Brytyjski tabloid "The Sun" w obszernym reportażu, zamieszczonym w niedzielnym wydaniu, odmalowuje obraz wyludnionych i podupadających polskich miast, ilustrując go zdjęciami opustoszałych ulic, handlowych bud pokrytych graffiti i pijakach przed osiedlowym sklepem. Wprawdzie szpikulec angielskiego dziennikarza został wymierzony w miasto Łódź, to my sami w odstępie dwu, trzech tygodni kilkakrotnie napotykalismy publikacje w tym temacie. Masowego exodusu Polaków w inne strony świata.
I choć w każdym z artykułów jest tylko "pół prawdy" to jednak jest cóś na rzeczy, że Polacy z polskiej "zielonej wyspy" masowo wyjeżdżają.
I wcale niekoniecznie na też zieloną irlandzką , czy trochę większą angielską. Po prostu rozjeżdżają się po całej Europie jak to Aleksander Głowacki napisał: "za lepszym chlebem". Na który pracujemy mozolnie ale za to możemy więcej zarobić. Choć emigrantowi nikt nie płaci astronomii to doliczamy, przynajmniej ja - bezstresowość.
Dlaczego żyjemy sobie bezstresowo ? Prawie jak pączek w maśle. Bo jeśli już mamy pracę i jeśli staramy być postrzegani przez otoczenie w pozytywny sposób, jeśli pamiętamy, że mimo wszystko jesteśmy tylko w "gościach" i jeśli w najbliższym otoczeniu nie ma za dużo krajanów naszych to nasze życie jest wówczas sielskie i anielskie. Bo chociaż mamy prawie sześć dych na plecach to wiemy jak nam było TAM ... ! I tak samo na własnej skórze widzimy jak się nam dzieje TU ...
A chleb ? Chleb jak chleb. Tylko ten prawdziwie polski jakby lepiej smakował.
Fakt, że obcokrajowcy wyśmiewają się, że w niedługim okresie czasu, zdolni do pracy Polacy jak jeden mąż - wyjadą. Nawet jeśli to zawsze zostanie ktoś żeby zgasić światło. Bo instytucja masowej emigracji wraz z tysiącami zdeterminowanych to nic innego jak tylko wykorzystanie przywileju jaki Polacy zyskali poprzez przynależność do UE i porozumienie z Schengen. W kwestii swobodnej komunikacji pomiędzy stowarzyszonymi krajami. Jest jeszcze coś. Obligatoryjne pozwolenie na pracę.
Nie zamierzam ani ganić ani chwalić polskiej przynależności do Unii Europejskiej. Za cienki jestem żeby głos zabierać. Nie mniej nam taki stan leży jak ulał. Schengen nam leży jak ulał.
Urodziłem się, dorastałem, wiodłem dorosłe życie w kraju który był szczelnie odizolowany od reszty "cywilizowanego" świata. Instytucja paszportu niezbędnego dla zagranicznej ekskursji była wtedy w Polsce tak skomplikowana i zagmatwana, ba, dla mnie niedostępna na tyle, że o tym co się dzieje i jak się dzieje w innych krajach wiedziałem tyle tylko ile pokazała stronnicza telewizja. Wreszczcie tyle ile zdołalem sam przeczytać na interesujące mnie tematy.
Bo to było i powiem głośno, choć brzmi zdecydowanie źle: socjalistyczne getto. I wówczas zrozumiałem narodowe powstania, zrozumiałem rok 1956 w Poznaniu i w Budapeszcie. Rok 1968 w Pradze. Rok 1970 w Trójmieście ...
Ludzie dokonywali heroicznych prób wyrwania się z matni ogrodzonej drutem kolczastym i lufami tanków.
I doczekałem się. Choć pewny byłem, że nie zdążę dożyć chwili w której pragnienie ale i podstawowe prawo przypisane każdemu o swobodnym przemieszczaniu się z kraju do kraju zaczęło obowiązywać a nawet uśmiechnęło się do nas. Siermięgów i poliglotów z rosyjskiego w którym to narzeczu z powodzeniem występowaliśmy w monologu szczerego Słowianina - pod tytułem: Kak powstał swiet ?
Dlatego do końca życia chwalić będę UE za układ z Schengen !
Kilka lat wstecz jechałem z Polski busem przez Europę. Tak się złożyło, że tylko dwie osoby, w tym ja jechały by podjąć pracę. Pozostałe kilka osób podążało na spotkanie z bliskimi. Już gdzieś tam w EU pracującymi. Kierowca w pewnym momencie powiedział tak:
Wasza dwójka jest odważna. Wy coś osiągnięcie. Bo podszyci strachem zostali w kraju i tylko narzekać potrafią ...
Na emigracji zrozumiałem co znaczy pojęcie" szanować drugiego człowieka". Niby proste a jednak ...
Na emigracji przekonałem się, że jeśli swoją pracę wykonuję porządnie to wiele problemów znika z horyzontu jak fatamorgana na Pustyni Błędowskiej.
Na emigracji przekonałem się, że nam się żyje może nie łatwo, lekko i przyjemnie ale NORMALNIE ... Choć jak intruz mościmy sobie nowe gniazdko pośród innych starych gniazd. Tyle tylko, że na lepszym drzewie. Czy ktoś może mieć do mnie o to pretensje ? Kiedyś miałem obiekcje ... Dziś już nie ...
Elektronika dziś zawładnęła globem. Patrząc na program informacyjny z Polski pomyśleliśmy sobie tak: jeśli nałgamy w liście, choć to dziś anachronizm to nakłamiemy, o ile potrafimy kłamać - jednej, dwóm, może w porywach kilku osobom. Natomiast fałszywy przekaz z telewizora oszuka miliony. A my już więcej nie marzymy a nawet nie chcemy żeby nas oszukiwano i okłamywano.
Jeśli gdzieś kiedyś wylądują Marsjanie to pomimo paniki w Stanach, Francji, Anglii i nawet na Malediwach - Polacy jako jedyni pozostaną najszczęśliwszymi z wszystkich innych nacji.
Albowiem jako jedyni w tym samym czasie dowiemy się, że w Pułtusku auto wjechało do pokoju,
albo o tym, że piany rolnik nie dość, że jechał na rowerze to jeszcze nasikał na płot sąsiada,
albo o wyższości tańca na lodzie nad zaśpiewem z gwiazdami,
albo o utrzymaniu kroku defiladowegona na gruntach podmokłych, zagwozdka dla MON,
albo o mikroklimacie w śpiworze podczas nocy polarnej ...
A wszystko to i tak będzie okraszone zestawem constans zatytułowanym: Tusk, Kaczyński, Palikot, Kwaśniewski, Kalisz, Kurski, Ziobro, Nowak, Macierewicz, Boni, Drzewiecki i ... agent Tomek.
Dlatego wybieramy emigrację. Wolimy spoglądać zza płotu. Bo to bezpieczniej dla naszego zdrowia psychicznego. Expose post factum sędziego T. - który odfrunął nawet nie na miotle ale przy pomocy silnika odrzutowego najnowszej generacji, umocniło nas tylko w przekonaniu, że nic tam po nas ...
Bo co to będzie jak za lat kilka w efekcie demencji starczej nasikamy naszej umiłowanej i zawsze roznegliżowanej sąsiadce do poranej kawy, ona poda nas do sądu a na rozprawie głównej wyskoczy jak królik z kapelusza sędzia T. ?
Jedźmy, nikt nie woła ...
Inne tematy w dziale Polityka