Głównymi przesłaniami konferencji NPW była dwa stwierdzenia -filary:
1. Biegli w Smoleńsku nie stwierdzili obecności trotylu na badanych częściach wraku i miejscu katastrofy
2. Próbki pobrane z miejsc w których urządzenia wykazywały obecność jonów mogących jednak wskazywać na obecność trotylu i nitrogliceryny zostały zabezpieczone. Są w Moskwie, ale nie mamy się czego obawiać, bo badania będą prowadzone w Polsce.
Oba przesłania są z gruntu fałszywe.
Rozwalenie pierwszego filara przekazu jest proste: skoro użyto w Smoleńsku najnowocześniejszych detektorów o czym wspomniał Szeląg to oznacza, że na wyświetlaczu urządzenia pojawiła się nazwa: trotyl i nitrogliceryna.*. Nie jakieś jony płachty namiotu czy kosmetyków.
Jak mogło dojść do tego, że Szeląg zdecydował się na kompromitację i publiczne kłamstwa?
Od razu można wnioskować co najmniej dwa powody : pierwszy to dogadanie się z Tuskiem i jego PR-owcami co do charakteru przekazu publicznego: zaprzeczyć, ale zostawić sobie furtkę na przyszłość równocześnie dając i prokuraturze i rządowi czas (pół, roku) na rozbrojenie tej sensacyjnej informacji i przygotowanie wiarygodnej wersji uzasadniającej obecność trotylu **.Argumentem obronnym na to kłamstwo mogłoby być uzasadnienie o konieczności 100% pewności prokuratorów co do identyfikacji materiałów, a tą daje (pozornie!) tylko wynik badań laboratoryjnych. Kruchy to argument wobec mocy publicznego zaprzeczenia rozpoznania odczytu.
Innym – sprytne podanie przyczyn samego zaprzeczenia” Dla uspokojenia opinii publicznej” co wskazuje nam wprost, że w przypadku ujawnienia kłamstwa prokuratorzy będą w tym uzasadnieniu upatrywać ratunku dla swojej postawy. Mówiąc wprost: prokuratorzy uznali, że sytuacja zagraża w ich ocenie bezpieczeństwu państwa i przedłożyli etykę wartości nad etykę obowiązku. Tzw. wyższa konieczność. Cwany bezpiecznik, ale niezbyt pewny. Tyle zapewne zdołano uzgodnić w godzinach porannych na linii NPW i KPRM.
Drugim z filarów informacji (dezinformacji) było zapewnienie, że Polacy mogą spokojni o wynik badań laboratoryjnych, bo te będą wykonane w Polsce. Zapewnienie absurdalne w świetle tego co działo się z badaniami archeologów w Smoleńsku ( po roku wróciły wyniki badań, a nie próbki), identyfikacjami zwłok (błędne), autopsjami ( pozorowane w wielu przypadkach). Żadne zapewnienia Rosjan w sprawie zwrotu kluczowych dowodów w śledztwie (wrak, skrzynki, telefony itp.) nie były realizowane, a sami Rosjanie sporządzali ekspertyzy, z których wynikało, że żadnych śladów materiałów wybuchowych nie znaleziono. Pozostawienie w ich rękach próbek zatem nie gwarantuje rzetelności badań: ani w Rosji ani w Polsce. Bo w Rosji napiszą co trzeba a do Polski wróci kiedyś też co jest potrzebne dla podtrzymania werdyktu Anodiny.
Tak właśnie trotyl Gmyza skutecznie rozwalił misterną dezinformację z konferencji.
Niespodziewane dla prokuratury wsparcie Gmyz i Rzepa otrzymali od Stanisława Zagrodzkiego który ujawnił pierwszą część badań laboratoryjnych potwierdzających rewelacje z artykułu w gazecie. Media zachowały się tutaj już w pełni zdyscyplinowanie wobec władzy : konferencja została sprytnie przemilczana w głównym obiegu. C.d.n.
P.S. Dla zainteresowanych możliwościami detektorów polecam komentarze pod moim poprzednim wpisie. Tam są linki
Ważne: Szanując intencje pani Janiny Jankowskiej która apeluje o poparcie dla red.red. Gmyza i Wróblewskiego nie zgadzam się z opisem przyczyn do apelu : Gmyz i Wróblewski nie przerysowali ,oni ujawnili prawdę. Apel podpisany w takiej formie jest zaprzeczeniem obrony wolności słowa.
Pani Janina zdając się głaskać kota, usiłuje zagłaskać go na śmieć.
*Szeląg podważył informacje o przekroczeniu skali urządzeń informując, ze najnowocześniejsze urządzenia nie reagują w sposób tak prymitywny(„pipanie” urządzeń, wskazówki poziomu itp.).
Nie zauważył, ż e podważył tym samym własne stanowcze zaprzeczenie: trotylu nie było: no bo skoro nie pipało to coś pokazywało! Kwerenda po informacjach na temat nowoczesnych detektorów i sposobu ich działania przynosi wiedzę, że oprócz reakcji na składniki na wyświetlaczu pokazuje się nazwa materiału odpowiadającego rozpoznanym przez urządzenie wiązkom jonów! A to oznacza, że zachodzi uprawdopodobnione podejrzenie kłamstwa Szeląga.
** albo pozostałości, albo wina Obcych w skrajnej wersji
http://kajetanskalski.salon24.pl/404672,wyzsza-koniecznosc
zamieszczono http://obserwator.com/opinie-ekspertow/trotyl-rozwalil-konferencje-szelaga-cz-1
Inne tematy w dziale Polityka