Do skrobnięcia dziś, rankiem, zainspirował mnie bardzo trafny tekst pana trescharchi, w którym autor między innymi nawiązał do legendarnej in minus definicji imć Drzewieckiego o Polsce jako "dzikim kraju". Pan eks minister wypowiedział owe słowa we wzburzeniu wielkim a i tęgim kacu. I to na Florydzie. Dlaczego czepiam się kaca ?
Bo oglądałem wywiad i odróżniam oblicze po solidnym przepiciu od wyrazu twarzy kogoś, kto wieczorem przeczytał tylko kilka książkowych stronnic, wypił szklankę ciepłego mleka i zasnął. A tu tak nie było. Artykulacja do bani. Wory pod oczami jak hałdy ziemi w ogródku jordanowskim i tak dalej...
Z miejsca w którym pan D. wypowiadał owe wiekopomne słowa a dodając przy tym gorycz i żałość z utraty synekury to taki komentarz był zupełnie na miejscu. Ktoś kto przez jedno niefortunnie wybrane bo cmentarne miejsce spotkania dostaje bumerangiem w czoło - ma prawo wylewać na zewnątrz żółć zmiksowaną z florydzkim napojem o symbolu chemicznym C2H5OH. Może ja bym też tak miał ? A może nie ?
Dotąd myślałem, że obrany punkt widzenia na cokolwiek jest ściśle i precyzyjnie zsychronizowany z miejscem z którego wypowiadam personifikującą kwestię. Do którego to miejsca się odnoszę. A okazało się, że wcale nie.
Daleko mi do ministerialnych limuzyn i apanaży. I z perspektywy wieku dojrzałego śmiem twierdzić, że polityka mnie nigdy nie kręciła. Jednakowoż czym innym jest popatrzeć od czasu do czasu na rączki (czy czyste) - jednego z drugim "męża stanu". Wybrańca narodu. A z tym przecież różnie bywa ...
Pan D. w tym jednym tylko aspekcie, że "Polska to dziki kraj" miał rację. I ta racja obowiązuje nadal. Patrzę z perspektywy, nie półwyspu F. - ale też dość odległej i strach się nie zgodzić z tezą o Polsce i z jej "dzikością" - jakkolwiek interpretować ten zwrot.
Idąc na skróty, choć to ryzykowne, śmiem twierdzić, że podział kraju nastąpił w wyniku "grubej, mazowieckiej kreski". Część społeczeństwa nie mogła pogodzić się z faktem, że postkomunistyczne elity i ich akolici nadal mają się dobrze. A nawet lepiej.
Apogeum podziałowe nastąpiło w roku 2005 kiedy to zapowiadany i wyczekiwany przez większość Polaków pomysł na PRAWDZIWĄ TRANSFORMACJĘ w wykonaniu PO i PiS - spalił na panewce. I od tego momentu pojawiła się pomiędzy głównymi aktorami polskiego spektaklu, dla mnie niezrozumiała nienawiść, pogarda, szyderstwo i cynizm. Z uwzględnieniem dominacji peowskiej jako tej bardziej wygadanej i potrafiącej się "znaleźć".
Nawracając do tytułowej "dzikości". Inną ona będzie dla p. D i inną dla mnie. Mnie doskwiera nie utracone stanowisko, pozycja, choć "kruk krukowi oka ... - ale marnotrastwo czasu i potencjału. Sprzeniewierzenie się ideałom dla LEPSZEJ POLSKI na rzecz fałszu, obłudy i hiper kłamliwej, brzydzę się tego słowa PROPAGANDY.
Już nawet nie propagandy SUKCESU ale zakamuflowanej propagandy klęski. Mocne słowo ? A co słychać w telewizorni od siedmiu lat ?
A ile można dobrego zrobić dla kraju przez lat DWADZIEŚCIA ? Przecież nie jesteśmy na bezludnej wyspie. Przecież wymierną jest finansowa pomoc EU. I pracowitość Polaków.
A co widać ? Chamskie pyskówki, ekstatycznie zakochane posłanki, dziwne samobójstwa i przekręcanie kota ogonem. I to jest dzień powszedni.
Co mnie wczoraj dotknęło ? Plajta tysięcy budowlańców wykonujących rządowe zamówienie. Komentator telewizji TVN powiedział: wszędzie w świecie PAŃSTWO pomaga w renegocjacji kontraktów. Tylko w Polsce nie ...
Może zamieniłem słowa ale sens był właśnie taki. Dlaczego gdzieś się komuś udaje ? W bólu pewno ale z końcowym pozytywnym rezultatem. Tylko tu nie ...
Ktoś ze znajomych, kto siedzi w Anglii i wbrew namowom polityków przed wyborami, wracać do Polski ani myśli, postawił diagnozę. Na moje pytanie dlaczego Anglicy są na ulicy częściej uśmiechnięci aniżeli ich odpowiednicy w kraju nad Wisłą ? Odpowiedział tak:
Bo Anglicy są wyspiarzami i nigdy nie stali w PRZECIĄGU. Tak jak w przeciągu od wieków stoi Polska. W przewiewie.Pomiędzy Wschodem a Zachodem ...
Inne tematy w dziale Polityka