Historia kołem się toczy i kręgi moderuje. I prowokuje.A prowokacje są stare jak świat i najstarsza świata tego profesja. Na różnorakie podpuchy dowodów mnóstwo jest. I my Polaki też wiemy o tym. Albowiem ponieważ, że nasz kraj był i jest kopalnią, manufakturą nie jednej tylko prowokacji. A wielu raczej. Można pokazać palcem na prowokacyjny Sierpień 80 i inne rzekłbym codzienne zdarzenia w tej minorowej tonacji. A kto zbiera żniwo ? Wiadomo ... W każdym razie nie ja !
Starożytny Rzym osiągnął swój rzymski szczyt cywilizacyjny za Republiki. Znaczyło to tylko, że władze administracyjne musiały publicznie rozliczać się ze swej działalności i istotne było nie tylko to, co zrobiły ale głównie to, czego NIE WOLNO IM BYŁO ROBIĆ.
Około roku 70 ne. niejakiemu Marcusowi Crassusowi, który był człowiekiem szalenie bogatym a zarazem miał ambicje polityczne, zachciało się władzy niezależnej od Senatu. Jasna sprawa, że takie podejście do sprawy oznaczać mogło tylko jedno: bezkarność w obliczu popełnianych niegodziwości.
I tak, kiedy wybuchło powstanie Spartakusa, inspirowane przez Crassusa, ten ostatni natychmiast wykorzystał to do własnych celów.
Sam Spartakus i jego gladiatorzy chcieli tylko jednego: zgromadzić, często w drodze grabieży, wystarczająco dużo kosztowności by opłacić kilka galer, które miały ich zabrać z Imperium na wolność. Crassus w odpowiedzi przekupił najemnych marynarzy, którzy odpłynęli zanim armia Spartakusa dotarła na wybrzeże, poczym rozmieścił siły Imperium w taki sposób, że zbuntowani gladiatorzy nie mieli innego wyjścia jak tylko maszerować na Rzym.
Wiadomość o zbliżających się niewolnikach, zaprawionych jakby nie było w sztuce zabijania, wywołała w Rzymie taki popłoch, że dobrowolnie oddano Crassusowi pełnię władzy, co stało się początkiem końca Republiki.
Oczywiście rzymskie legiony rozbiły armię Spartakusa ale nie wcześniej, dopóki Crassus dostał to, czego tak bardzo pragnął. Choć kosztowało to życie wielu tysięcy nie mówiąc już o wielkich spustoszeniach znacznych obszarów w okolicach Rzymu.
Donald Tusk pomylił się. A podobno rzadko się myli. Sądził bowiem, że Mistrzostwa Europy w piłce kopanej rozpirzą mu w drobny mak, do spóły: PiS i Solidarność. A wyszło, że do potencjalnej destabilizacji już się przyczyniły zachodnie media a kropkę nad "i" postawią rosyjscy kibice.
Tak po prawdzie to mamy z okazji Euro, choć nie tylko, kliniczny przykład powrotu do Przeszłości. Do Peerelu. Jak za komuny Polska nie ma nic do "gadania" a ruscy "robio co chco" !
Kiedy kilka dni wstecz nad wyraz delikatnie zaserwowano Rosjanom info, że warszawiacy nie fanatycznie czekają na ich przemarsz. Z komunistyczną symboliką czerwoną jak sierp i młotek, to ci natychmiast pokazali w której części ciała mają polskie rady i sugestie.
Swoje zrobią tak jak zaplanowali i kuda Polaczkom do tego ! Komponuje się więc niezła PROWOKACYJKA. COKOLWIEK i JAKKOLWIEK ZAREAGUJĄ POLSKIE WŁADZE - to i tak będzie do pupy !
Bo nie dość, że historyczne dla naszego kraju, sportowe igrzyska całej Europy, mają wielkie promujące Polskę znaczenie, to dodatkowo, jakby przez aklamację uświetni je przemarsz rosyjskich kibiców.
Na domiar złego POPRZEBIERANYCH w komunistyczną emblematykę i symbole. I znów jak za starych dobrych lat zrobi się CZERWONO ! Tak jak na pierwszego maja w roku 1965.
Czy Warszawa to strzyma ? Nie sądzę. Ale też nie mam zamiaru spekulować. Po prostu i zwyczajnie boję się o to, co wniesie do wizerunku Polski i co przyniesie dla Ludzi - dzień DWUNASTEGO CZERWCA ? I oby nie wniósł nic złego ...
Inne tematy w dziale Polityka