1954krawiec 1954krawiec
82
BLOG

Gdzieś tam w EU - mundial/91

1954krawiec 1954krawiec Polityka Obserwuj notkę 0

 

 Prawda nie  sprawia  w  świecie  tyle dobrego,   ile  złego   sprawiają   jej pozory.
                                                                                                                                                           La Rochefoucauld
 
          
Z Mistrzostw  Świata w Piłce Nożnej,   które odbyły się w roku  1990 nie wiele pamiętam.  Dlaczego  tak  się  stało? Przecież  lubię wymyśloną przez Angoli  - kopankę.   A  jeszcze w wydaniu najlepszych drużyn świata ?  Z  prozaicznej  przyczyny.   Po  prostu w  roku  1990 nie  miałem  czasu !
 
Bezwzględne  ZERO komfortowej   sytuacji  pt.  DOBRY,   MUNDIALOWY MECZ. WYGODNY FOTEL.   A  W PRZERWIE  BIEGUSIEM  NA DRUGĄ  STRONĘ  ULICY  DO  PANA STASIA,  PO PIWKO,   KONIECZNIE MADE IN  ŻYWIEC.   Taki  obrazek był wtedy tak nierealny,  jak nie przymierzając,  science  fiction  u Stevena Spielberga   w  III  spotkaniach VII  stopnia.  Każdą noc   spędzałem dość  ciężko  pracu­jąc w lokalu gastronomicznym.
 
  Nad ranem łapałem kilka  godzin  snu. Najpóźniej  przed  dziewiątą przystępowałem rączo do  pełnienia funkcji: kierownika, brygadzisty, magazyniera,   kasjera,   zaopatrzeniowca,   w  zależności  od aktualnych  potrzeb  spółki.
 
Po   czternastej  rącza transformacja zatłoczonymi  autobusami  do   domu   wczasowego na Kamiennej Górze.  W którym  uzyskałem na okres  sezonu letniego, mocno nadwyrężony,   żeby nie powiedzieć   skompromitowany etat,  z kultu­rą  i oświatą w roli głównej,   W  skrócie: KO-wca.
 
Te popołudniowe  zajęcia, to  był w zasadzie  relaks.   Organizowałem wyjścia w Trójmiasto.   Do  muzycznego na JESUS CHRIST  SUPER STAR.  Rejsy białą  flotą.   I  obowiązkowe, nieomal pielgrzymki Hanysów pod Gdańskie Krzyże.   W drodze powrotnej  koniecznie należało  uwzględnić sanktuarium księdza Jankowskiego.
 
Wieczorem prędziutko  prysznic  i  znów rączo  na nocną szychtę  do lokalu.     Bez  oszałamiającego   intelektu wniosek może być  tylko  jeden ! Mundial   i  wszystko   to   z   czego   składa  się  każdy dzień,   było  poza za­sięgiem.   Plusem  wymierne korzyści materialne.  Bez  euforii.
 
Natomiast minusów było  wiele.   Wspomnę   incydent w trolejbusie.  O wiele   starsza ode mnie  pani,   widząc,   że  śpię na stojąco,   uparła się   aby odstąpić   swoje miejsce.   Niezwykłość  propozycji  i gwałtowne przebudzenie   zupełnie  pozbawiło  mnie  orientacji.   Wysiadłem na najb­liższym przystanku.   Kiedy ocknąłem  się na dobre  pozostał  zupełnie nie  zaplanowany  spacer.
 
Tak było.   A  jak   jest  dziś? Dziś  włożę  mundialową koszulkę.   Nie z  Orłem.   Z  wroną.   Wybiegane  trampko- korki  i  spieszę  z objaśnieniem.  
                                                                                                                                                                                                  Tak intrygującym jak historia mojego kraju  zamazana pokręconąGRUBĄ KRESKĄ  przez  spolegliwą, salonową psiarnię.  Sytuacja na BOISKU zmieniła się DIAMETRALNIE!                                                
 
Najsprawiedliwszy sędzia III RP odebrał mi piłkę. Później nastąpiła seria bolesnych fauli. A  tuż przed końcowym gwizdkiem  KALOSZ  z pietyzmem wyciągnął czerwony kartonik i choć przez cały mecz:  GRAŁ NIE FAIR, to jeszcze zdyskwalifikował na dwanaście miesięcy.
W DZIENNIKU BAŁTYCKIM red. Zbigniew Branach, w proroczym artykule zatytułowanym: JUTRO NASTĄPI WYBUCH, napisał między innymi tak:
 
  ... NADZWYCZAJ REPRESYJNY SYSTEM PRAWNY, BEZ PRZERWY PRODUKUJE SKAZANYCH, W TYM SKAZANYCH ZA PRZYSŁOWIOWE DUPERELE. 
SĘDZIOM WIELOKROTNIE NIE STARCZA WYOBRAŹNI ?! ...
 
Koniec cytatu z moim subtelnym, niewinnym a zabarwionym retoryką pytankiem:
CZY ABY TYLKO WYOBRAŹNI ...?
 
Wszak już w XVII wieku, wesoło powtarzano:    PRAWO JEST JAK PAJĘCZYNA, BĄK PRZELECI A MUCHĘ ZATRZYMA . . . !
A zupełnie niedaleko, bo wczoraj w programie telewizji publicznej profesor Filar powiedział, że : PRAWO to tylko COŚ napisanego na kartce. I z tego CZEGOŚ należy korzystać w sposób MĄDRY, WNIKLIWY i DELIKATNY ...!
 
W każdym razie w wyniku powyżej wzmiankowanych praktyk, bardziej powszechnych aniżeli odosobnionych, znalazłem się w PUDLE III RP !  Przy czym użyty przez p. Branacha termin: DUPERELE jest absolutnie nieadekwatny do mojego przypadku. Wszak nie o duperele, bzdury, kpinę, wręcz szyderstwo idzie, ale o PRYNCYPIA! Jak to genialnie określił kiedyś prof. J.T. Stanisławski.
 
SKOMPROMITOWANA nie tylko w mediach Temida i jej TRYBUNI zafundowali mi rok relaksu z przerwą w życiorysie. Jednocześnie z wiktem i opierunkiem w szarym tle.
Nawet nieuważny Czytelnik, w tym miejscu spostrzeże słusznie:
 
CO TO WSZYSTKO MA WSPÓLNEGO Z MUNDIALEM ? A ma! I to bardzo dużo!
 
Ale po kolei.
 
Nie mam sobie w kwestii moralności, bądź jej braku, wiele do zarzu­cenia.  Nigdy nie korciło mnie cudze.
Kiedy za małolata notorycznie objadaliśmy się czereśniami, jabłkami, gruszkami w sąsiedzkich ogródkach, to natychmiast spektakularnie zadziałało karzące ramię Opatrzności.
 
Gdy umykałem w popłochu z sąsiadowego sadu, to tak niefortunnie przeskoczyłem drewniany parkan, że wylądowałem dupą wprawdzie po drugiej stronie płotu, ale za to na PIEŃKU UŁAMANEGO młodego drzewka. Do dziś widzę i to wcale nie oczyma wyobraźni skręcającą się w paroksyzmie śmiechu, rodzinę. I Babunię, która jedna stanęła na wysokości zadania, przy otwartej kurtynie, opuszczonych spodniach, 
wyciągała kilkucentymetrowe drzazgi. Jednocześnie przemywając poorany tyłek domowym specyfikiem, spirytusu z aloesem.
 
Od tamtej pory czereśnie dojadały szpaki. Dojrzałe jabłka smętnie wyglądały spoza wysokiego parkanu, domagając się zerwania, albowiem sąsiad był zszedł. Ogród pod upadł. Zarósł i zdziczał.
I choć nic nie ukradłem, bez zmrużenia powiek, sąd w 1992 roku  wlepił mi dwanaście miesięcy do odsiadki
 za  WYŁUDZENIE  z Rejonowego Biura pracy,   dziś kwoty około 20 polskich złotych.                                  Dlaczego śmiałem wyłudzić?
 
W  tym czasie pracowałem na zlecenie.  A równolegle uczyłem w szkole. Kiedy przed ­
końcem roku szkolnego Dyrekcja uprzejmie poinformowała, że w związku
z dziurą w wykształceniu pedagogicznym, nie przedłuży ze mną umowy
o pracę więc zostałem na lodzie.  Więc  profilaktycznie zarejestrowałem się, 
w pośredniaku. Honorarium za równolegle wykonywaną pracę na zlecenie
o dwadzieścia kilka złotych przekroczyło dozwolony przez ustawodawcę
pułap. I w tym miejscu nastąpiło WYŁUDZENIE ...
 
Wyłapałem rok więzienia i tylko przez chwilę było nijako ... 
 
A usta szeptały: LIFE IS BRUTAL AND FULL OF ZASADZKA ...
 
Tylko przez chwilę. Bo po wnikliwym przemyśleniu, stwierdziłem ponad wszelką wątpliwość, że właściwie to  wygrałem los na loterii. Przynajmniej na rok pozbywając się  WSZELAKICH TROSK I KŁOPOTÓW !
 
Bo nie kto inny, tylko właśnie sąd, w domyśle z WYOBRAŹNIĄ -DOROSŁYM, DZIECIOM, STARUSZKOM, słowem WSZYSTKIM - rąbnął 24 tysiące złotych, przelicznik z roku I994, który to szmal poszedł na moje opryszkowe utrzymanie. I do mundialowego meritum!
 
To właśnie sąd z  WYOBRAŹNIĄ  zafundował, że mogłem do woli rozko­szować się Mundialem w USA ! Do dyspozycji były telewizory. Radia. Powtórki meczów, skrupulatnie nagrywane na kasety ze względu na róż­nicę czasu ...
 
Oprócz Mundialu, codziennych, godzinnych spacerków wśród kwitnących gladioli, cotygodniowych pluskań pod prysznicem, jest jeszcze wiele innych fajnych rzeczy, o których NIESKAŻONY PASIAKIEM nie ma zielo­nego pojęcia ! Ba !  Nawet nie istnieje coś tak prymitywnie banalnego jak PRACA !  Raniutko klawisz cichutko budzi na śniadanko. Jeśli długo czytałem przy lampce nocnej, bo zaległości, to i tak nie martwię się o rachunek, za prąd, bo o to przecież już zadbał sąd z WYOBRAŹNIĄ ! Celka milutka. Wręcz przytulna. Kwiatki. Radyjko ....
 
 LEPSZY NA WOLNOŚCI KĄSEK LADA JAKI, NIŹLI W NIEWOLI PRZYSMAKI  -  
 
więc nie byłbym wcale aż takim optymistą, gdyby przyszło na DŁUŻEJ – stawać mi w szranki i koegzystencję
Z WIKTEM I OPIERUNKIEM w tle ...
 
A tak z NIEMOWLĘCO CZYSTYM SUMIENIEM mogłem poddać się Mundialowej gorączce...!   Bo kto to wie, co to będzie  w czerwcu Anno Domini 2012  ...? 
 
1954krawiec
O mnie 1954krawiec

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka