" Żeby emerytura była godziwa, no to niestety – mówmy o przykrych rzeczach, ale jest to konieczne – przejście na emeryturę musi być na tyle późne, żeby oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa. "
Powyższe słuszne skądinąd spostrzeżenie wyartykułował dziś rankiem w radio pan minister od finansów. Kiedy sedno dotarło do umysłu mego ryknąłem: Hej kto Polak na bagnety ... i spasowałem. Albowiem przypomniałem sobie w porę, że nie kto inny ale właśnie minister Vincent ze dwa miesiące wstecz z trybuny PE sygnalizował ogółowi wzmożenie i przyspieszenie starań o zieloną kartę.
Tekst z Brukseli był w innym odrobinę kontekście aniżeli dzisiejsza wypowiedź lecz istota sprowadza się tego samego, że zwyczajnie strach już się bać.
W innym nomen omen bo wieczornym programie informacyjnym premier od ludowców w chwili szczerości bądź zapomnienia rzekł pani reporterce, że ani, ani nie liczy na państwową emeryturę. Natomiast stawia na własne ministerialne od lat wielu oszczędności i dzieci własnych wsparcie. W myśl reguły dziś ja wam a kiedyś wy - mnie. Racjonalne ? Jak cholera jasna.
Jeszcze tego samego dnia dodał z przekonaniem - widać dzień prawd objawionych miał się dobrze, że lud pospolity a będący w potrzebie to może z powodzeniem liczyć na organizacje pomocowe jak Pomoc Społeczna i okoliczne Parafie duszpasterskie.
Za jakie grzechy ? Chyba chmurnej i durnej młodości - doczekałem czasów kiedy minister mojego kraju publicznie każe mi, jeśli dożyję emerytury - w miarę sensownie szybko odstrzelić sobie samemu własny kalendarz !?
A mam po pięćdziesiątce. No q... !
Nie myślałem, że doczekam takiej perspektywy. I to najbardziej boli, że wypowiedzianej całkiem na serio i to do mikrofonu.
Wyobraziłem sobie właśnie mały przytulny zielony cmentarzyk. Pod błękitnym nieboskłonem. Dookoła soczysta zieleń. Charakterystyczna dla przełomu czerwca z lipcem. I nie zmącony niczym miły dla mego już nieboszczykowatego ucha świergot ptactwa.
A wszystko to dlatego, żeby nie wyjść z szeregu. Minister powiedział to i minister ma. Co tam będę zawadzał ministrowi z platformy obywatelskiej przecież - jakimś długim wałęsaniem się po tym bożym padole.
Jak Niemiec jakiś albo inny Amerykan. Przecież oni nic a nic nie robią. Nie dość, że nie umierają w czas krótki by rządy swoje wspomóc zniknieniem swoim, to jeszcze włóczą się po całym świecie. Turystycznie ma się rozumieć. A ile takich par w rozkwicie niezasłużonej emerytury, przepędzanej w hulaszczym stylu widywałem ?
Tysięce ! Wjeżdżali po trapie nawet na wózkach inwalidzkich. A ja gryzłem paluchy i z zazdrości i ze strachu:
no bo co by powiedział na takie demonstracyjne marnotrastwo Vincent ?
Przecież byłby się był i rozgniewał ...
Para razem 160 na plecach a wywija na perkiecie statkowym rock&roll'a, że aż żal dupę ściska, że ja tych lat nie dożyję ani tych wycieczek, no bo to przecież sam Vincent powiedział, że moja oczekiwana ( przez Vincenta ?) - przeciętna nie może za skarby żadne kojarzyć się z sznurkiem od latawca. Albo jak już to tylko z miarką. No taką centymetrową. Ot i doczekałem się demokratycznej Ojczyzny ...
Inne tematy w dziale Polityka