Nie sposób abym pominął takie wydarzenie, jakim były wybory w USA. Gdzie nie gdzie w prasówkę wściubiając nocha, wyczytałem między wierszami, że jak wygra ten co był to dla Polski nic a nic nie zrobi dobrego a jak ten inny to może i będzie lepiej.
Ameryka jest za morzami, lasami, górami a nawet jednym solidnym oceanem i nie rozumiem dlaczego akurat miałaby cokolwiek dawać Polsce. Jeszcze za darmochę ?
Ale jest ALE ... ! Of course... ! Jeśli moje ukochane mocarstwo ma choćby swój własny, malutki, amerykański INTERESIK, to i CÓŚ pomoże z tak zwaną gratyfikacją własną. Z reguły HORRIBILE DICTU - jak wysoką !
Moja Babunia o TAKICH sojuszach mawiała tak: DAŁAM CI DZIADKU GROSZ ?
I tu zawarta jest KWINTESENCJA WSZELAKICH SOJUSZY... ! WIELKIEGO Z MAŁYM, czyli szczerego Słowianina z nad Wisły z Wujem Samem.
Genezą Sojuszu ze Stanami na dziś dla mnie jest NIEKWESTIONOWANA ULGA, że mój kraj odpadł z Układu Warszawskiego, RWPG etc.
I nawet to, że dziś mnie nie biją pałami za kopanie piłki kopanej na boisku Szkoły Morskiej albo za nieco dłuższe włosy.
Ale też nie zapominam o fakcie, że to właśnie moje ukochane mocarstwo UNITED STATES OF AMERICA - zaprzedało mnie na całe pół wieku, w miejscowości Jałta, w sowiecki JASYR.
Z całym dobrodziejstwem inwentarza ....
Bo w imię czego jakikolwiek kraj ma pomagać innemu ?
Paradoks zawarty w postawionym pytaniu jest aż groteskowy. Jak u Iredyńskiego.
Bo od kiedy BOGATE STANY (nawet hipotetycznie w kryzysie) - w imię JAKICH ŚWIĘTOŚCI - ma pomagać i słabemu i małemu ... sojusznikowi, posadowionemu kilka tysięcy kilometrów dalej... ?
Nie znam logicznej odpowiedzi... I zapewne nie poznam. Czymże jest dziś Afganistan?
Polaków circa 2000 tysięce, Amerykanów kilkadziesiąt ...
Stosunek pokazuje wręcz perwersyjnie, że idzie tylko o dodatkową FLAGĘ podpiętą pod amerykański, gwiaździsty sztandar.
Wszak KOALICJA - brzmi zdecydowanie lepiej. Sojusz "bogatego i dużego" z "małym i biednym" - kapitalnie odzwierciedlają stosunki pomiędzy moimi sąsiadami w domu rodzinnym. Tylko kilka rodzin.
W tym jedna duża. Zajmująca najlepsze, ba reprezentacyjne piętro. Tylko w tym mieszkaniu był JEDYNY TELEWIZOR, JEDYNY TELEFON itd. Pani z parteru robiła tygodniowe prania z krochmaleniem pościeli. Inna przychodziła posprzątać.
Dwa razy w tygodniu przchodził tam PRYWATNY NAUCZYCIEL ANGIELSKIEGO ....itd, itd.
I takie są relacje pomiędzy Polską a USA.
Panowie Pułaski i Kościuszko nie zmienili tego stanu. Nie zmienią polegli w Iraku i Afganistanie - Polacy. Nie zmienił pan Brzeziński... A jak Rosja puściła głośnego bąka to w trymiga zasypali jedyną dziurę, jaką wykopali w Redzikowie. I to na koszt Gminy. I sen o tarczy rakietowej uleciał w niebyt. Za to niedźwiedź powystawiał armaty i nacelował je na POLSZU.
OSIEMDZIESIĄT procent populacji Jankesów nie ma nawet zielonego pojęcia gdzie LEŻY POLSKA ?
A pozostali tkwią w przekonaniu, że Polska to nieistotna część MATUSZKI ROSJI !
Z kwestią wizową też jest nie okey. Jeśli już Polacy umierają obok Amerykanów, to zniesienie wiz kilka lat wstecz, byłoby w porządku. A tak nie jest i już nie będzie nigdy. Choćby mieli odpuścić wizy dziś czyli 7 listopada 2012 roku. A wiadomo, że nie odpuszczą.
W moich słowach nie ma pretensji, żalu... A za moment będzie nawet wdzięczność. Bo byłbym NIEWDZIĘCZNIKIEM, gdyby w moich krytycznych raczej spostrzeżeniach, właśnie zabrakło wdzięczności.
A będę do końca dni moich pamiętał o MŁODZIUTKICH CHŁOPAKACH, AMERYKAŃSKICH PILOTACH, którzy na ochotnika, tak OCHOTNIKA, latali z pomocą dla ROZKRWAWIONEJ POWSTAŃCZYM OPOREM WARSZAWY.
Latali i ginęli.... I to jest WIELKIE ! WYJĄTKOWE ! A każdy, każdziusieńki wyjątek potwierdza li tylko SUROWE REGUŁY.
Bo to są imperialne reguły którymi manipuluje i które nagina w swoją stronę -
amerykański homo sapiens ...