Podczas gdy ustalenie początków zła czyli momentu zblatowania się PZP-rowców, służb, koncesjonowanej opozycji i głodnych mamony raczej ni e budzi już wątpliwości (mord na śp. księdzu Jerzym przyklepany w Magdalence i przy OS) to pytanie w jaki sposób doszło do tego, że przebudzone do życia w prawdzie i wartościach społeczeństwo dało się zwieść skutecznie z tej drogi- pozostaje.
Długo zastanawiałam się w jakim momencie, dlaczego i przy wykorzystaniu jakich narzędzi marketingowych rozpoczął się projekt odpolszczenia i oślepianie Polaków ( po przebudzeniu ich najlepszych cech w trakcie Festiwalu Solidarności) poprzez notoryczne relatywizowanie zjawisk nagannych zarówno z punktu widzenia czystej moralności jak prawa.
W odwrotnej zresztą kolejności: rozpoczęto od prawa, bo walka ze strukturami moralnymi podczas kadencji błogosławionego Jana Pawła II był ryzykowna. Zatem realizację tego planu odsunięto nieco w czasie, nie rezygnując jednak z drobnego podkopywania filarów moralności od początku tzw. transformacji ustrojowej.
PRL zaowocował zakorzenieniem przekonania, że państwowe to niczyje.Dzięki czemu i wójt, pleban i pan mogli swobodnie czerpać owoce z państwowego ogrodu. Tych parę owoców, które przy okazji rąbnął zwykły śmiertelnik pozwalało na jaką taką koegzystencję. Wszyscy wiedzieli ż e żeby żyć trzeba ukraść, bo inaczej się nie da. Chciałeś kupić żarówkę- przynosił ją często złodziej z zakładu pracy, bo kupić ni było można. Można mnożyć takie przykłady. Skoro sami aprobowaliśmy małe złodziejstwa łatwiej było zrozumieć większych złodziei.
I na tym skrzywieniu moralnym po transformacji zaserwowano nam hasło” pierwszy milion trzeba ukraść „ Tym razem to hasło było wskazaniem wprost oceny genezy fortun które pojawiały się jakby znikąd w dodatku najczęściej w otoczeniu ludzi.którzy bardzo niedawno korzystali z milicyjnych konsumów i innych fruktów zarezerwowanych tylko dla najwierniejszych apologetów internacjonalizmu na chwałę Main Internacjonała czyli Moskwy.
Należało też wypierać się w tym okresie istnienia jakiejś mafii, która dochodziła do fortun wskutek niepoddających się jakiejkolwiek relatywizacji przestępstw. A w razie wpadki przeciąć sznury wiodące od tych „zwykłych przestępców” do prawdziwych szefów na szczytach służb i władzy. Tylko jacyś niezrzeszeni w elicie dopuszczonych do koryta dziennikarzy próbowali podać do informacji publicznej, że w notatnikach rzekomych przywódców mafii znajd owy się kontakty do ludzi znanych z pierwszych stron gazet i wiadomości z prac rządowo- ministerialnych.* Wcześniej należało także przetrzebić niezniszczone dokumenty z różnych służb, aby sznury, sznurki i niteczki nie zawiodły nas do źródła.** Gdzie i ja szukać mógłby nam zapewne opowiedzieć Adam Michnik, który prawem kaduka zgłębiał przez kilka miesięcy tajniki papierów SB?*** Na ile pomogły w jego biznesowej karierze- wie on i zapewne jeszcze paru takich, których korzenie być może poznał w źródełku. Wspominam Michnika dlatego, że to on i jego gazeta walnie przyczynili się do powodzenia akcji relatywizacja.
Jak już utwierdzono nas w przekonaniu, ze ten pierwszy milon trzeba ukraść powróciły w pełnej krasie wzorce zachowań z PRL-u. Normalna stała się łapówka, nepotyzm, kolesiostwo. Jeśli dołożymy do tego twarde zasady wolnego rynku „przetrwa tylko najsilniejszy” to już mamy dość narzędzi, aby wyjaśnić nawet największe przekręty. Przejmowanie polskich firm poprzez doprowadzenie ich do pozornej upadłości, likwidację pozornie nieefektywnych firm państwowych, prywatyzację za złotówkę itp. Podobnie jak udało się fizyczne przejmowanie pieniędzy tak i pozornym powodzeniem zakończyło się sterowanie emocjami i ocenami Polaków. To ostatnie na szczęście być może nie na trwałe i nie aż tak głęboko.
Powodzenie w deprawacji społeczeństwa mogło okazać się skuteczne dzięki zastosowanej zasadzie kontynuacji złych nawyków. 300 lat pod zaborami a potem łapska komunistycznego internacjonalizmu. Oba zjawiska uczyły pokory wobec władzy (pokorne cielę dwie matki ssie), kolaboracji na różnych poziomach, rozdziału między czynem a deklarowanymi wartościami. 20 lat międzywojnia, kiedy budowano II Rzeczpospolitą, jako czas ozdrowieńczy jawi się jak jednorazowe sanatorium, które nie było w stanie przywrócić do pełnego zdrowia. W dodatku najzdrowszych społecznie(elity intelektualne) poddawano na bieżąco eksterminacji, wysyłając na zsyłkę za władzy cara, do obozów koncentracyjnych podczas II wojny światowej (także rozstrzeliwując czy wieszając inteligencję na rynkach i ryneczkach polskich miast i miasteczek), po wojnie zabijać w ubeckich kaźniach w Polsce czy wysyłając całe rodziny polskiej inteligencji do gułagów sowieckich.
Pieniądz daję rzeczywistą władzę. Należało zatem zapewnić sobie dostęp do kasy: o metodach i strumieniach przepływów piszą publicyści w ostatnim wydaniu Nowego Państwa. Na ten temat napisał doskonałą książkę**** nasz kolega salonowy Witold Gadowski. Na wiosnę poznamy sporo o aferze FOZZ z materiałów zebranych przez dr Cenckiewicza.
To znakomicie, że jest jeszcze tylu ludzi, dla których kradzież pierwszego miliona to nie imperatyw do pochwały niezwykłych zdolności ludzi z PRL do robienia interesów. I podziału Polski na nieudaczników i tych, którym się powiodło i rzekomo dlatego znaleźli się na celowniku oszołomów. Bo to oni rzucając światło reflektorów na głęboko ukrawaną prawdę są w stanie wziąć udział w przebudzeniu Polaków. Mentalnym.I powoli także moralnym.
* Jeśli zaś chodzi o Papałę to warto przypomnieć sobie, kto w tym czasie rozdawał karty w świecie zorganizowanej przestępczości, kto ze świata policji, prokuratury, polityki siedział w kieszeni gangsterów. Pamiętacie ojca chrzestnego (1999r) - Henryk N., pseudonim Dziad (51 lat), niemal od dziesięciu lat uchodzi za szefa gangu wołomińskiego, jednej z największych i najlepiej zorganizowanych grup przestępczych w Polsce. Prawdziwym ciosem dla Henryka N. była śmierć brata Wiesława (pseudonim Wariat). Policjanci twierdzą, że w pewnym okresie to Wiesław był prawdziwym szefem Wołomina. Łatwo nawiązywał kontakty. Otaczał się ludźmi wykształconymi, "młodymi zdolnymi", bywał na imprezach towarzyskich, miał szeroki gest, "własnych" policjantów, prokuratorów, znał kilkunastu polityków. Kiedy zginął, w jego teczce znaleziono notes z wieloma nazwiskami (także znanych osobistości z pierwszych stron gazet, ekranu, brylującymi tam do dzisiaj), kolumnami cyfr, informacjami o wypłatach dla różnych osób. Część danych była przemyślnie zakodowana. Policyjni eksperci do dziś próbują rozszyfrować zawarte w notesie Wariata informacje.
** Ta walka z niteczkami wiodącymi do kłębka trwa do dzisiaj-vide IPN
*** http://niepoprawni.pl/content/michnik-w-archiwach-sb
**** Wieża Komunistów . Kompilacja wątku sensacyjnego (oparta na faktach!) ,poetyckiej wizji uczuć męsko-damskich z dobrym zarysowaniem zarówno sznurków jak i niteczek, które składają się na obraz współczesnej Polski : kto i w jaki sposób doszedł do możliwości zarządzania nie tylko majątkiem Polski ale i Polakami. Brawo Witku!
Przy okazji polecam gorąco tą książkę wszystkim wielbicielom Grisham,a skrzyżowanego z Folletem i….ulubionym przez mnie Tadeuszem Kosteckim!
http://janpinski.nowyekran.pl/post/60935,papale-zastrzelono-jednak-na-zlecenie
Tekst opublikowano na
http://obserwator.com/obserwacje/1-maud-zlodzieje-kasy-zlodzieje-dusz-polakow
Inne tematy w dziale Polityka