwe lekcje historii na historii. Ale dziś ?
Nikt nie chce beknąć w kwestii chociażby odmowy stawiania pomników najeźdźcom. A i problemem nie do ugryzienia jest zwykłe w innych krajach odtransportowanie niechcianych postumentów do magazynów.
Co ja zawdzięczam sowietom ? Wiem co. Uwięzienie Ojca za to, że walczył o Polskę. Biedę lat 50tych, 60tych i siedemdziesiątych. Biedę w której reglamentowana kilkuminutowa kreskówka Disneya z Ameryki jawiła się przedsionkiem do Raju. I to na dodatek w okolice samego Stwórcy.
Biedę i szarość. Szarość w szkole. Na ulicy. W sklepie. W kinie. I w telewizji zdominowanej do wymiotów przez Klossów, Pancernych, Kierunków na Berlin i z Powrotem.
Szarość milicyjnych pałek na własnym tyłku za choćby przestępstwo dłuższych włosów.
A miało być inaczej. A miało być tak pięknie.
Na dwieście lat bezpaństwowości raptem czterdzieści wolnych od rusyfikacji, germanizacji i co ?
I JEDENASTEGO LISTOPADA DWATYSIĘCE JEDENASTEGO ROKU w stolicy mojego kraju kilka może kilkanaście tysięcy narodu tłucze się z mundurowymi jak nie przymierzając My nastolatkowie 17 grudnia 1970 roku pod Urzędem Miasta w Gdyni. Wtedy było o co. A dziś .... ?
Zabrakło na kiełbaskę z grilla ? Czy może zamknęli granice i nie chcą wypuścić na emigrację zarobkową ? A może po prostu już nie ma żadnych ideałów, mężów opatrznościowych z charyzmą ? Bo i nie ma. Wyszli.
Wyszli jeno wcześniej zabrali ze sobą z pierwszych stron gazet, ekranów telewizora własne smętne, pozbawione twarzy fałszywe gęby.
A co zostało ? Brudne ulice. Zniszczone pojazdy. Przypadkowe mniej lub bardziej skaleczenia. Powybijane szyby w oknach. I gremialne wyrzyganie się na niekwestionowane wartości jakie niesie za sobą zdezaktualizowane dziś słowo PATRIOTYZM.
Co dziś po patriotach ? Co dziś w Warszawie zarządzanej przez panią Walz pozostało ? Dla Rudego-Bytnara, rotmistrza Pileckiego, Powstańców Warszawskich, Generała Nila i stutysięcznej rzeszy Bezimiennych ?
Co pozostało ? Brud. Smród. I ubóstwo moralne. Chłam etyczny w polskim sejmie i senacie. Po ostatnich partyjnych skokach na kasę. Bo o kasę i wpływy tam idzie. A na pewno nie o PATRIOTYZM.
Wybrańcy narodu. Jak jeden w jednego, charakteryzujący się obmierzłym rechotem nie dwu, pięciu idiotów ale całego składu sali plenarnej. Z premierem tysiąclecia na czele. Kiedyś jeden też tak rechotał ...
Mickiewicz z Sienkiewiczem. Kozietulski z Dąbrowskim i Kościuszką. Słowacki z Norwidem już nawet się przestali przewracać w grobach. Powstali jak jeden Mąż i z czystej desperacji rozpoczęli dziś tygodniową bibę. Alkoholową ma się rozumieć. Bo też nic innego im nie pozostało ...
Inne tematy w dziale Polityka