Władza. Czyli kto nami rządził ? A i rząd dusz sprawuje do dziś d nia ...
20 lat przeszło nazad zachłysnęliśmy się "Wolnością" naszej Ojczyzny. I choć nie pasowało nam okrągłostołowe "bratanie" się ludzi z Solidarności z pozostałościami po PZPR to wtedy mieliśmy niuanse w nosie.
Ważnym było, że spakowali się Ruscy a optymizm skutecznie wytłumił obawę, podejrzliwość i niewiarę w rzetelność transformacji z secesją.
Kiedyś za dzieciaka zapytaliśmy Tatusia o ewidentną sprzeczność. Z telewizora, gazet, w szkole i z każdego kranu wylewała się miłość i braterstwo z Narodami Związku Radzieckiego. Więc pytanie było zatrważająco proste:
Tato, jak to jest ? Rosja to taki nasz wielki przyjaciel i obrońca więc dlaczego żeby tam pojechać na wycieczkę trzeba mieć wizę wjazdową ?
Nie pamiętam co wówczas odpowiedział rodziciel ale dysonans był oczywisty i jednoznaczny.
Pierwszy prezydent i pierwsza porażka moich marzeń o wolnej Polsce.
Jak to możliwe żeby przy otwartej kurtynie animator stanu wojennego pod wielce obiecującym tytułem: "mniejsze zło" - został prezydentem ?
Dziś wiem o wiele więcej ... who is who by the way.
Pierwszy Premier i kolejna porażka sygnowana "grubą kreską". Efekty której jeszcze długo będą odbijać się czkawką. I choć nie utożsamialiśmy się z "ulicą", która wtedy często wrzeszczała: a na drzewach zamiast liści będą wisieć ... Bo czasy już były inne. Młodsi od nas nie wiedzieli czym się wyrażał stan wyjątkowy i jakie były jego konsekwencje i reperkusje. I dramaty ludzkie. Więc po co obarczać drzewa, które przecież i tak umierają na stojąco, dodatkowymi ciężarkami.
Ale nie zobaczyliśmy też wtedy parcia elit na izolację i odsunięcie "starej, dobrej i "sprawdzonej w bojach" kadry od wpływów. Te same "umoczone" nazwiska kręciły lody tak samo jak wcześniej. Może tylko trochę inaczej komentowały rzeczywistość i całkiem pomieszały się im strony świata. Wschód był "be" a zachód "cacy".
Następny prezydent. I tu poproszę o inny zestaw pytań. Przez sekundę tylko byliśmy "za". W następnych już tylko "przeciw". Bo nie o take Polske nam biegało ... I nie o takego prezia ...
Kolejny. I tu też poproszę o inny zestaw pytań. Zafasowaliśmy dwie kadencje naszego fatalnego samopoczucia. Wpierw przecieraliśmy oczy ze zdumienia a potem zatrwożyliśmy się na serio stawiając sobie pytanie nie do końca retoryczne: co spowodowało, że Naród przesycony patriotyzmem i umiłowaniem wolności, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stracił pamięć ?
Potem był premier, którego jakość miała zabrzmieć w finale. Nie usłyszeliśmy żadnej muzyki. Natomiast fałsze dobiegają do nas nawet dziś. Wpierw sonda czy numer z "rokiem gierkowskim" usiądzie na plastycznym podłożu a za chwilę reaktywacja teatru cieni ze Stalinem, Leninem, Marksem i Engelsem w rolach przewodnich ... I reklamówką pełną szmalu ...
Tak myślimy, że pobyt w szpitalu po "akcji helikopter" nic a nic nie wniósł pozytywnego dla stanu zdrowia pacjenta a wręcz stan ten jednoznacznie pogorszył.
Później prezydentem został Człowiek, który w przeciwieństwie do poprzedników a jak widzimy i następców - mówił w naszym przekonaniu i logicznie i spójnie i z sensem. Przynajmniej dla nas.
Do dziś nas zadziwia niespotykana dotąd nienawiść i bezmiar plugastw, którymi obrzucany był zewsząd ten niepozorny i skromny człowiek. Zastanawialiśmy się dlaczego ?
Na pewnym uniwersytecie w USA przeprowadzono doświadczenie. Kiedy któraś z rzędu wtajemniczona osoba zarzuciła wytypowanemu do ćwiczenia studentowi, że ma ogon ów obejrzał się za siebie.
A my uzmysłowilśmy sobie, że opinia większości wcale nie oznacza niekwestiowanej racji. A już z prawdą może nie mieć kompletnie nic wspólnego.
Bo czego aż tak zbrodniczego dopuścił się urzędujący niepełną kadencję smoleński prezydent by na każdym kroku napotykać nienawistny ostracyzm ?
Dziś wiem. Po prostu był z innej bajki. Ot, co.
Był też premier z Gorzowa. Był to był. Ale to co potem było ? Zapraszany często gęsto do wiodących programów informacyjnych plótł takie androny, że aż nam uszy czerwieniały ze wstydu. Nie mniej to negatywne doświadczenie spowodowało w nas kuriozalne odkrycie, że jeśli nam się kiedykolwiek uda wyskoczyć nawet z silnie strzeżonego psychiatryka i ulokować na ekspozycyjnym fotelu, to potem wstarczy już tylko BYĆ !
A w końcu nawet zagraniczny bank da posadę ...
I wreszcie . Szlachcica mamy za prezydenta i premiera tysiąclecia mamy. Jak rzekł był pan aktor Kondrat: Tusk jest doskonały !
Ło matko boska ! Może i jest. Wszak punkt postrzegania przynależy, jak chłop do ziemi, do miejsca z którego spoglądamy na siebie, na własną rodzinę czy na innych. I tej cechy nie przeskoczy nikt. Nawet wg pana aktora "doskonały premier", który dodatkowo ma to do siebie, że w najważniejszych momentach znika jak kamfora. I z ukrycia obserwuje rozwój zdarzeń. I wtedy właśnie kiedy MY wyglądamy, potrzebujemy Go, żeby coś powiedział, żeby pierdyknął pięścią w stół ...
To go ni ma. Przybocznego tyż ni ma. A nawet nie odbiera telefonów ...
Czyżby kunktator ?
Czyżby człowiek świadomie ociągający się z jakąś decyzją ?
Czyżby człowiek zwlekający z wykonaniem czegokolwiek ?
Jakoś to dziwne wszystko ...
Inne tematy w dziale Polityka