1954krawiec 1954krawiec
111
BLOG

Gdzieś tam w EU - miasto/65

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 0

... MERZE NASZE MERZE, BUNDZMA CEBE WIERNIE STRZEJC, MAMY REZKŁAZ CE ŁETRZIMAC, ŁELBO NA DNIE TWOJEM LEC, ŁELBO NA DNIE Z HŁENORAM LEC Z HŁENORAM LEC, LEC Z HŁENORAM LEC ...

 

Odważyłem się pod karą utraty gardła - FONETYCZNIE zapisać fragment pieśni hymnicznej. Po KASZEBSZCZI... Autorem i jednocześnie kompozytorem tego przedwojennego szlagieru był kapitan Adam Kowalski.                     

Za małolactwa mego w harcerstwie - śpiewaliśmy rytmiczną, marszową piosenkę, ku czci NASZEGO MIASTA  na każdej zbiórce, akademii czy biwaku. Wierząc głęboko w dziecięco-młodzieńczej naiwności, że tak własnie będzie. I obronimy nasze miasto, powstałe z MORZA i z MARZEŃ ...  Wczoraj  - GDYNIA i GDYNIANIE - nie wiem czy w szampańskiej atmosferze ale obchodzili OSIEMDZIESIĄTE i SZÓSTE  URODZINY MIASTA.                                      

10 lutego 1926 roku - rozporządzeniem Rady Ministrów GDYNIA otrzymała prawa miejskie. Wcale nie przez przypadek w tym dniu właśnie. Zaledwie sześć lat wczesniej generał Józef HALLER - dokonał ZAŚLUBINPOLSKI z MORZEM.                                                                                                                                                              

10 luty to nie tylko dzień Święta Gdyni. 10 lutego to jedna z najważniejszych ulic centrum miasta. Prostopadła do Świętojańskiej. A Świętojańską znają nawet na Majorce...        

 Młode miasto a więc i URODZINKI MIKROSKOPIJNE. Gdzie tam mojej Gdyni do tysiącletnich fortyfikacji KRAKOWA ... ZAMCZYSKA na WAWELU, czy BARBAKANU ... SMOKA tu  też ani widu ani słychu.. Za to w środku miasta, pośród tysięcy samochodów, przechodniów, z jesienią zawsze napotykałem  wędrujące wieczorową porą  po trawnikach - JEŻE.                                                                      

Kiedyś Gdynia była miastem nijakim, szarym, nawet powiedziałbym: socjalistycznie brudnym i zaniedbanym. Ale kiedyś myślałem, że tak musi być.  Że taki to standard.  Dziś okazało się wprost przeciwnie.   Przez lat  niespełna dwadzieścia,  z dnia na dzień miasto wypiękniało,  tak jakby zadziałała różdżka dobrotliwego Czarodzieja. Nowe gmachy, z na wskroś nowoczesnymi elewacjami.  Nowe ulice.  Węzły komunikacyjne.  Jak grzyby po deszczu, wyrastają restauracyjki, puby i kawiarenki. Z okna widzę najnowszy obiekt - prawie pięćdziesięciopiętrowy SEE TOWERS - i cieszyłem się jak sztubak, gdy z tygodnia na tydzień przybywało coraz więcej światełek w oknach.  W planach zagospodarowania przestrzennego - jeszcze powstać mają takie cztery. Jeszcze wyższe! Koniec świata jak powiedziałaby moja Babcia. Życząc mojej Gdyni co najmniej TYSIĄCA LATw spokoju i dobrobycie,   kontestuję z odrobiną dyskomfortu, że aż żal będzie umierać ...

Cóż jednak z tego, że pamiętam tęsknię ... ?  Pracuję nie w swoim kraju. Mieszkam nie w swoim mieście.       A  z Polski odbieram sygnały, które zupełnie nie nastrajają optymistycznie.   Dystans kilku tysięcy kilometrów zezwala na mniej emocjonalną  ocenę aktualnych wydarzeń.                                                                                         

I co ?  I smutek jak w kopalni cynku.  Jak ster dzierżyli komuniści to nie spodziewałem się rewelacji. I tak też było. Teraz rządzą ludzie wywodzący się z Solidarności i jest tylko gorzej.  Choćby  pokręcone mataczenia w kwestii  katastrofy smoleńskiej.  I  jak już to  tylko  kosmetyczne dymisje.                                                              

Media tak kłamliwe, że żeby nie informacje zza granicy to polskich bym już dawno nie oglądał.                        Ostatnie jaja !  Stadion Narodowy  !  Uroczyste otwarcie z  fajerwerkami a już za chwilę mniej dystyngowany odwrót.  Pozamykano szczelnie wszystkie drzwi a ostatni wychodzący  zgasił światło i złoty kluczyk wrzucił do studzienki kanalizacyjnej.  Zwinąwszy wcześniej ponownie w rulonik  boiskowy trawnik.                                                                                                                                               

Jak premierostwo przymierzało się do objęcie unijnej prezydencji to taki był hałas, że dla mnie aż nie strawny. Co to MY nie zrobimy !  Co to MY nie wywalczymy dla kraju !  A jak wyszło ? Tak jak zawsze.   Czyli byle jak ...      

I to by było na tyle jak mawiał onegdaj J.T. Stanisławski. Bo pisać mi się nie chce po wielokroć o tych samych  błędach,  powielających się ...  kiedy wciąż nowe idą i idą i idą i idą i idą ...

1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka