Pewna pani, od blisko trzydziestu lat przebywająca w Kanadzie, prowadzi tam mały barek. Takie miejsce, w którym można zjeść coś gorącego, zamówić kanapki itd. Jakoś się to kręciło, ale ostatni rok był koszmarem. Okolicę zryły koparki coś tam budujące i interes podupadł do tego stopnia, że właścicielka nie zarobiła na nim przez ten okres ani jednego dolara.
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, w ostatnim dniu działania firmy przed świąteczną przerwą, pojawił się w niej mężczyzna, który zaproponował kupno resztek żywności w celu zorganizowania akcji charytatywnej dla ubogich obywateli Edmonton. Przy okazji zapytał, jak się powodzi w interesach i otrzymał adekwatną odpowiedź. Umówili się na koniec dnia.
Kiedy pojawił się o umówionej porze, czekał na niego profesjonalnie przygotowany catering na 50 osób! Zapytał o cenę i... usłyszał „Wesołych Świąt”!
Ważniejsze jest jednak to, co nastąpiło później. Ów mężczyzna okazał się lokalnym dziennikarzem, który rzecz opisał w internecie. Pod artykułem znalazło się kilkanaście tysięcy wpisów, wydarzeniem zainteresowała się telewizja a właścicielka małej restauracji odbiera zamówienia na tysiące dolarów...
Dlaczego o tym piszę?
Bo w tym zdziczałym świecie, tradycyjne, polskie wychowanie w duchu katolickim staje się na tle odkorzenionego społeczeństwa wartością. Wartością, którą się podziwia, docenia i za którą się tęskni. I pewnie takich sytuacji nie brakuje, ale tym razem, sądząc po reakcji takie postępowanie jawi się jednak jako ewenement.
I cieszy mnie, że takie poruszenie w zabieganych umysłach i osobowościach wywołała nasza rodaczka.
Poniżej link do telewizyjnej setki na ten temat i bardzo proszę sprawniejszych ode mnie o wklejenie tego materiału w komentarzu.
http://edmonton.ctvnews.ca/video?clipId=786967
Inne tematy w dziale Społeczeństwo