https://www.youtube.com/watch?v=FWPdwQKH5wY
To jest koniec świata. 5 rano a my rozbudzeni, oczy szeroko otwarte i błyskawiczna decyzja. Wstajemy z emigracyjnego wyrka i jak nam sie uda zalogować to napiszemy kilka zdań o uczuciach w historycznym Dniu w którym moja Ojczyzna odzyskała Niepodległość. Tym bardziej, że wczoraj sromotnie zaspaliśmy i z około 50 minutowym spóźnieniem rozpoczęliśmy pełnienie zaszczytnych emigracyjnych obowiązków służbowych. Nasza ukochana koleżanka Małżonka pojawiła się w pracy jeszcze później. Wiadomo. Kobieta. Lustro. Makijaże i te inne sprawy.
Wczoraj budzik dla pewności nakręciliśmy na 8.30, bo na emigracji to najwcześniejsza pora na wstawanie lecz skoro nieznana siła wypędziła nas o piątej, to niech tak zostanie. Tym bardziej, że poniedziałek i wtorek są dla nas dniami wolnymi od pracy, więc na odespanie czasu będzie co nie miara.
Wolność. Co to jest wolność ? Czym jest wolność dla Narodu z którego znakomita część populacji ma tę wolność w nosie a jeszcze innym ten stan jest całkowicie obojętnym ?
Kiedyś z przerażniem przeczytaliśmy jak to w czasie krakowskiego przemarszu Pierwszej Kadrowej, syci ? mieszczanie namiętnie zatrzaskiwali okiennice. Albo dziś, kiedy najbardziej ohydna i obmierzła postać w polskiej polityce w głos zapodaje, że „polskość to nienormalność“ !
To co jest normalnością ? Rosyjskość ? Niemieckość ? Czy pomieszanie wszystkich ze wszystkimi ? Z likwidacją dla Pań i Panów, odosobnionych miejsc na siku ? Bo to przecież kolejny nowotwór lewackiej myśli: dżender w natarciu.
W rzeczywistości po co mnie to wszystko ?
A zaczęło się pewnego 10 kwietnia. Tegoż dnia Żona po tygodniowej kontroli naszego zachowania na obczyźnie, (kontrola musi być !), wracała do Polski. Rano pakowała podróżne juki a ja cichutko włączyłem okienko na świat i ... dostałem od razu maczugą po łbie. Prezydencki samolot ... w Smoleńsku ... prawdopodobnie wszyscy zginęli ...
Powiedzieć Żonie ? Czy zataić ? Powiedzieć Żonie czy zataić ? Jakimś zmienionym głosem wydukałem. Zmieniła się na twarzy kiedy dotarło, bo też za parę godzin sama miała wejść na pokład aeroplana. W razie każdym doleciała ... ale co przeżyliśmy to nasze.
Do tego symptomatycznego 10 kwietnia tę całą politykę miałem dokładnie tam, gdzie petent może pocałować pana Majstra. Wiadomym nam było, że tam na górze kłócą się, wyzywają, napadają na siebie a spod siebie wyrywają lukratywne stołki. Ale nam to zwisało kalafiorem, kolokwializmu używając. Nie nasz cyrk. Nie nasze małpy.
Dopiero debilna argumentacja wyjaśniania katastrofy nakazała nam przyglądać się onemu spektaklowi fałszu i zakłamania, jakby wnikliwiej. Zaczęliśmy szukać alternatywnych informacji, szperać i wyszło nam jak dwa razy dwa jest pięć, że cóś tu nie gra. A nawet śmierdzi. Wprawdzie do dziś nie wiemy co tak się naprawdę wydarzyło na smoleńskim lotnisku ale na ambergoldbank jesteśmy przekonani o nieucziwym podejściu dla wyjaśnienia katastrofy przez państwowe komisje Laska i Milera.
Do tego wszystkiego dołączyła mainstreamowa narracja wyzywająca inaczej myślących, samodzielnie myślących od oszołomów i debili, co spowodowało tylko, że znaków zapytania, zamiast mniej, pojawiało się coraz więcej.
I był właśnie czas kiedy zaczęliśmy patrzeć politykom na ręce, właściwiej byłoby powiedzieć na usta. A wątpliwościami dzielić się krótkimi felietonikami na Salon24, który to przygarnął na łamy biednego emigranta i tym samym zezwolił na wymianę poglądów, opinii, wątpliwości. Bo z kimże miałbym rozmawiać tu na angielskim zadupiu ? Pierwszy znajomy Polak mieszka 12 mil dalej. Z koleżanką Małżonką dzielnie sekundującą w obserwacji z oddalenia polskich przemian, zgadzamy się bez konfliktowo. Spory bywają natomiast w wyborze trasy spacerowej po malowniczej okolicy angielskiej prowincji, czy jak to nazywamy, doborze repertuaru Filmoteki Arcydzieł. W czasie wolnym chętnie oglądamy filmy. Z tym, że prewerujemy w tym kontekście zupełnie odmienne gusta. W maluteńkim hotelowym pokoiku mamy dwa ekrany komputerowe, dwie pary słuchawek i nikt nikomu nie przeszkadza.
I w ten sposób dziś rano doszliśmy do ściany. Pod którą zapytaliśmy samego siebie: po co ci to wszystko ? Masz obok siebie Rodzinę. Fajną pracę. Szacunek Anglików wynikający z docenienia naszej pracy .... Więc po ci dodatkowy stres, który codziennie wynika z wsłuchiwania się w informacje napływające z Polski ?
Po co nam jakiś Tusk, który nie daleko jak wczoraj zwyzywał rządzących od bolszewii ? Po co nam do szczęścia najgłupsza na świecie opozycja ? Po nam newsy o tym co aktualnie robi kot Prezesa, choć w tym przypadku szanujemu oba Stwory. A Profesor Prezydent Lech był jedynym Prezedentem, którego się nie wstydziłem. Tak samo dziś w kontekście poprzedników, najdelikatniej mówiąc,dumny jestem, że Pałacu Namiestnikowskim sobie mieszka niejaki Pan Andrzej i oby mieszkał jak najdłużej.
Do niczego niepotrzebne nam szechtery, lewandowskie, rostowskie, sikorskie i inne róże. Destabilizują swoją obecnością w przestrzeni nasz idylliczny spokój wprowadzając w zamian bez pytania zamęt w naszej głowie oraz hałas i harmider. Brrrrr.
Reasumując. Od dziś jeśli uda mi się zalogować do Salon24 to solennie obiecuję, wszak Historyczny Dzień zobowiązuje, że będę tylko pisał o Anglii, bo bezstresowo a w kontekście rozsianych po Polsce kretynizmów, myślimy, że nawet felietony mogą być ciekawsze. Dziś z Żoną jak obiecaliśmy sobie, w południe odśpiewamy choć jedną zworotkę Hymnu i wieczorkiem z wypiekami na twarzach wysłuchamy informacji jak to 100 tysięcy faszystów z małymi dziećmi przemaszerowało przez Warszawę. A do wypisywania politycznych komentarzy nawrócimy się dopiero wtenczas kiedy ci wszyscy mądralińscy wpierw rozbiorą na czynniki pierwsze stalinowski pałac a z pozyskanego budulca wzniosą Łuk Triumfalny dla upamiętnienia Warszawskiej Wiktorii. Marszałek zza światów pomógł, bo nawet zalogowałem się bez problemu. I tego się trzymajmy ...
