Wczoraj nikomu nie wadzący wrzuciłem oko na film fabularny, rosyjski. Tytuł Taras Bulba. Książkę pod tym samym tytułem popełnił 50 roków przed trylogią Gogol Mikołaj. Akcja osadzona wypisz wymaluj w okresie sienkiewiczowskiego Ogniem i mieczem. I nawet aktora znajomego wyłuskałem. A był to pan Bogdan Stupka. Chmielnicki u mistrza Hoffmana.
Sceny batalistyczne zupełnie niezłe. Nawet do żony powiedziałem, że bardziej przemawiają niż Hoffmanowe i w zasadzie byłoby to na tyle. Gdyby nie fakt bijącej mnie pięściami po twarzy najprymitywniejszej z prymitywnych – propagandy.
Wolna Sicz na Ukrainie to kraina mlekiem i miodem płynąca. A hołota nie trzeźwiejąca ani na sekundę, nie dość, że wybiera sobie wojenki. Raz chce lać Turków lub Tatarów a w końcu jednak pijane sotnie maszerują na psubratów Lachów. Przy czym nie bardzo wiem kto wtopił film ? Bo jeśli nie wtopili castingowcy to na tapecie zostaje tylko prowokacja. Rzecz w tym, że wojsko ukraińskie to bez wyjątku zakazane gęby. I to na tyle nie fotogeniczne, że gdybym nawet w pełnym słońcu natknął się na takiego „rycerza” to na ten tychmiast wyskoczyłbym z kasy, butów i zegarka. Dodając kalesony do kompletu. Ale ja się specjalnie nie znam na urodzie „maładców” a może właśnie w XVI wieku tacy twarzowcy zamieszkiwali naddnieprzańskie stepy.
To jeszcze jakoś przeżyłem. Ale kiedy w końcowych segmentach filmu Kozacy rozcinani na pół, przebijani na wylot lub traktowani maczugą, przez przystojnych, świetnie ubranych i karnych w bitwie Lachów, tuż, tuż przed wydaniem ostatniego tchnienia zapewniają widza czyli mnie scenicznym szeptem, że oto umierają za ruską ziemię, to fakt ten po prostu mnie przerósł.
Oczywistą oczywistością jest fabularyzowanie, pokazywanie swoich w lepszym świetle ale kiedy gromady napitych w sztok oberwańców z Ukrainy umierają za „ruską” ziemię to zadałem sobie samemu pytanie o zasięg ? A biorąc pod uwagę fakt, że rosyjska armia wcale nie tak dawno pomieszkiwała jak u siebie, na terytorium Polski, to mogę domniemywać, że „ruskiej” ziemi jest dużo i jej areał wciąż ewoluuje. Jednym słowem wczoraj zawód z kinematografią. Dziś kabaretowa oszybka w związku z wypowiedzią ministra rolnictwa: „ … bo projekt jeszcze nie stał na rządzie ...” A co zafunduje mi jutrzejszy ranek ?
Tu pytanko do urzędnika państwowego pierwszego stopnia od rolnictwa: a co by się wydarzyło gdyby (ów projekt) chciał stanąć na nierządzie ? Bo mój chyba by stanął ...
Inne tematy w dziale Polityka