kierownik karuzeli kierownik karuzeli
1692
BLOG

Turnus rehabilitacyjny w ... sejmie

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 33
Jakieś dwadzieścia kilka lat temu wypadłem z karuzeli życia i uderzyłem się w lewe kolano. I do dziś, od czasu do czasu, boli mnie to cholerstwo … Na szczęście moja przychodnia ma podpisany kontrakt z NFZ i zafundowano mi 10 dniowy turnus rehabilitacyjny. Pełen entuzjazmu „ pobiegłem” do przychodni rehabilitacyjnej i niestety spotkałem tam mnóstwo starych i marudnych ludzi. Kobiet, które kilkadziesiąt lat temu, przekroczyły wiek balzakowski. I teraz, po każdym dotyku rehabilitanta krzyczą z bólu. No nic. Takie życie…. Myślałem, że całe życie będę przebywał w towarzystwie młodych i pięknych kobiet, a tu taki klops. Przepraszam, że tak marudzę i psioczę, ale najchętniej taki turnus odbyłbym w Sejmie. I niech tam, ci rehabilitanci, przyjeżdżają do mnie z polami magnetycznymi. Dlaczego upieram się za rehabilitacją akurat w gmachu Sejmu? Po pierwsze - nie nudziłbym się. Podczas zabiegów mógłbym porozmawiać z posłanką Joanna od aniołów, Czyli Scheuring – Wielgus, która podobna sama aprowizuje i pierze ubrania po niepełnosprawnych. Porozmawiałbym o polityce. O dyktaturze kobiet. O nowoczesności. Może nawet podeszłaby do mnie posłanka Monika Rosa w jakiejś swojej modowej kreacji. Przecież lepiej być rehabilitowanym w towarzystwie pięknych posłanek niż starszych babć jęczących przy każdym dotyku rehabilitanta. A po drugie i najważniejsze - może taki Kaczyński przyszedł do Sejmu, a na dodatek porozmawiał ze mną. Udzielił mi wywiadu dla Salonu 24, to natychmiast poczułbym się lepiej. Nie pytałbym go jednak o pampersy i o cewniki. O wózki inwalidzkie i piłki lekarskie lecz o wielką politykę. Może o nasz stosunek do Ameryki i lobby żydowskiego? Czy taka polityka zbytniego zbliżenia się ( i gry na jednym fortepianie) nie niesie z sobą zagrożeń? Przypomniałbym polityczną decyzje Konrada Mazowieckiego, który jak wiemy sprowadził Krzyżaków na Ziemię Chełmińską, nie dla fanaberii, lecz powodowany przemyślaną i pewnie uzasadnioną - wtedy - geopolityką. Po prostu sam nie mógł przeciwstawić się Prusom i Jaćwingom, a wszyscy wiemy jak to się skończyło… Na polach Grunwaldu. A co by było, gdyby Polacy i Litwini ponieśli tam klęskę? Jaka wtedy byłaby Polska?

Czy tak, od tej pory będzie w Sejmie? Tylko krzyk i płacz, drgawki niepełnosprawnego Szymona, którego „ nie stać na chleb” Może tak będzie wygląda koniec naszego życia politycznego. A Sejm naszej Rzeczpospolitej stanie się miejscem protestu ludzi starych i schorowanych. Nie miejscem debaty, a krzyku i bólu … Może tak będzie wyglądał koniec Polski? To bardzo prawdopodobna wizja, tym bardziej, że nasze społeczeństwo staje się coraz starsze, a dzieci rodzi się jak na lekarstwo. Lekarze – rezydencji wyjadą z Polski, to dlaczego ich śladem nie mają podążyć rehabilitanci. By w Paryżu czy w Berlinie nie rehabilitować starych muzułmanów za petrodolary. Tak właśnie będzie, a w Polsce zostaną sami starzy, czekający z biciem serca, na każdy telefon od swoich dzieci szukających pracy w Londynie … I może niedługo będzie tak, że w Hallu Głównym naszego Sejmu, swój obóz rozbiją Polacy z dolegliwościami laryngologicznymi, którzy patrzą, ale nie widzą szans na polepszenie swojej doli. Ludzie, którzy co prawda słyszą co do nich mówią posłowie, ale nic z tego nie rozumieją. Głusi i wściekli na wszystko.

Sale Kolumnową opanują Polacy 60 + cierpiący na demencje. I niczym duchy snuli się będą od kolumny do kolumny – szepcząc – Nic nie pamiętam, nic nie wiem. To nie ja… – Pewnie każdy z nas myśli , że takich ludzi jest stosunkowo niewielu. Nic bardziej mylnego. Wystarczy zajrzeć na posiedzenie komisji Amber Gold, aby zobaczyć ludzi chorych na tą straszna chorobę. Ludzie ci z jakimś potwornym grymasem na twarzy, wciąż szepczą. - Nic nie pamiętam. Nic nie wiem. Nic nie mogłem – Język im się plącze. Potem wstają, w miejscu niczym oszaleli drepczą i pytają, czy i im – mimo wszystko - nie należy się 5 stówek, jako dodatek kompensacyjny za trud przeżycia w PRL-u. I ekstra 5 stówek za gehennę czasu transformacji. Za to, że Balcerowicz tak późno odszedł, lub nie odszedł, za to lawirowanie, udawanie, pot i krew każdego dnia, a już szczególnie w czasach PiS- owskiej dyktatury.

Kuluary… Kto będzie protestował w kuluarach sejmowych? Uważam, że to miejsce powinno być zarezerwowane tylko dla ludzi cierpiących na chroniczny brak żywej gotówki. Symptomem tej choroby, choroby, która także doskwiera autorowi tych słów, jest drętwienie końcówek palców i brak płynności. Czerwonych krwinek, a także złotych polskich. Ta choroba doświadcza różne grupy wiekowe, a szczególnie grupę 50 + Powiedzmy sobie szczerze. 50+ to już półmetek życia. Teoretycznego, bo jak wiemy, w praktyce różnie bywa. Są tacy, którzy dożywają 130 lat i dopiero wtedy – niejako na otarcie łez – zostają kamienicznikami. A więc tym biedakom, pokrzywdzonym przez nieuchronny upływ czasu, jakiś poważny przypływ gotówki należy się jak psu miska. Mam nadzieje, że dodatek 3- 4 tysiączków, pozwoliłby Polakom 50 + uzyskać ową „ płynność” co skutkowałoby uzyskaniem radości życia i przypływem witalności. Oczywiście, należy się domyśleć, że ten wredny – PiS owski rząd zaproponuje w zamian jakiś ekwiwalent. Już nie węgla lecz darmowe wczasy w Egipcie, czy chociażby dwutygodniowy turnus zdrowotny w kołobrzeskich sanatoriach, Ale uważam, że należy stanowczo odrzucić tą oburzającą ofertę. Tylko żywa aż do bólu gotówka nas usatysfakcjonuje.

Korytarz Marszałkowski… To miejsce wprost wymarzone dla alpako terapii. Alpaki, to takie ni to lamy, ni to miłe - owieczki. Cudowne zjawiskowe stworzenia. Kolejny dowód na istnienie dobrotliwego pana Boga. Proszę sobie wyobrazić taką oto scena: Po Korytarzu Marszałkowskim biega sobie radośnie kilkadziesiąt alpak i oto ze swoich pokoi sejmowych wychodzą posłanki Nowoczesnej czy PO. Jest Lubnauer, jest Gasiuk, jest moja ulubiona posłanka – Monika Rosa w jakimś zwiewnym szalu. Jest Kinga Gajewska, skora do ostrych wystąpień. I oto widzimy jak posłanki podbiegają do alpak. Tulą się do nich, drapią za uszkiem, ale to nie koniec terapii. Oto pojawia się posłanka Pawłowicz z PISu i także tuli się do zwierzątek. Całuje je w mordę. Czyż to nie wspaniała scena. Każdy Polak po uzyskaniu „ jednodniowej przepustki” chociaż na kilka godzin powinien mieć dostęp do takiej terapii. Puszyste i miłe alpaki. Uśmiechnięte posłanki. Może nawet spokojne i relaksujące rozmowy o polityce. Tego cały postępowy świat by nam pozazdrościł.

Ale czy to tylko utopia? Satyra polityczno – rehabilitacyjna? I nic więcej? Nie sądzę … Jeżeli ludzi starych jest coraz więcej a dzieci rodzi się jak na lekarstwo, to za kilkadziesiąt lat, na Korytarzu Marszałkowskim może rozegrać się taka oto symboliczna scena … jakże tragiczna w swoim wymiarze egzystencjonalnym, jak i państwowym… Oto przyjdą takie czasy, wcześniej czy później, że narodzi się ostatni Polak. Ostatni Polak w Polsce. Powiedzmy, że na imię będzie miał Jaś. Gdy przymknę oczy… widzę go oczyma wyobraźni, jak jedzie pustym Korytarzem Marszałkowskim, takim małym samochodzikiem na pedały. Nie ma już alpak. Nie ma posłanek. Nie ma już nikogo. Sejm jest pusty i wymarły. Ani żywego ducha. Jest tylko Jasiu. Ten nasz ostatni „ mały Polak” Jasiu także będzie chory, o ile za chorobę uzna się pewne psychiczne rozdygotanie i zdolności parapsychologiczne. Ten nasz „ mały Polak” otwierał będzie kolejne drzwi na Korytarzu Marszałkowskim, a tam będą mu się „ ukazywały” sceny z życia naszego narodu. Sceny z ostatnich tysiąca lat … Oto zaślubiny Mieszka z Dobrawką. Mieszko wchodzi do kamiennej kadzielnicy i klęka po raz pierwszy w życiu. Klęka przed kimś, kogo nie widzi i wykonuje znak krzyża. Potem Jasiu otwiera kolejne drzwi i oto … Kazimierz Wielki nachylony nad jakimś księgami. To statuty Żup solnych. I Kazimierz zapewnia, nomen omen, solennie, że dochody z kopalni soli będzie przeznaczał na Akademie Krakowską. Potem – w następnej sali – obraz tragiczny. Śmierć generała Jasińskiego na ostatniej reducie warszawskiej Pragi. Wreszcie skrzyp kolejnych drzwi. A tam … Bitwa pod Ossowem. Gimnazjaliści, nie wiele starsi niż ów Jasiu, znikają w porannej mgle, która po chwili zamienia się w szkarłatną poświatę. Wreszcie ostatni pokój sejmowy. Może to zwid, urojenie, a może prawda… W pokoju nic nie ma, nawet marnego krzesła, zydla, ławy poselskiej, tylko na podłodze leżą cewniki, pampersy, dyski korekcyjne, większe i mniejsze piłki lekarskie i kilka połamanych wózków inwalidzkich. I jeszcze ten - wyblakły transparent z napisem - 845 dzień protestu. To już koniec.
Lecz porzućmy na chwilę tą utopię czy symbolikę narodową i zejdźmy na poziom codziennej pragmatyki politycznej i spróbujmy spokojnie rozważyć, czy za okupacją ( części) Sejmu nie stoi jakiś plan polityczny? Ten plan nie musiał powstać przed przyjazdem kobiet opiekujących się niepełnoprawnymi, ale być może, w trakcie owego protestu, uzmysłowił przeciwnikom rządzącej prawicy, jaki ładunek emocjonalny i polityczny tkwi w tym proteście. Jak to opisać, jak zdefiniować ową destrukcyjną siłę?
Najlepszym sposobem będzie odwołanie się do wschodnich sztuk walki. Otóż tą metodą, szkoli się zawodnika, którego celem jest wykorzystanie siły przeciwnika? A także jak powinien wytrącić go z równowagi? Jak spowodować, aby jego moc zamienić w jego słabość? Jak wiemy, mocną stroną, obecnie sprawujących władze, są rozbudowane plany pomocowe i socjalne. A także relatywnie spory przyrost kasy państwowej. Jeżeli tak, jeżeli nie pomogła w obaleniu rządu „ ulica ani zagranica” ani też pomysł na coś, co przypomina kijowski majdan, zostaje jeszcze jeden prosty pomysł. Rozbudźmy żądania społeczne do takich granic, aż finanse państwa rozsypia się niczym domek z kart. Protest kilku kobiet i ich niesprawnych dzieci, idealnie nadaje się do tak zarysowane scenariusza. Poza tym, każde nieopaczne słowo, każdy gest, nawet to - odejście posłanki Kryńskiej korytarzem sejmowym ( jakże często pokazywane w Internecie) może być wykorzystane w tej wojnie propagandowej. I te krzyki niepełnosprawnego Adrianna i jego mamy, wołającej tragicznym głosem – Pani poseł, proszę z nami porozmawiać! - A ja się pytam… Gdzie są ojcowie, ale nie ojcowie biologiczni tych biednych, niepełnosprawnych dzieci i dorosłych, ale ojcowie liberalnej transformacji? Którzy wysłali miliony Polaków na wcześniejsze i przymusowe emerytury i renty. Którzy pozamykali czy posprzedawali setki zakładów. Teraz ci „ ojcowie” z jaką ochotą pojawiliby się, a raczej już pojawiają na czele wielu grup społecznych maszerujących na Sejm z nowymi żądaniami finansowymi. Te żądania finansowe będą dla każdego. Dla bardzo chorych, mniej chorych i dla zdrowych, dla młodych i starych. Dla górników i śpiewaków estradowych. Nawet dla tych zakonnic, które chodzą po ulicy i mogą na pasach wpaść pod samochód… Wszyscy powinni wyciągnąć rękę po mannę z pisowskiego nieba. I to jest szansa. Jedyna szansa, aby obalić ten znienawidzony kaczystowski rząd.
- Jasiu, Jasiu, kim ty jesteś?
- Polak mały.
- Jaki znak Twój?
- 5 razy „ żywy” Władysław Jagiełło.

Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo