Od początku podejrzewałam, że wywiad z dr Książkiem miał przyczyny głębsze ponad chęć wyrzucenia z siebie traumy, która przeżywać musieli wszyscy którzy zetknęli się z rozmiarem tragedii smoleńskiej. Zarówno do strony doznań związanych z kontaktem z ciałami ofiar jak i uczestniczeniem w procesie traumy przeżywanej przez ich najbliższych.
Miałam nieodparte poczucie, że gdyby Dr Książek chciał zrzucić z siebie jedynie traumę to oszczędziłby słuchaczom drastycznych opisów z sal w których następowała identyfikacja, darowałby sobie opis rozgardiaszu i braku przywiązania u Rosjan do zachowania maksymalnej ostrożności przy ostatecznym zamykaniu trumien.
Równocześnie w swoim wywiadzie podkreślał od początku, że Ewa Kopacz mimo ze to ja nieco przerosło –dawała z siebie wszystko dla zabezpieczenia prawidłowości przebiegu procesu identyfikacji. Na portalach pojawiły się dyżurne komentarze, których cel był jeden: potwierdzać heroizm Kopacz i straszny stan ciał jako jedyny powód do skandalu z zamianami ciał.
Od razu skojarzyłam sobie, że nie byłoby wywiadu z dr Książkiem gdyby nie zapalenie zielonego światła dla epatowania grozą przez samą Ewę Kopacz. Podczas gdy wielu komentatorów zagłębiało się w szczegóły, które jednym potwierdzały brak nadzoru ze strony Polaków na d całym procesem, mnie uderzyło co innego: jakim prawem i dlaczego lekarz ujawnia tak koszmarnie drastycznie szczegóły z Instytutu w Moskwie. Jedyną odpowiedzią jaką znalazłam było to, że podobnie jak Tusk ze swoja ekipą i osobiście Ewa Kopacz, usiłują wyjaśnić społeczeństwu, to czego się wyjaśnić i tak nie da.
Czyli pomyłki w identyfikacji i konieczność kolejnych ekshumacji już pochowanych ofiar. Za chwilę będziemy świadkami kolejnego rozkopania grobów. Prokuratorzy wytypowali 2 „pary”, które być może zostały zamienione. Ale przecież w kolejce czekają inne rodziny, które po zapoznaniu się z dokumentacją dotyczącą ciała swojego bliskiego nijak nie odpowiadają stanowi rzeczywistemu. Czekają ponad rok. Prokuratura nie odmawia ale też nie wyrażą zgody. Najprawdopodobniej powodem jest obawa przed tym, aby zezwolić na ekshumację ciała które wydaje się być pochowane nieprawidłowo, a nie ma żadnych przesłanek w materiałach do wskazania z kim ta zamian mogła nastąpić. Bo gdyby taka zgodę wyrażono a pomyłka okazałaby się faktem w tym momencie musiałyby z urzędu ruszyć kolejne ekshumacje.
Od momentu ujawnienia pomyłki w pochówku śp.Anny Walentynowicz i śp.Teresy Przyjałkowskiej zaczęły się pojawiać informacje o tym, że skala destrukcji ciał był taka, iż należało pochować ich w jednym grobie. Niezawodny Bolek pochylał się także nad kosztami ekshumacji i swoimi rzekomymi sugestiami o wspólnej mogile.
Po skierowaniu uwagi na rzekome trudności w rozpoznawaniu zwłok rozpoczęło się epatowanie drastycznymi opisami. Ewa Kopacz podczas sławetnej konferencji prasowej wielokrotnie opowiadała o brudnych od ziemi szczątkach i 200 kg części ciał. Ona zaczęła ten koszmarny taniec na traumie rodzin.
Należało się zatem spodziewać wsparcia tej narracji w postaci relacji naocznych świadków. I jak na zamówienie mamy drastyczną relacje dr Książka we Wprost. Potwierdzającą koszmar Ewy Kopacz, bo tylko w takim celu użyto relacji o stosach szczątków, smrodzie, braku chłodni itp.
Mam zła wiadomość dla rządu Tuska i pani Kopacz. Ta gra drastycznymi szczegółami mająca utwierdzić społeczeństwo w przekonaniu, ze pomyłka w takiej strasznej sytuacji to rzecz normalna – nie wiedzie do zwycięstwa. Ani próba przerzucenia winy na rodziny jak to zrobił Seremet. Ani bagatelizowanie w stylu Komorowskiego ”jakiś Malinowski, jakiś Kowalski.”. Ani wyjaśnienie samego dr Książka, który w swoim dzisiejszym oświadczeniu jasno określił powód swojego opisu szczegółów: „Zgodziłem się, bo mam dość tej obłudy jednych i drugich, ludzi których tam nie było, a powinni być żeby wspierać i przypilnować (myślę, że cała nasza piątka myśli podobnie), zgodziłem się bo rzygać mi się chce gdy pseudoludzie bez zasad, szacunku dla rozpaczy, odprawiają upiorny taniec chochoła na grobach, z szacunku dla P. Kopacz tej która była tam dla tych ludzi, a została brutalnie wciągnięta w brudne rozgrywki, u której widziałem szczere łzy i słyszałem jej szloch..”
Tego Pan nie interesuje trauma rodzin. Nazywa ich pseudoludźmi sugerując ich niewdzięczność. Tego pana bolą łzy Ewy Kopacz.
Tego pana nie rażą kłamstwa serwowane przez Kopacz rodzinom i polskiemu społeczeństwu. Ta pani nie pojechała do Moskwy jako samarytanka Kopacz tylko jako minister zdrowia i przedstawiciel polskiego państwa. Jeśli nawet nie miała formalnych prerogatyw to reprezentowania Polski w innych decyzjach, to na pewno w ramach jej obowiązków należało zadbać o rzetelność badań lekarskich i zgodność identyfikacyjną.
Poprzez dobór takiej ekipy i w takiej ilości, żeby to zagwarantować.
Rodziny winny być w ogóle zwolnione z obowiązku identyfikacji: wzięto próbki DNA i dopiero po konfrontacji wyników –można było dla tych, którzy chcieli udostępnić pożegnanie. Jako lekarz Ewa Kopacz miała świadomość wagi zarówno procedur sekcyjnych jak i procesu identyfikacji przed pochówkiem. I tego winna przypilnować, a widząc nieprawidłowości jakie miały miejsce w Moskwie- alarmować rząd i żądać wsparcia. Jako minister zdrowia miała obowiązek zadbać nie tylko o samopoczucie rodzin, ale także o ich żywotne interesy, a takimi były właściwe postępowanie z ciałami ich bliskich i pewność co do prawidłowej identyfikacji.
Ewa Kopacz nieodmiennie powtarzała, że współpraca jest idealna i zachwycała się jakością wspólnej pracy Rosjan i Polaków. Jeśli chciała dobrze, ale jej nie wyszło- to nic nie zwalnia jej od powiedzenia przepraszam wszystkich, ta sytuacja mnie przerosła i niestety skłamałam. Ona tego nie zrobi mając świadomość iż hadko byłoby mieć ministra albo Marszałka który wobec sytuacji kryzysowej traci głowę i zaczyna kłamać. W dodatku, żeby zmniejszyć zakres własnych obowiązków. I odpowiedzialności
. Od czasu konferencji Ewy Kopacz dla dziennikarzy po wystąpieniu mini syta Gowina i Andrzeja Seremeta w Sejmie na temat skandalu z zamianą ciał Ofiar katastrofy smoleńskiej powstała „nowa narracja” dotycząca Smoleńska. Obrzydliwa w zamyśle i nosząca w sobie znamiona odhumanizowania jej głosicieli. Kondensatem takiej postawy jest wypowiedź Urbana(..) Natomiast Ewa Kopacz to biedna kobieta, sama zgłosiła się do paskudnej roboty. Gdyby pokazali zdjęcia, jak te trupy wyglądały, jaka to była rąbanka, wszystkim, którzy ją atakują natychmiast by przeszło - mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Jerzy Urban, skandalista i redaktor naczelny tygodnika "Nie", rzecznik prasowy rządu PRL w latach 1981-89. Odnosi się także do słów dziennikarki Joanny Racewicz, wdowy po śp. kapitanie BOR Pawle Janeczce, która stwierdziła, że nie ma pewności, czy po śmierci spocznie obok męża: - Ja bym ją pocieszył, że i tak mąż jej nie zeżre, tylko robaki. Dziwne jest przykładanie wagi do tego, czy to jej mężuś czy cudzy, przecież grób ma charakter symboliczny.”
Wszystkie te wypowiedzi jednokierunkowo uderzają w rodziny tragicznie zmarłych. Dla ochrony siedzeń decydentów, którzy nie tylko nic ni zrobili aby zagwarantować im prawa do godnego potraktowania ciał ich bliskich, ale są obrzucani inwektywami i stali się przedmiotem ohydnych ataków.
Chyba ten Bartoszewski miał rację mówiąc bydło. Tylko użył nie wobec tych, wobec których należało.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Lekarz-Dymitr-Ksiazek-za-wywiad-przepraszam-ale-nie-zaluje,wid,14992971,wiadomosc.html
opublikowano w http://obserwator.com/obserwacje/bydlo-atakuje-rodziny-ofiar
Inne tematy w dziale Polityka